Biedronka szuka rąk do pracy. Sieć zachęca imigrantów ze wschodu
Biedronka, która zatrudnia w Polsce aż 65 tys. osób, postanowiła zwiększyć jeszcze bardziej liczebość swojej załogi. Zgodnie z informacjami podanymi przez portal Gazeta.pl Jeronimo Martins Polska, właściciel dyskontu, wypuścił spoty zachęcające pracowników ze wschodu do pracy w swojej sieciówce. Materiały te kierowane są do najliczniejszej grupy migrantów zarobkowych w Polsce - Ukraińców.
Na nagraniach występują przede wszystkim właśnie Ukraińcy, którzy od lat pracują już w sklepach sieci Biedronka. Ci wypowiadają się w pozytywach o swojej pracy. Mówią m.in. o tym, że dzięki firmie mieli mniej problemów z załatwianiem karty stałego pobytu, chwalą także paczki, które otrzymywali na święta, ale również inne udogodnienia.
Biedronka zachęca nie tylko spotami
Sieciówka zachęca jednak nie tylko nagraniami z pracownikami z Ukrainy. Od lutego w lokalach Biedronka mogliśmy znaleźć plakaty w języku ukraińskim, zachęcające naszych wschodnich sąsiadów do podjęcia pracy w dyskoncie. Oprócz plakatów i ulotek, które także miały zachęcać do podjęcia pracy, uruchomiono infolinię rekrutacyjną, dzięki której przyszli pracownicy mogli dowiedzieć się więcej na temat zatrudnienia. Infolinia prowadzona jest w dwóch językach - polskim i ukraińskim.
Lepiej już nie będzie
To jednak ostatni dzwonek, by przedsiębiorstwa w Polsce zachęciły Ukraińców do pracy u siebie. Od 2020 roku swój rynek pracy dla imigrantów zarobkowych ze wschodu otwierają Niemcy. Jak podają analitycy Narodowego Banku Polskiego, 800 tys. zatrudnionych w Polsce Ukraińców może uszczuplić się o około 200 tys. osób. Szacunki wskazują bowiem, że około 25% zatrudnionych u nas pracowników z kraju nad Dnieprem skusi się na pracę w Niemczech. Wpływ Ukraińców na polskie PKB jest zauważalny, gdyż to od 0,3punktu procentowego do 0,9 punktu procentowego. Ten wynik nie będzie jednak już lepszy, jak twierdzi prof. Jakub Growiec ze Szkoły Głównej Handlowej.