Ceny jaj rosną tuż przed Wielkanocą. Minister zabrał głos: winna ideologia

Wielkanoc za pasem, a ceny jaj – jakby nie było symbolu tych świąt – rosną jak szalone? Ministerstwo rolnictwa opublikowało komunikat, w którym rozprawia się z niepokojącymi doniesieniami. Pisze jednocześnie o "ideologicznych hasłach", które mają być przyczyną części problemów.
Rośnie obawa o niedostępność jaj na Wielkanoc. Ministerstwo reaguje
Drogą informacyjnej dyfuzji do Polski przedostały się z USA obawy o dostępność jaj na półkach sklepowych. Tam rzeczywiście mamy do czynienia z problemami spowodowanymi ptasią grypą i surowymi restrykcjami importowymi. W mediach padły nawet sugestie, by Amerykanie zaczęli hodować własne kury.
W Polsce również pojawiły się informacje o braku dostępności jaj. Byłoby to wyjątkowo problematyczne w obliczu zbliżającej się Wielkanocy. Stanowisko w sprawie opublikował resort rolnictwa.
Więcej o sprawie: Nagły zwrot na rynku jaj w Polsce. Przygotuj się, takiego trendu nie było od lat


"Ideologiczne hasła" na polskim rynku jaj konsumenckich
Pewnym zaskoczeniem może być ton komunikatu ministerstwa rolnictwa. Obok wskazania konkretnych przyczyn ewentualnego ograniczenia dostępności mowa w nim bowiem o realizacji "ideologicznych haseł".
Walka ideologiczna, jaka miała zagościć na polskim rynku jaj, dotyczy chowu klatkowego, a raczej rosnącej wśród Polaków preferencji, by wybierać jaja od kur z wolnego wybiegu. Ministerstwo ma wobec tego trendu negatywne stanowisko i wyjaśnia, skąd biorą się obawy co do dostępności jaj na Wielkanoc.
Ministerstwo rolnictwa deklaruje: jaj nie zabraknie, chyba że…
Resort jednoznacznie zdementował informacje, według których na polskim rynku dochodzi do braków jaj w handlu detalicznym. Podkreślono, że jesteśmy silnym eksporterem (ok. 40 proc. polskich jaj trafia za granicę), a lokalnym dostawom nic nie zagraża. Co roku w Polsce produkuje się 550-560 tys. jaj.
Skąd więc bierze się wzrost cen? Ministerstwo zwraca uwagę na ogniska grypy oraz przedświąteczny okres sprzyjający spekulacji. Faktem jest, że wzrost cen rok do roku wyniósł na przełomie lutego i marca 13,1 proc., ale nie ma obaw o to, że bierze się to z niskiej podaży. Poza jednym wyjątkiem.
Zagrożona ma być dostępność jaj z tzw. wolnego wybiegu. Co więcej, problem ten może narastać:
Niestety, pozyskiwanie bezpiecznej żywności w cenie akceptowalnej przez konsumentów, które staje się jedynie realizacją ideologicznych haseł, niesie ze sobą zawirowania, których obecnie jesteśmy świadkami w wielu państwach świata.
Wrażenie braku dostępności jaj konsumpcyjnych ma brać się z decyzji sieci handlu detalicznego, by wycofać się ze sprzedaży jaj z chowu klatkowego. Ten stanowi jednak rozwiązanie problemów z chorobami dziesiątkującymi kury:
Grypa ptaków jest chorobą obecną w Polsce przez cały rok i stanowi dla kur pozostających poza kurnikami śmiertelne zagrożenie. [...] [Chów klatkowy – przyp. red.] Jest to forma hodowli bezpieczniejsza dla ptaków i dająca większe możliwości uzyskania tańszych jaj, bez ryzyka związanego z przenoszonymi m.in. przez dzikie ptactwo i gryzonie wirusami chorób wyniszczających całe stada drobiu.
Jaj konsumpcyjnych w handlu detalicznym jako takich nie zabraknie – przekonuje ministerstwo rolnictwa. Zabraknąć może jedynie jaj pochodzących od kur z wolnego wybiegu, a część marketów sprzedaje wyłącznie takie. Ostateczne decyzje przed Wielkanocą będą zatem musieli podjąć sami konsumenci.



































