Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Finanse > Czy LPP kłamie w sprawie biznesu w Rosji? KNF o kontakcie ze śledczymi z USA
Michał Górecki
Michał Górecki 25.06.2024 12:14

Czy LPP kłamie w sprawie biznesu w Rosji? KNF o kontakcie ze śledczymi z USA

LPP, Centrum Dystrybucyjne Pruszcz Gdański
Fot. Michał Górecki

Warszawski poranek giełdowy 15 marca br. wycenia gdańskiego właściciela wielkiej odzieżowej piątki - House, Cropp, Mohito, Reserved, SinSay - na poziomie 33 mld zł. Ale do 17.00 giełda obniża wartość firmy o 12 mld zł. Maklerzy i analitycy rynkowi ruszają z szeregiem danych i w końcu wyrokiem: LPP odnotowała historyczny spadek w trakcie jednej sesji. Polską firmę pogrążył raport amerykańskiego przedsiębiorstwa badawczego Hindenburg Research; stawiając zarzuty o sfingowane opuszczenie rosyjskiego rynku. Trzy miesiące później policja wszczyna śledztwo nadzorowane przez prokuraturę, a Komisja Nadzoru Finansowego pozostaje w kontakcie ze swoim odpowiednikiem w USA.  

Chaos. LPP: To był planowany atak, wiedzieliśmy... i powiedzieliśmy

Już w 2022 r., kilka miesięcy po inwazji na terytorium Ukrainy, firmy z całego świata głośno komunikowały o wyprowadzaniu swojego biznesu z terytorium Federacji Rosyjskiej.  Łatwiej było odciąć tamtejsze spółki franczyzowe (i ich dochody), niż zaakceptować efekty konsumenckiego bojkotu wśród społeczeństw Zachodu, za ciche pompowanie rosyjskich portfeli. O takiej samej decyzji informuje w czerwcu także polska spółka LPP z Gdańska, firma odzieżowa nie bez podstawy najczęściej określana “gigantem”, właściciel marek wielkiej piątki: SinSay, Reserved, Cropp, Mohito, House. 

lppmag.jpg
Fot. Michał Górecki/Centrum Dystrybucyjne LPP

W czerwcu 2022 r. dowiadujemy się zatem, że LPP, zarządzana przez Marka Piechockiego, sprzedaje swoją rosyjską spółkę, a w maju, że nie ma już nad nią żadnej kontroli. Rosyjska firma, prowadząca dotąd w Moskwie biznes polskiego LPP, działa sama i na własną rękę - m.in. sprzedaje jeszcze towary nabyte wcześniej w ramach umowy przejściowej. Ale powiązań z Polską nie ma. Poza nieuregulowaną należnością 900 mln zł, niespłaconą do dziś. 

Weszliśmy do magazynów LPP. [Zobacz wideo poniżej]

Trzy oświadczenia jedno po drugim i tajemniczy dziennikarz

W piątkowy poranek 15 marca br. ukazuje się potężna publikacja Hindenburg Research, amerykańskiej agencji badawczej, firmy, która prześwietla biznesy na całym świecie i raportuje o ich rynkowych ruchach; często tych na granicy prawa zarówno karnego, jak moralnego. Tym razem publikacja “Działanie za linią wroga” (eng. operating behind enemy lines”) po raz pierwszy traktuje o polskiej firmie – LPP. Analitycy zarzucają spółce z Gdańska mistyfikację. Raport prześwietla wyniki finansowe i podnosi, że LPP zamknęło rok fiskalny 2022/2023 - a zatem rok wyjścia z Rosji – wzrostem zysku o 13 proc. Anonimowy pracownik polskiej spółki, cytowany przez Hindenburga, wprost określa wyjście z Rosji “fasadą”. Nabywcą rosyjskich aktywów miałaby być firma zarejestrowana w Dubaju (Far East Services) założona dzień przed ogłoszeniem przez LPP porozumienia ws. sprzedaży. Hindenburg twierdzi przy tym, że w grudniu 2023 r. wysłał tajnych kontrolerów do sklepów firmy East Far Services w Moskwie i Petersburgu. Ci fotografują ubrania, które Amerykanie później porównują z kolekcjami jesień/zima polskiej firmy i wyrokują, że to te same produkty. Zgadzać mają się też kody produktów i kreskowe – te ostatnie po zdekodowaniu, które LPP miało specjalnie zaaranżować w celu zakrycia tropów. Hindenburg tłumaczy też, jak LPP miałoby ukrywać obroty z ukrytego rosyjskiego biznesu – przy pomocy spółek zależnych i hubu transportowego w Kazachstanie, do którego w 2023 r. firma miała wysłać towary o wartości ok. 755 mld dolarów, mimo że tamtejszy rynek stanowi 1 proc. zasobu sklepów stacjonarnych LPP. 

W dniu publikacji raportu 15 marca notowania LPP zapada się na warszawskiej giełdzie. Podczas otwarcia wartość firmy wyceniana jest na 33 mld zł, kilka godzin później traci 12 mld. Maklerzy donoszą o historycznym spadku podczas jednej sesji. 

Zrzut ekranu 2024-06-24 204003.png
Źródła: GPW: historyczny spadek wartości LPP (15 marca 2024 r., data publikacji raportu Hindenburg Research)

LPP natychmiast publikuje trzy oświadczenia, jedno po drugim: o 10.54, 13.26 i 15.18. Pierwszy z tych komunikatów później przyczynia się do złożenia zawiadomienia do Komisji Nadzoru Finansowego. Czytamy w nim, że LPP wiedziało o szykowanej przez Hindenburg publikacji od co najmniej 5 miesięcy. Firma nazywa ją “zorganizowanym atakiem dezinformacyjnym”, obliczonym na spadek notowań na GPW. Jeszcze przed publikacją LPP miało poinformować o wszystkim Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Krajową Administrację Skarbową. Co więcej, firma Marka Piechockiego odpowiada Hindenburgowi tym samym - analizą działalności. Informuje, że wywiadownia już wcześniej, w podobny sposób, atakowała inne firmy, m.in. konglomerat Adani Group. 

Wiemy jednocześnie, że wywiadownia działa na zlecenie podmiotów trzecich. Nie można wykluczyć, że tego typu działania mogą być próbą przejęcia wpływów w spółce LPP - czytamy. 

ciąg dalszy tekstu artykułu pod zdjęciem

lppmagazyn.jpg
Fot. Michał Górecki/ Centrum Dystrybucyjne LPP

Właśnie ten komunikat posłużył w kwietniu br. do złożenia zawiadomienia o naruszeniu do KNF. Jeden z obserwatorów rynku podniósł bowiem w swojej ocenie, publikowanej w serwisie YouTube (kanał “Geoinvestor”), że LPP - wiedząc o szykowaniu podobnego raportu - powinna poinformować o tym inwestorów, tym samym “rozbrajając” bombę. Uznaje to za informację kształtującą cenę akcji, a zatem – w myśl przepisów rynkowych z rozporządzenia MAR - obligującej spółkę do jej ujawnienia. Choć i tu brak jasnych wytycznych, czym owa informacja cenotwórcza jest. Samo rozporządzenie nie precyzuje jednoznacznie katalogu informacji poufnych, a wymagających zaraportowania. LPP odpowiada na to precyzując, że wspomniane 5 miesięcy wcześniej otrzymała informację o tym, że osoba z zagranicy, podająca się za byłego dziennikarza, podejmuje próby kontaktu z byłymi i obecnymi pracownikami, oferując pieniądze za informacje o spółce i jej podmiotach zagranicznych. I informację tę przekazała szefowi KAS – instytucji posiadającej własny wywiad skarbowy. W ocenie zarządu ta informacja nie kwalifikowała się do “informacji poufnej”. Do LPP nie dotarły wówczas tezy tajemniczego dziennikarza, a jedynie fakt, że podejmuje próby kontaktu. 

W kolejnym oświadczeniu czytamy już wprost, że polska spółka nie jest właścicielem rosyjskiego biznesu i w maju 2022 r. sprzedała w nim 100 proc. udziałów (rosyjska spółka nazywa się Re Trading OOO). Dodaje, że tzw. okres przejściowy, w którym “kupujący przejmuje całkowitą samodzielność” ma potrwać maksymalnie do 2026 r. W tym dokumencie czytamy też nieco więcej o charakterze działalności Hindenburg Research, co w kolejnych miesiącach staje się jednym z głównych obszarów zainteresowania inwestycyjnego komentariatu. Hindenburg Research gra na “krótkich pozycjach”. Czyli obstawia, i zarabia, na spadku wartości danych akcji. 

W trzecim oświadczeniu spółka informuje, że złożyła do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa na szkodę jej, akcjonariuszy i inwestorów. Podstawą zawiadomienia jest informacja nieprawdziwa lub zmanipulowana, opublikowana przez Hindenburg Research. 20 czerwca br. dochodzenie zostało wszczęte przez wydział do walki z przestępczością gospodarczą stołecznej policji. Śledztwo nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Warszawie.  

Prawo autorskie, za które zapłacimy wszyscy. Artyści mogą pozywać Skarb Państwa

Kto oceni, czy raport Hindenburga mówi prawdę? KNF jest w kontakcie z urzędem w USA

Po kilku miesiącach od 15 marca opinia publiczna zwraca szczególną uwagę na skutki raportu Hindenburga i samego postepowania amerykańskiej wywiadowni. Faktem jest, że Hindenburg gra na spadki - także tych firm, o których raport przygotowuje. Co więcej, Amerykanie przyznają się do tego w komentarzu do swoich badań. Wprost zaznaczają też, że każdy potencjalny inwestor, chcący decydować na podstawie śledztwa wywiadowni, powinien pamiętać, że ta gra na krótką pozycję - czyli na stratę opisywanej przez siebie spółki

Po opublikowaniu jakiegokolwiek raportu lub listu zamierzamy kontynuować transakcję na papierach wartościowych objętych niniejszym dokumentem i możemy zajmować pozycję długą, krótką lub neutralną w dowolnym momencie - czytamy.  

Czy to jest legalne? Odpowiedź na to pytanie jest wyjątkowo trudna. Urząd KNF, prowadząc własne dochodzenie, niezależnie od prokuratury, nie może zdradzać szczegółów. W rozmowie z BiznesINFO Jacek Barszczewski, dyrektor departamentu KNF, opisuje jednak, jak zwykle w podobnych przypadkach proceduje. Zdradza, że jest w stałym kontakcie ze swoim odpowiednikiem w USA, czyli SEC - Komisją Papierów Wartościowych i Giełd. 

Współpraca ta polega m.in. na wymianie danych dotyczących szczegółów transakcji dokonywanych przez podejrzane podmioty  - precyzuje. 

W przypadku, gdy któryś z urzędów dopatrzy się przestępstwa, kieruje sprawę do prokuratury, ale jednocześnie - co ważne dla polskiej spółki, gdy założymy, że mówi prawdę - “współpracuje z organem nadzoru w innym kraju, celem zastosowania sankcji uwzględniających skalę naruszeń dokonanych na rynku polskim”. Czyli Hindenburg może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, jeśli okaże się, że stawiane przez niego zarzuty są fałszywe. 

LPP otrzepuje kurz. Wyniki na giełdzie i dalsze plany

Niedawno LPP ogłaszała raport finansowy za I. kwartał 2024 r. Do kwietnia spółka odnotowała 4,3 mld zł przychodu (+18,3 proc. rdr.), do tego 411 mln zysku operacyjnego (+78 proc. rdr.) i 277 mln zł zysku netto (+prawie 150 proc. rdr.). Przy tym liczba sklepów i zapowiadanych premier rośnie niemal wykładniczo, a dołek na GPW jest przeszłością. 

Więcej o sprawie: LPP mnoży spółki i dzieli zadania. Tak to robi polski gigant odzieżowy

Podczas spotkania z mediami w Centrum Logistycznym w Pruszczu Gdańskim i Fulfillment Center Sebastian Sołtys, wiceprezes zarządu spółki-córki - LPP Logistics - oddelegowanej do zadań integrowania rozwiązań logistycznych w przestrzeniach magazynowych spółki-matki zdradza, że na przestrzeni lat 2024-2025 powierzchnia logistyczna ma urosnąć o połowę. Przy tym firma nie kryje, że rosnąć planuje najbardziej kosztem rynków wschodnich i bałkańskich; w Rumunii, na Węgrzech i w Bułgarii. Wiceprezes zarządu Przemysław Lutkiewicz zapytany przez nas o plany na zachód Europy wprost odpowiada, że poza kilkoma salonami we Włoszech i niedawną premierą w Londynie firma nie planuje rozszerzać działalności na zachód czy północ od Wisły. 

LPP rezygnuje z zabezpieczenia swoich akcji? Nie. Ale ma kłopoty 

Przed walnym zgromadzeniem akcjonariuszy, zaplanowanym na 12 lipca br., Marek Piechocki mówił w mediach o dyskutowaniu opcji buybacku, czyli skupu własnych akcji z rynku na wypadek potencjalnych przyszłych “ataków”. Ale kiedy plan ramowy walnego został w marcu opublikowany, punktu dot. skupu własnych akcji nie było. Pojawiła się informacja, jakoby firma zrezygnowała z tego planu ze względu na zbyt duże koszty operacji. Zapytaliśmy o to zarząd. 

W obecnych warunkach struktury własnościowej Grupy LPP przeprowadzenie buybacku jest procedurą bardzo skomplikowaną z punktu widzenia formalnego i musi być poprzedzona szczegółową analizą. Do dnia zwołania Walnego Zgromadzenia, Fundacja Semper Simul (należąca do rodziny Piechockich, a posiadająca większość udziałów w LPP – red.) nie zakończyła procedowania w tym zakresie, niemniej nie zamyka dyskusji na ten temat - odpowiada prezes Sławomir Łoboda. 

Zapytany o podobne koncepcje, mające w przyszłości ratować wartość spółki, Łoboda odpowiada, że LPP prowadzi transparentną politykę informacyjną. “Ufamy, że przekazywanie rynkowi klarownych informacji na ten temat stanowi najlepszą gwarancję bezpieczeństwa spółki” - ocenia.