Domowe grzejniki zastawiają kosztowną pułapkę. Nie popełniaj tego błędu

Kiedy wiosna zagląda przez okno, wielu Polaków otrzymuje sygnał, że to koniec sezonu grzewczego. Po kilku miesiącach płacenia niebotycznych sum za życie w komfortowych warunkach przyszedł czas na wiosenno-letni odpoczynek. To w tym momencie wiele osób popełnia wielki błąd, który może się okazać bardzo kosztowny. Warto o tym pamiętać, to nie kosztuje wiele.
Tyle płacimy za ogrzewanie
Koszty utrzymania nieruchomości potrafią być bardzo wysokie, o czym doskonale wie zdecydowana większość Polaków. Poczynając od podatku, przechodząc przez czynsz, a na rachunkach za poszczególne media kończąc, niekiedy zdarza się, że musimy wydać całkiem dużą sumę pieniędzy na komfortowe warunki mieszkania.
Dla wielu osób zima jest trudnym okresem ze względu na sezon grzewczy. Kaloryfery niemal cały czas muszą być odkręcone, aby nie narazić się na choroby lub nawet zwykły dyskomfort. Koszty ogrzewania różnią się oczywiście ze względu na materiał, który wykorzystujemy, a wahać się mogą od 2500 do nawet 15 000 złotych rocznie w przypadku około 100 metrów kwadratowych domu.

Pojawiło się wiele analiz prognozujących, ile wyda się w ciągu roku na ogrzanie nieruchomości, biorąc pod uwagę sposób wykonania. Szacuje się więc, że średnio stawki prezentują się następująco:
- pompa ciepła - 2500 zł w nowym budownictwie, 3500 zł w starym budownictwie;
- węgiel - 5952 zł w nowym budownictwie, 8333 zł w starym budownictwie;
- biomasa - 6667 zł w nowym budownictwie, 9333 zł w starym budownictwie;
- olej opałowy - 11,111 zł w nowym budownictwie, 15,556 zł w starym budownictwie;
- gaz - 5263 zł w nowym budownictwie, 7367 zł w starym budownictwie;
Poza rodzajem opału podczas ogrzewania nieruchomości istotne jest również to, jak obchodzimy się z kaloryferami. W niektórych przypadkach możemy sporo zaoszczędzić, wielu Polaków wciąż popełnia podstawowe błędy.

Tak zadbasz o grzejniki
Istotnym elementem, o który powinniśmy się zatroszczyć, chcąc zaoszczędzić nieco pieniędzy na ogrzewaniu, jest stan grzejników. Poza tym, że są zbieraczami kurzu, przez co mogą się przyczynić do nasilenia objawów alergii lub po prostu wyglądać nieestetycznie, brudny kaloryfer ogranicza również możliwość rozprowadzania ciepła. Stąd też dbanie o jego odpowiedni stan może sprawić, że nie będziemy mieli potrzeby odkręcania ich na pełną moc, aby dobrze nagrzać nasze mieszkanie lub dom.
Do czyszczenia grzejników trzeba się odpowiednio zabrać, aby ich nie uszkodzić. Jeśli jest do nich zamontowana specjalna grzałka, warto uważać, aby elektryczne elementy nie napotkały żadnych płynów. Nie wystarczy tylko przetrzeć kaloryfera z zewnątrz, olbrzymie ilości kurzu kryją się bowiem w środku.

Jeśli mamy grzejnik żeberkowy, przydatny będzie odkurzacz z dużą mocą ssania oraz wąską końcówką. W ten sposób mamy szansę dotrzeć do każdego zakamarka i go oczyścić. Jeśli na kaloryferze pojawiły się jakieś plamy lub inne silniejsze zabrudzenia, poleca się użycie wilgotnej ściereczki z delikatnym detergentem. Do miejsc trudniej dostępnych zaleca się użycie szczotki z miękkim włosiem, która nie porysuje powierzchni grzejnika.
Jeśli mamy dostęp do myjki parowej, ona również może być odpowiednim narzędziem do pozbycia się nadmiaru kurzu z naszych kaloryferów. Aby to zrobić, należy zabezpieczyć podłogę wokół grzejnika, aby uniknąć zamoczenia, a następnie kierować strumień pary na wszystkie części kaloryfera, w tym wnętrze i górną część grzejnika. Ta metoda może być bardzo efektywna w łazience.
Oczyszczony kaloryfer to jednak nie wszystko. Wielu Polaków wciąż popełnia ten jeden błąd, który może ich kosztować sporo pieniędzy. Warto o tym pamiętać, szczególnie że dochodzi do niego właśnie wczesną wiosną.
Zobacz: Skarbówka przypomina Polakom. W tym wypadku można odliczyć nawet 53 tys. zł
Nie popełniaj tego błędu z grzejnikiem
Ładna pogoda za oknem i coraz wyższe temperatury powietrza sprawiają, że raz i na dobre chcemy pożegnać się z ogrzewaniem mieszkań i domów. Jedną z przyczyn jest oczywiście chęć zaoszczędzenia pieniędzy, jednak przede wszystkim włączone kaloryfery zwyczajnie przestają być potrzebne — ogrzewające budynki słońce robi to wystarczająco efektywnie. To w tej chwili miliony Polaków decyduje się na nagłe zakręcenie zaworów i tym samym oficjalne zakończenie sezonu grzewczego. Ponownie odkręcają je dopiero jesienią. Okazuje się jednak, że jest to bardzo duży błąd.
W rzeczywistości, jak podkreśla Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Bełchatowie w swoim komunikacie, powinniśmy w tym momencie maksymalnie rozkręcić grzejniki, aby zaoszczędzić sobie nerwów na przyszły rok.
Ta prosta czynność pomoże nam uniknąć zapowietrzenia grzejników i pozwoli sprawnie rozpocząć kolejny sezon grzewczy. Urządzenia zostaną szybciej włączone do pracy, oraz nie będą wymagały indywidualnego odpowietrzania pojedynczych grzejników. Zaleca się odkręcenie zaworów już latem - czytamy.
Zawory powinniśmy ponownie odkręcić wówczas, gdy sezon grzewczy już się zakończył, a do kaloryferów nie płynie już woda. Tym samym jesienią nie będzie trzeba się martwić o to, że niektóre z nich grzeją tylko w połowie, a inne wcale.
Dodatkowym argumentem za odkręceniem kaloryferów jest zapobieganie zastaniu się zaworów. Okazuje się bowiem, że jeśli zawór termostatyczny zostanie na długo zamknięty, może przestać działać. Odkręcenie go na pełną moc pozwala utrzymać jego sprawność. Warto o tym pamiętać, aby za pół roku wszystko zadziałało tak, jak należy.





































