Już nie tylko Twitter i Facebook. Kolejny słynny portal zawiesił konto Donalda Trumpa
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Jakie portale zablokowały Trumpa
-
Dlaczego Trump blokowany jest na każdym portalu
-
Dlaczego serwis Parler zniknął ze sklepu Google i AppStore
Donald Trump zablokowany już wszędzie
Banowaniu Donalda Trumpa, niebawem byłego już prezydenta Stanów Zjednoczonych, nie ma końca. Blokujące go portale wskazują na to, że Donald Trump wielokrotnie w swoich treściach łamie regulamin stron, np. podżegając do przemocy. Stało się tak w przypadku Twittera, Facebooka, Instagrama, Snapchata, Twitcha, a teraz także serwisu YouTube.
- Po dokonaniu przeglądu i w świetle obaw o potencjalną przemoc, usunęliśmy nowe treści opublikowane na kanale Donalda J. Trumpa za złamanie naszego regulaminu . Kanał ma na koncie pierwsze uchybienie i tymczasowo nie będzie mógł publikować nowych treści przez minimum 7 dni - napisali administratorzy portalu w komunikacie na Twitterze cytowanym przez PAP.
Oprócz tego władze YouTube zdecydowały się także na kolejny krok. Postanowiły bowiem bezterminowo wyłączyć wszystkie komentarze znajdujące się pod filmami Donalda Trumpa.
Decyzja YouTube’a wiąże się przede wszystkim z ogłoszoną 7 stycznia przez portal polityką. Zgodnie z nią zawieszane będą wszystkie kanały, które publikują treści podważające wyniki wyborów.
Szturm Kapitolu
Blokowanie prezydenta Donalda Trumpa jest nierozerwalnie związane z wtargnięciem grupy kilkuset osób do Kapitolu. W budynku, w którym odbywały się w tym czasie obrady Kongresu, doszło do scen, których nigdy nie było w historii USA . Co warto podkreślić, w amerykańskim parlamencie trwały wówczas prace nad tym, by zatwierdzić oficjalnie zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich.
Zwolennicy Donalda Trumpa wpadli uzbrojeni do budynku Kapitolu. Podczas ich ataku zdemolowano gabinety kongresmenów i atakowano strażników ochraniających budynek. Doszło także do strzelaniny, w wyniku której jedna osoba zmarła. W sumie jednak bilans śmierci spowodowanych szturmem to aż 5 ofiar.
Pierwszy blokady Donalda Trumpa dokonał właśnie Twitter, po tym jak prezydent w środę opublikował post na swoim koncie. Administracja portalu miała już dość dzielenia się treściami przez prezydenta, w których ten co rusz podkreślał, że "wybory zostały skradzione".
- To są wydarzenia, które mają miejsce, gdy święte, miażdżące zwycięstwo wyborcze jest tak bezceremonialnie i okrutnie zabierane wielkim patriotom , którzy byli źle i niesprawiedliwie traktowani przez tak długi czas. Idźcie do domu w miłości i pokoju. Na zawsze zapamiętajcie ten dzień! - napisał na Twitterze Donald Trump.
Giganci wymazują Trumpa z internetu
Natura nie znosi próżni, dlatego niedługo po tym jak został zbanowany, Donald Trump założył konto w serwisie Parler, który nie jest związany z największymi platformami. Prawicowy portal pisze o sobie, że jest bezstronną i zapewniającą wolność słowa alternatywą dla głównych sieci społecznościowych, takich jak wspomniany Twitter i Facebook.
Kiedy Donald Trump zdecydował się na utworzenie swojego konta na portalu, zainteresowanie siecią gwałtownie wzrosło. W sobotę doszło jednak do bezprecedensowego ataku hakerów na Parlera. W jego efekcie pozyskano 99% danych, które skumulowane były na platformie. 70 terabajtów danych zostało ściągniętych i zarchiwizowanych przez hakerów. Teraz pozyskane treści mają pomóc w identyfikowaniu atakujących Kapitol , którzy na Parlerze chętnie dzielili się zdjęciami i nagraniami z tego dnia.
Na reakcję Google i Apple także nie trzeba było długo czekać. Parler został zawieszony w sklepie Play i AppStore. Google tłumaczył, że na niezależnej platformie pojawiły się wpisy “nawołujące do przemocy” i jednocześnie obiecał, że kara zostałaby zdjęta, gdyby Parler wprowadził moderację treści. To jednak kłóciłoby się całkowicie z ideą portalu, zgodnie z którą każdy może pisać tam, co chce.