Donald Trump grozi UE i Kanadzie kolejnymi cłami. Podał warunek

Polityka celna Donalda Trumpa od samego początku wywołuje wiele kontrowersji. Prezydent Stanów Zjednoczonych postanowił zadecydować o zwiększeniu opłat za eksport szeregu towarów, w tym stali, aluminium czy aut. To spotkało się z natychmiastową i stanowczą reakcją ze strony podmiotów, których cła dotyczą — chodzi między innymi o Unię Europejską. Trump ponownie zabrał głos, teraz stawia warunki.
Kontrowersyjna polityka celna Donalda Trumpa
Zaprzysiężenie Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych odbyło się 20 stycznia 2025 roku. Oznacza to, że urząd pełni niewiele ponad dwa miesiące, a już zdążył podjąć szereg kontrowersyjnych decyzji uderzających w wiele sektorów. Tu uwagę zwraca przede wszystkim wojna celna, którą postanowił wypowiedzieć między innymi Kanadzie, Meksykowi czy Unii Europejskiej.
Już w pierwszych tygodniach prezydentury Donalda Trumpa pojawiły się ogłoszenia nałożenia 25 proc. ceł na takie towary jak stal, aluminium, samochody czy produkty rolne pochodzące z całego świata. W połowie marca pojawiła się kolejna zapowiedź w związku z polityką celną, która tym razem dotyczyła europejskich win i innych alkoholi — tu mowa była o 200 proc. opłaty.
Unia Europejska, jeden z najbardziej wrogich i nadużywających organów podatkowych i celnych na świecie, który został utworzony jedynie w celu wykorzystania Stanów Zjednoczonych, właśnie nałożyła paskudne cło w wysokości 50 proc. na whisky. Jeśli to cło nie zostanie natychmiast zniesione, Stany Zjednoczone wkrótce nałożą 200 proc. cło na wszystkie wina, szampany i produkty alkoholowe pochodzące z Francji i innych krajów reprezentowanych przez UE - napisał Trump na portalu Truth Social.

To nie był koniec zapowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych, które spotkały się z natychmiastową reakcją ze strony podmiotów, na które miały zostać nałożone cła. Unia Europejska stanowczo odpowiedziała.

Unia Europejska reaguje na słowa Trumpa
W środę 26 marca Donald Trump po raz kolejny zapowiedział cła, które mają być celowane przede wszystkim w Kanadę i Unię Europejską. Chodziło o ponowne potwierdzenie 25 proc. ceł na samochody i lekkie ciężarówki sprowadzane z zagranicy. Warto zaznaczyć, że to dziesięciokrotny wzrost, do tej pory opłata ta wynosiła 2,5 proc.
Będziemy pobierać 25-procentowe cła. Ale jeśli budujesz swój samochód w Stanach Zjednoczonych, to nie ma żadnych ceł - powiedział Donald Trump, ogłaszając swoją decyzję w Gabinecie Owalnym i podpisując rozporządzenie w tej sprawie.
Nowe regulacje mają wejść w życie już 2 kwietnia, wraz z "cłami wzajemnymi", mającymi w teorii wyrównać stawki celne ze stawkami stosowanymi przez inne państw. Na te doniesienia niemal natychmiast zareagowała Unia Europejska, która zapowiedziała stanowczą reakcję. W środowym oświadczeniu Ursula von der Leyen wyraziła swoje głębokie ubolewanie nad decyzją wydaną przez Donalda Trumpa.
Mówiłam o tym już wcześniej. Cła to podatki - złe dla przedsiębiorstw, gorsze dla konsumentów, zarówno w USA, jak i w Unii Europejskiej - oceniła.

Przekazała również, że teraz Unia Europejska oceni tę decyzję, biorąc pod uwagę również wcześniejsze zapowiedzi nałożenia ceł na inne produkty pochodzące z UE. Dodała, że będą poszukiwane rozwiązania w drodze negocjacji, a interesy gospodarcze Unii będą tu priorytetem.
Jako główna potęga handlowa i silna wspólnota 27 państw członkowskich, będziemy chronić naszych pracowników, przedsiębiorstwa i konsumentów w całej Unii Europejskiej - oświadczyła.
Teraz doszło do kolejnego przełomu w tej sprawie, Donald Trump ponownie doszedł do głosu i postawił warunki.
Zobacz: Trump zmienia zdanie, powiedział to o Rosji. “Ja sam tak działam”
Donald Trump grozi kolejnymi cłami
Polityka celna Donalda Trumpa wywołuje wiele kontrowersji od samego początku drugiej kadencji jego prezydentury. Unia Europejska, Meksyk czy Kanada nie chcą się godzić na horrendalne stawki. Według szacunków prezydenta USA nowe cła mają przynieść budżetowi państwa nawet 100 mld dolarów. Co istotne, mają być one dodane do już obowiązujących stawek i obowiązywać “na stałe”.
Ukazało się nawet oświadczenie trzech głównych producentów samochodów w Stanach Zjednoczonych, tj. Forda, General Motors i Stellantisa, w którym zaapelowano, aby cła nie odbiły się na cenach aut dla konsumentów. Wyrażono również chęć współpracy z rządem w kwestii “zrównoważonej polityki sprzyjającej Amerykanom”. W kwestii aut dostępnych w USA sprawa jest dość trudna — według statystyk portalu Tradeimex nawet co drugi samochód pochodzi właśnie z importu. Największy udział ma tutaj Meksyk, który odpowiada za 25 proc. sprowadzanych aut. Dalej plasuje się Kanada (13 proc.), Japonia (18,6 proc.), Korea Płd. (17,3 proc.). Biorąc pod uwagę teren UE, największymi eksporterami są Niemcy, Wielka Brytania, Słowacja, Włochy i Szwecja.
Jak już wspomniano powyżej, nowe stawki ceł mają zacząć obowiązywać od 2 kwietnia 2025 roku. W odpowiedzi na sprzeciw ze strony eksporterów samochodów do głosu ponownie doszedł Donald Trump, który opublikował na portalu Truth Social istotne oświadczenie.
Jeśli Unia Europejska będzie współpracować z Kanadą, aby wyrządzić szkody gospodarcze Stanom Zjednoczonym, na oba kraje zostaną nałożone zakrojone na szeroką skalę cła, znacznie wyższe niż obecnie planowane. Będzie to miało na celu ochronę najlepszego przyjaciela (tj. USA - red.), jakiego każde z nich kiedykolwiek miało! - czytamy.
Zdaniem ekspertów prezydentowi Stanów Zjednoczonych może nie chodzić wyłącznie o ekonomię, ale również o odpowiednią strategię polityczną. Już wkrótce w niektórych okręgach między innymi na Florydzie czy w Nowym Jorku odbędą się kolejne wybory, podczas których wybrani zostaną gubernatorzy i kongresmeni.





































