Ekspert podał, ile kosztuje utrzymanie dziecka w Polsce. Kwota zwala z nóg
Te prognozy nie napawają optymizmem. Polaków z roku na rok jest coraz mniej. Za 26 lat w kraju może zniknąć liczba ludności porównywalna do mieszkańców pięciu miast wielkości Krakowa. Żeby społeczeństwo przestało się starzeć, trzeba koniecznie wprowadzić te zmiany. Co zrobić, żeby Polacy chcieli powiększać rodziny? Eksperci nie mają wątpliwości.
Zatrważające dane dotyczące polskiej ludności
Dane dotyczące dzietności w Polsce są alarmujące. Według portalu Statista do 2050 roku populacja Polaków skurczy się o 4 miliony. Jeszcze bardziej ponure liczby przedstawiono w
raporcie ONZ World Population Prospect. Według tych danych wkrótce będzie nas o połowę mniej. Populacja Polski ma się zmniejszyć z 38,7 mln w 2024 r. do 19,33-19,43 mln do 2100
r. Według Eurostatu między 1 stycznia 2023 r. a 1 stycznia 2024 r. w Polsce odnotowano największy spadek ludności wśród krajów UE. Populacja zmniejszyła się 132 800 osób. Te
dane rysują smutny krajobraz i rodzą pytania o to, kto w przyszłości utrzyma gospodarkę kraju. Zapytaliśmy o to ekspertów.
Ile trzeba wydać, żeby utrzymać dziecko? Ogromna kwota
Jak mówi prof. Marian Mitręga - demograf z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, kryzys demograficzny obecnie dotyczy tylko jednego typu krajów. - Jeżeli popatrzymy na kraje
Afryki, czy Bliskiego Wschodu, tam w niektórych miejscach wciąż mamy przeludnienie. Kryzys dotyka głównie krajów wysoko uprzemysłowionych i wysoko rozwiniętych. Polska
do takich właśnie się zalicza. W tych krajach dziecko może być postrzegane jako hamulec dla rozwoju poziomu życia rodziców — wyjaśnia ekspert w rozmowie z portalem Biznesinfo.pl.
Prof. Mitręga podkreśla, że aby w danym kraju nie było kryzysu demograficznego, trzeba zapewnić tzw. zastępowalność pokoleń. Jest to możliwe, gdy statystycznie na jedną kobietę będzie przypadać co najmniej 2.13 dzieci. Tymczasem w Polsce w ostatnich latach ten wskaźnik wynosił 1.3. - To rzeczywiście dość ponury wynik, ale pamiętajmy też, że dziecko
sporo kosztuje. Szacuje się, że aby utrzymać potomka od narodzin do 18. roku życia, trzeba przeznaczyć co najmniej 240 tys. zł. Jednych rodzin po prostu nie stać na posiadanie dzieci, a dla innych zamiast tego priorytetem stają się kolejne wakacje czy zakup samochodu — dodaje prof. Mitręga.
Jak przy spadku dzietności utrzymać w ryzach gospodarkę?
Zdaniem prof. Mitręgi podobnie jak w innych krajach UE gospodarkę kraju z roku na rok bardziej będzie wspierać praca migrantów. Zwraca on jednak uwagę, że w Polsce w
porównaniu do Niemiec czy Francji sytuacja związana z imigrantami wygląda inaczej pod względem kulturowym. - Choć temat migracji często otwiera puszkę Pandory, Polska ma to
szczęście, że zastępowalność uczestników tworzenia dochodu narodowego dotyczy osób pochodzących z np. Ukrainy i Białorusi, czyli w miarę bliskiej kultury, wyznających tę samą
religię chrześcijańską i mówiących w podobnym języku. Bariera komunikacyjna jest tutaj znacznie mniejsza niż w przypadku migrantów trafiających do Niemiec i Francji — wyjaśnia
ekspert i podkreśla, że obecnie część z migrantów napływających do Polski po pewnym czasie rusza dalej na Zachód. Czy kolejne zwiększenie pomocy socjalnej będzie rozwiązaniem? - Było już 500 plus, które miało wpłynąć na dzietność, ale nie przyniosło efektów w tej dziedzinie. Pomogło za to rodzicom inwestować w wykształcenie ich dzieci. Teraz jednak cenniejszą walutą niż pieniądze jest czas. Dlatego z punktu widzenia demografii dobrze byłoby, gdyby kobieta posiadająca jedno lub dwoje dzieci dysponowała większą liczbą czasu wolnego, który umożliwiłby jej rozwój osobisty — podsumowuje ekspert.
“Trzeba stworzyć klimat sprzyjający macierzyństwu i prokreacji”
W podobnym tonie wypowiada się prof. Kazimierz Krzysztofek - socjolog z Uniwersytetu SWPS. - Pojedyncze instrumenty ekonomicznego wsparcia ze strony rządu to za mało. Jeśli
rząd chce na nich poprzestać, to nie przyniesie to sukcesu — ocenia prof. Krzysztofek. - Przyczyny braku dzietności mogą leżeć gdzie indziej. W kulturze społecznej, w emancypacji
kobiet — pożądanej, bo dającej niezależność wyboru. W Polsce także w przepisach prawa, które mogą rodzić w Polkach strach przed ciążą, a także w działaniach korporacji, które
nierzadko stwarzają pracownikom klimat quasi rodzinny, gdzie ludzie zaspokajają swoje potrzeby — tłumaczy ekspert. Jego zdaniem rząd powinien stworzyć odpowiedni klimat sprzyjający macierzyństwu i prokreacji, a tego na razie w naszym kraju brakuje. — Dla wykształconych rodziców dziecko staje się w pewnym sensie projektem. Najczęściej decydują się na jednego potomka, żeby spełnić swoją rolę macierzyńską i ojcowską — zwraca uwagę ekspert. Jego zdaniem w Polsce nie ma też „klimatu” sprzyjającego wielodzietności z innych powodów. - Pojawiają się pytania o koszty wychowania, edukacji, problem mieszkaniowy. Z drugiej strony dawniej dzieci były polisą ubezpieczeniową dla rodziców. Mieli kogoś, kto
zapewni im bezpieczeństwo na starość. Teraz, żeby przetrwać, nie trzeba już posiadać dzieci. Są dostępne inne systemy opiekuńcze — podkreśla prof. Krzysztofek. Jaka przyszłość czeka
Polskę, która będzie miała o połowę mniej obywateli? - Drogi są dwie. Pierwsza to migracja, która różne zastawia pułapki, bo zasoby pracowników, którzy by płacili składki emerytalne,
są niewielkie w krajach bliskich nam kulturowo. Drugi to zastąpienie części pracowników maszynami. Ale to z kolei spowolni konsumpcje, a tym samym także gospodarkę —
podsumowuje ekspert.