Dziś mija 6 lat od wprowadzenia embarga na polskie jabłka. Pamiętasz hasło: Jedz jabłka na złość Putinowi?
Sześć lat temu Rosja wprowadziła embargo na polskie jabłka
1 sierpnia mija sześć lat od wprowadzenia przez Rosję embarga na polskie owoce i warzywa. Oficjalnym powodem wprowadzonego w 2014 roku embarga na owoce i warzywa takie jak jabłka, gruszki, wiśnie, czereśnie, kapustę i kalafiory była jakość polskich towarów, w których rzekomo odnotowano nadmierną zawartość pestycydów i azotanów. Decyzja była jednak powszechnie postrzegana jako retorsja za nałożone przez Unię Europejską na Rosję - i głośno popierane przez Polskę oraz inne kraje byłego bloku wschodniego - sankcje związane z sytuacją na Ukrainie.
Po tym jak w 2013 roku prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, na Ukrainie wybuchły protesty, z których wyłonił się "Euromajadan" - ruch polityczny stawiający sobie za cel zbliżenie kraju z Zachodem. W lutym 2014 roku doszło do obalenia prezydenta Janukowycza i jego rządu, jednak na reakcję sympatyków Rosji nie trzeba było długo czekać.
26 lutego 2014 roku rozpoczęła się aneksja Krymu przez Rosję, usprawiedliwiana poparciem rosyjskiej i prorosyjskiej ludności na tych terenach dla pomysłu przyłączenia Krymu i innych ukraińskich terenów do Rosji. Kluczową rolę w aneksji odegrali prorosyjscy separatyści, od których działań Rosja oficjalnie się odżegnywała. 16 marca odbyło się na Krymie referendum, w wyniku którego 18 marca doszło do oficjalnej aneksji Krymu, niemal powszechnie nieuznawanej na arenie międzynarodowej.
Równolegle rozpoczynała się wojna w Donbasie, prowadzona przez prorosyjskich separatystów i mająca na celu przyłączenie kolejnych ukraińskich terenów do Rosji. W celu powstrzymania działań Rosji, Unia Europejska nałożyła na nią szereg sankcji. W odpowiedzi na te działania Rosja wprowadziła embargo na szereg produktów spożywczych z krajów europejskich. W kolejnych latach przedłużane były zarówno unijne sankcje, jak i rosyjskie embarga. Jak podaje Rzeczpospolita, w czerwcu bieżące roku Rosja przedłużyła embargo na żywność z Zachodu do 31 grudnia 2020 roku.
Rosyjskie embargo ugodziło w eksport, ale polską odpowiedzią był... cydr!
Rosyjskie embargo na polskie owoce i warzywo było dotkliwym ciosem dla polskiego eksportu, którego znaczna część trafiała do Rosji. Szczególnie ucierpieli sadownicy, dla których decyzja Rosji oznaczała brak rynku zbytu dla zalegających owoców. - Sadownicy produkują owoce dobrej jakości, akceptowane zarówno przez nasz rynek wewnętrzny, jak i przez wiele rynków na świecie. Absolutnie nie zgadzamy się z zarzutami, które formułuje strona rosyjska - przywoływał słowa prezesa Związku Sadowników RP Mirosława Maliszewskiego portal tvn24.pl.
W roku 2014 Ministerstwo Rolnictwa szacowało straty z powodu embarga na 500 mln euro i zwróciło się do Komisji Europejskiej z wnioskiem o rekompensatę finansową. Jak podaje Rzeczpospolita, w efekcie embarga import polskiej żywności do Rosji zmniejszył się w 2014 roku o 23 proc. Ze stratami rzędu 160 mln euro musiała liczyć się również objęta embargiem branża mięsna. Odpowiedzią na rosyjskie embargo była niespodziewana społeczna mobilizacja polegają na nawoływaniu do konsumpcji polskich owoców i warzyw, wyrażana m.in. w haśle "Jedz jabłka na złość Putinowi". W tę tendencję wpisała się także produkcja cydru z polskich jabłek.
Napój alkoholowy z jabłek w krótkim czasie bardzo zyskał na popularności i przez chwilę wydawało się, że stanie się głównym polskim towarem eksportowym, który podbije europejski rynek. Jednak po kilku latach wzmożonej produkcji cydru popyt na napój zaczął maleć. Jak donosi Gazeta Wyborcza, aktualnie tendencja spadkowa jest tak drastyczna, że jeśli się utrzyma, za 3-4 lata napój może zniknąć z półek sklepowych. Wynika to z faktu, że ze względu na brak rządowych działań wspierających konkurencyjność tego produktu - np. poprzez obniżenie akcyzy - cydr przegrywa cenowo z piwem i innymi napojami alkoholowymi.