Gerhard Schroeder ma kłopoty. Musi zapłacić odszkodowanie byłemu mężowi swojej piątej żony

Gerhard Schroeder musi zapłacić odszkodowanie za rozbicie małżeństwa

Zapomniany nieco w Polsce Gerhard Schroeder znów na czołówkach gazet, znów w związku z pieniędzmi. 

Młodszym czytelnikom przypomnijmy, że Schroeder pełnił urząd kanclerza Niemiec w latach 1998-2005, tuż po 16-letniej erze Helmuta Kohla i tuż przed 16-letnią erą Angeli Merkel (wszystko wskazuje na to, że pani kanclerz tak jak zapowiadała wcześniej zakończy sprawowanie urzędu po tegorocznych jesiennych wyborach parlamentarnych u naszego zachodniego sąsiada). 

Po odejściu z urzędu nazwisko Schroedera najczęściej gościło w mediach w związku ze współpracą z rosyjskimi firmami energetycznymi, ale też w związku ze sprawami osobistymi.

Gdy w 1998 roku Schroeder obejmował stanowisko niemieckiego kanclerza od kilku miesięcy był małżonkiem Doris Kopf. Było to czwarta żona polityka i jak się okazało nie ostatnia. Małżeństwo przetrwało niespełna 20 lat, a w 2018 roku były kanclerz ożenił się po raz piąty, tym razem z Soyeon Schroeder-Kim.

Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie fakt, że z odejściem nowej małżonki Schroedera najwyraźniej nie może pogodzić się jej były mąż, który oskarża niemieckiego polityka o rozpad związku.

Państwo Schroederowie tłumaczą, że związali się ze sobą po tym jak Soyeon Schroeder-Kim rozwiodła się ze swoim dotychczasowym partnerem. Ten nie daje jednak za wygraną i zgłosił sprawę do sądu rodzinnego w Korei Południowej.

Połoudniowokoreański sąd, jak podaje za “Die Welt” serwis Wprost.pl, uznał rację mężczyzny i zdecydował, że Schroeder musi wypłacić mu 20 tys. euro odszkodowania.

Schroeder padł ofiarą popularnej koreańskiej praktyki

Gazeta zwraca uwagę, że w Korei Południowej popularne jest wnoszenie pozwów w sprawie ustania związku z powodu zdrady jednego ze współmałżonków. Jeszcze niedawno za czyn ten można było trafić nawet do więzienia. 

Nie wiadomo póki co, czy Schroeder zdecyduje się na odwołanie od wyroku, czy też odszkodowanie zapłaci. Nie ulega wątpliwości, że jeśli zdecyduje się na drugie rozwiązanie, to będzie miał z czego. Nie jest tajemnicą, że były niemiecki kanclerz, który od blisko 5 lat jest szefem rady nadzorczej w rosyjskim koncernie naftowym Rosnieft zarabia miliony euro.

Na biednego zatem nie trafiło.

Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]