Spowolnienie gospodarcze postępuje. Nadchodzi kres "rynku pracownika"
Gospodarka traci
Po części można obwiniać za to liczbę dni roboczych w ciągu miesiąca, która jest mniejsza w stosunku do zeszłego roku, jednak eksperci, znając kalendarzowe różnice oczekiwali wzrostu produkcji o 1,5 proc. Według analityków mBanku jeśli nie dojdzie skokowego wzrostu produkcji we wrześniu, to trzeci kwartał okaże się najsłabszym od 2012 roku i jednym z gorszych w historii.
Przyczyn niekoniecznie należy szukać w spowolnieniu w strefie euro i recesji w Niemczech. Eksperci ING Banku podkreślają, że w sektorach eksportowych polskiej gospodarki produkcja nadal rośnie, jednak problem pojawia się w tych branżach, które są związane z sektorem budowlanym.
Firmy boją się zatrudniać
Maleje też zatrudnienie w przedsiębiorstwach. W takich, które posiadają co najmniej 10 pracowników w sierpniu obniżyło się o ponad 8 tys. etatów w porównaniu do lipca- wychodzi na to, że jest to najgorszy sierpień na rynku pracy od 8 lat. Na przestrzenii 6 lat poziom zatrudnienia w firmach w tym okresie raczej się nie zmieniał. Wahania były bardzo małe. Jednak teraz wynik jest tak niski, że znalazł się za poziomem z marca. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w 2012 roku (w trakcie ostatniego poważnego spowolnienia gospodarczego).
Nadchodzi kryzys gospodarki
Ekonomista Jakub Borowski uważa, że przedsiębiorstwa już teraz przygotowują się na duży wzrost kosztów pracy spowodowany wprowadzaniem Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK), podniesieniem składek na ZUS (w wyniku zniesienia limitu 30-krotności) i zapowiadanym wzrostem płacy minimalnej. Ekspert twierdzi, że te czynniki wzmocnią procesy restrukturyzacji w firmach. Firmy nie chcą zatrudniać, bo za chwilę mogą być zmuszone do zwalniania pracowników.
Dochodzi do tego wzrost sprzedaży detalicznej o 4,4 proc. Eksperci pytani przez PAP prognozowali wzrost o 5,4 proc., także ten wynik też można interpretować jako zawód. Słabszy wynik odnotowano tylko w marcu.
Natomiast konsumenci cały czas są zadowoleni. Wynagrodzenia rosnące o 6 proc. rocznie i coraz więcej świadczeń socjalnych wprawiają w hurraoptymizm, przy którym trudno zobaczyć oznaki nadchodzącego kryzysu.