Groźny trend wśród nastolatków. W tle wycieki danych
Wycieki danych stały się naszą smutną codziennością - w ciągu kilku ostatnich tygodni można odnotować przynajmniej dwa bardzo poważne kradzieże informacji o polskich klientach i użytkownikach. Zaskoczenie może budzić jednak fakt, że dane te bywają pozyskiwane w bardzo niecodziennym celu przez nastolatków.
Wycieki danych - niesłusznie bagatelizowane
Wycieki danych nadal są bagatelizowane przez dużą część internautów. Są oni zdania, że wyciek ich danych osobistych nie może przysporzyć większych problemów. Jest jednak zgoła inaczej - dane mogą być wykorzystywane na ogromną skalę do przejmowania kont w usługach, a te mogą później służyć np. jako słupy w działalności cyberprzestępczej.
To oczywiście przykład, bo zastosowania danych osobowych można mnożyć. Możliwości przestępców ograniczają zmiany w prawie czy możliwość zastrzeżenia numeru PESEL, niemniej należy pamiętać, że wyciek to bardzo groźny incydent, który daje cyberprzestępcom ogromne możliwości narażające nas nawet na konsekwencje prawne.
Popularny sklep internetowy potwierdza. Doszło do wycieku danych klientówMłodzież uprawia „jehowwing”
Okazuje się, że wykradzione dane służą także do robienia sobie mniej lub bardziej groźnych żartów. Niebezpiecznik informuje o nowym zjawisku, które zyskało pewną popularność wśród polskiej młodzieży. Jeden z czytelników serwisu przekazał informacje, że wyciekłe dane są pozyskiwane przez polskich nastolatków w bardzo nieoczywistym celu.
Następnie odnajdują oni w bazach swoich znajomych, by… zamówić na ich adres wizytę przedstawicieli Świadków Jehowy. Można tego dokonać na należącej do wspólnoty stronie. Po co tyle zachodu? Oczywiście dla żartu - możliwe, że odtąd wizyty będą składane pod wyciekłym i wykorzystanym przez nastolatków adresem wielokrotnie, co jeszcze nie stanowi zagrożenia, ale może być uciążliwe.
Lepsze to niż swatting
Warto wspomnieć, że podobne, choć niepomiernie bardziej niebezpieczne, zjawisko występuje w Stanach Zjednoczonych. Tam nastolatkowie informowali służby, że pod danym adresem przebywa niebezpieczny przestępca. Policja wysyłała tam uzbrojone oddziały specjalne S.W.A.T., które dokonywały nalotu. Niestety zdarzyły się przypadki, kiedy zakończyło się to ofiarami śmiertelnymi.
Co ważne, w przypadku jehowwingu największe niebezpieczeństwo może czekać nie tych, którzy pobierają paczki z wyciekłymi danymi. Cyberprzestępcy mogą w nich umieszczać dowolny złośliwy kod, który może np. wykraść dane logowania do bankowości elektronicznej. W rezultacie najbardziej zagrożoną grupą w całym zjawisku są ci, którzy je rozpoczynają, a nie ich „ofiary”.
Źródło: niebezpiecznik.pl