Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Praca > Zamieszczał w sieci homofobiczne wpisy, więc go zwolnili. Sąd będzie mieć trudny orzech do zgryzienia
Kamila Jeziorska
Kamila Jeziorska 29.11.2020 01:00

Zamieszczał w sieci homofobiczne wpisy, więc go zwolnili. Sąd będzie mieć trudny orzech do zgryzienia

Fot. Jakub Kaminski/East News, Warszawa, 14.10.2020. Kontrowersyjny mural na terenie squatu Syrena - ksiadz i policjant torturujacy wiszaca na szubienicy osobe LGBT. Autorem muralu jest Mariusz Waras.
East News, Jakub Kamiński

Pracownik sklepu Ikea staje przed sądem

Sprawa Janusza Komendy ciągnie się od maja 2019 r. Wszystko zaczęło się od zamieszczonego przez Ikeę komunikatu związanego z Międzynarodowym Dniem Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii, bowiem wówczas pracownik wykorzystując wewnętrzne kanały do komunikacji napisał "Akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia" oraz przytoczył cytaty z Pisma Świętego.

"Biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i pogrążyć go w głębokościach morskich" oraz "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich" - zacytował, a kilka dni później został zwolniony z firmy.

Z powodu zwolnienia mężczyzny przed sądem stanie Katarzyna N., kierująca wówczas krakowskim działem personalnym. Prokuratura zarzuca kobiecie dyskryminację pracownika ze względu na jego poglądy i wyznanie - podaje Business Insider.

Co ciekawe, prokuratura swoje postępowanie wszczęła z urzędu, a zarzuty opiera na doniesieniach medialnych oraz zeznaniach Janusza Komendy. Katarzynie N. grozi odpowiedzialność karna.

Oskarżona nie przyznała się do zarzucanych jej czynów i podtrzymuje, że każdy pracownik ma prawo do wyrażania swoich poglądów, jednakże sposób w jaki to robi nie może obrażać innych jednostek. Jednocześnie podkreśliła, że Ikea nie może pozwolić sobie na dyskryminację innych w miejscu pracy.

Kobieta podkreśliła również, że ów dzień nie był traktowany jako święto, a miał służyć wewnętrznej komunikacji w firmie, podobnie jak Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka itp. "To nie cytaty, tylko personalna opinia Janusza naruszała godność osób homoseksualnych i miała wpływ na nasze dalsze kroki" - skomentowała i dodała, że po wpisie Janusza Komendy pracownicy sklepu o innej niż heteroseksualna, orientacji zgłaszali się do niej i czuli zagrożeni.

Ikea kontra pracownicy

Katarzyna N. podkreśliła, że prywatnie jest katoliczką i nie zwolniłaby nikogo ze względu na wiarę. Jednocześnie podkreśliła, że nikt wpisu nie usunął, a decyzja o zwolnieniu została podjęta po konsultacjach z wieloma osobami oraz na podstawie opinii prawnej jednej z kancelarii. Według owej opinii doszło do naruszenia zasad kodeksu pracy.

Janusz Komenda ma zgoła inne zdanie na temat i tłumaczy, że jako katolik poczuł potrzebę zabrania głosu w tej sprawie. "Sam tytuł tego tekstu był dla mnie oburzający jako dla osoby wierzącej. Potraktowałem to jako narzucanie mi pewnych obowiązków" - powiedział.

"To nie ja zamieściłem artykuł na stronie. To nie ja wzywałem do walki o jakieś prawa. Nie ja chciałem nakładać na kogoś jakiś obowiązek np. uczestnictwa we mszy św. Moje sumienie podpowiadało mi, że muszę zareagować na próbę narzucenia mi przez pracodawcę określonych zachowań łącznie z instruktażem, jak się zwracać do jakichś osób" - zeznał.

Jego zdaniem wpis był próbą indoktrynacji oraz narzucania pewnych obowiązków. Mężczyzna jednocześnie przyznał, że nie przeczytał całego wpisu, ale go przejrzał - zaznacza Business Insider. Janusz Komenda podkreśla także, że nie ocenia ludzi po orientacji seksualnej, ale czuł się w obowiązku do zareagowania na to, gdy pracodawca nakłania pracowników do pewnych zachowań.

Co więcej, mężczyzna w osobnym postępowaniu domaga się przywrócenia do pracy oraz zarzuca byłemu pracodawcy szykany. Kobieta z kolei nie zdecydowała odpowiadać na pytania strony skarżącej.

Tagi: sąd