Rząd zastąpił in vitro Narodowym Programem Prokreacyjnym. Urodziło się jedynie 294 dzieci

Rząd nie chce in vitro

Rząd chce ufundować kolejne badania, które miałyby zbadać dlaczego Polacy nie decydują się na posiadanie dzieci. Według ekspertów są to pieniądze wyrzucone w błoto, ponieważ badania tego typu miały miejsce w latach 2010-2014, kiedy grono socjologów, demografów i ekonomistów analizował problem zmniejszenia ilości urodzeń w Polsce. Teraz rząd chce zlecić tego typu badania firmom, które zajmują się ankietowaniem.

Pytanie brzmi: po co nam suche dane, bez pogłębionej analizy, skoro tego typu wywiady były już prowadzone, a oprócz polskich osiągnięć dostępne są publikacje innych krajów, które pomysły naukowców zdążyły zacząć wcielać w życie, podaje Wyborcza, jednocześnie implikując, że wyniki badań były niezadowalające dla rządzących, którzy szukają w ten sposób innej przyczyny, która jest w końcu oczywista - na liczbę urodzeń największy wpływ ma oczywiście sytuacja gospodarcza. I nie chodzi o same zarobki, ale także o sytuację w miejscu zatrudnienia i ogólne nastroje na rynku pracy.

Eksperci wypowiadający się na łamach Wyborczej, m.in. ekonomistka dr hab. Iga Magda z SGH i Instytutu Badań Strukturalnych zauważają, że kobiety coraz później decydują się na macierzyństwo, w związku z czym rząd powinien iść w stronę leczenia niepłodności i umożliwiania zajścia w ciążę kobietom, dla których to często ostatni dzwonek, by mieć dzieci.

Ekspertka przypomina, że w Polsce kobiety rodzą pierwsze dziecko w wieku 27,4 lat, a średnia dla Europy to 29,3 lat, w związku z czym powinno się takim kobietom zapewniać dostęp do nieodpłatnego zabiegu in vitro. Co ciekawe przy niewielkim nakładzie rzędu 13,2 tys. zł na świat przyszłoby 22,2 tys. dzieci.

Narodowy Program Prokreacyjny pochłonął zdecydowanie większe fundusze, bo na tę chwilę 156 tys. zł, a na świat przyszło 294 dzieci. Wszystko przez uprzedzenia do metody in vitro, która, według rządzących stoi w konflikcie z naukami Kościoła.

<