Jadwiga Emilewicz przeprasza i tłumaczy się ze skandalu. "Mama wygrała we mnie z posłanką"
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Jadwiga Emilewicz przerywa milczenie ws. skandlu dot. łamania obostrzeń
-
Jak Emilewicz tłumaczy swoje zachowanie
-
Co posłanka usłyszała od premiera
Jadwiga Emilewicz przeprasza
Polityka jest brutalna i, jak już niejednokrotnie się przekonaliśmy, jeden błąd potrafi zaważyć na całkiem obiecującej karierze. Kariera Jadwigi Emilewicz rozkwitła w 2015 roku po powrocie Prawa i Sprawiedliwości do władzy. Jako ważny polityk sojuszniczej wobec PiS Polski Razem (przekształconej potem w Porozumienie) najpierw pełniła stanowisko wiceministra rozwoju. Resortem tym początkowo kierował Mateusz Morawiecki.
Gdy Morawiecki pod koniec 2017 roku zastąpił Beatę Szydło na stanowisku premiera, zaproponował Emilewicz tekę szefa nowego resortu przedsiębiorczości i technologii . Następnie, kiedy PiS wygrało kolejne wybory w 2019 roku, została ministrem rozwoju, a pół roku później po odejściu z rządu Jarosława Gowina Emilewicz awansowała na stanowisko wicepremier .
Pół roku później, w związku z powrotem Gowina, opuściła ławy rządowe (odeszła również z Porozumienia, pozostając jednak posłem klubu PiS). Komentatorzy nie mieli wówczas wątpliwości, że to nie koniec jej politycznej kariery. Dziś podobne opinie należą do rzadkości.
W połowie stycznia portal TVN24 ujawnił, że 5 stycznia br. synowie byłej wicepremier szusowali na nartach w miejscowości Suche pod Poroninem na stoku „U Jędrola”. Problem w tym, że od tygodnia stoki narciarskie były dostępne jedynie dla zawodowych sportowców, którzy posiadają licencję Polskiego Związku Narciarskiego. W odpowiednim rejestrze synowie Jadwigi Emilewicz pojawili się dopiero 7 stycznia, czyli dwa dni po tym jak jeździli na nartach i niedługo po tym jak z byłą wicepremier skontaktował się dziennikarz portalu.
Jadwiga Emilewicz obostrzeniami się nie martwiła. Teraz martwi się złą opinią
Po ujawnieniu sprawy wybuchł skandal. Gdy rządzący apelowali do Polaków, by w trakcie ferii zimowych pozostawali w domu, niedawna wicepremier pozwala na to, aby jej najbliżsi łamali wprowadzone właśnie restrykcje . Na Emilewicz spadła krytyka także ze strony jej środowiska politycznego. Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski pisał: „ Pycha kroczy przed upadkiem. Politycy nie są żadną specjalną kastą, która ma specjalne przywileje i której wolno więcej ”, a niedawni koledzy posłanki z Porozumienia mówili, że powinna rozważyć złożenie mandatu poselskiego. Władze klubu PiS nie wykluczały natomiast, że dojdzie do zawieszenia Emilewicz.
Sama Jadwiga Emilewicz po początkowym oświadczeniu na Facebooku (przekonywała w nim, że synowie są członkami klubów narciarskich) przez ostatnie dni nieustannie milczała. Aż do teraz.
We wtorek ukazał się wywiad, jakiego była wicepremier udzieliła redaktorowi naczelnemu Interia.pl, Piotrowi Witwickiemu. Jadwiga Emilewicz przeprasza za to, co się stało.
- Popełniłam błąd i bardzo za to przepraszam. Politykom wolno mniej, zwłaszcza w tak trudnej sytuacji jak pandemia. Nie powinnam była jechać. Z pokorą przyjmuję krytykę internautów, mediów, klubowych kolegów i opozycji. To, co się wydarzyło, nie powinno mieć miejsca – mówi była wicepremier.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że reakcja ludzi, którzy byli zamknięci w domach, była w pełni uzasadniona. To, że mój wyjazd z dziećmi, ich trening, był zgodny z przepisami prawa, a ja sama - co chyba umknęło uwadze mediów - nie jeździłam na nartach, nie zmienia faktu, że to wszystko było, najdelikatniej mówiąc, niestosowne – dodaje.
Jadwiga Emilewicz: „Mama wygrała we mnie z posłanką”
W dalszej części wywiadu Emilewicz stwierdza, że na wyjeździe, który stał się początkiem jej osobistych kłopotów zaważyły osobiste pobudki. Była wicepremier tłumaczy, że górę wzięła matczyna strona jej osobowości.
- Niestety, mama wygrała we mnie z posłanką. I choć wiem, że to nie jest żadne usprawiedliwienie, ale pomyślałam, że skoro przez te ostatnie pięć lat spędzałam tak bardzo mało czasu z dziećmi, a wszystko jest zgodne z przepisami, to mogę jechać. Niestety, nie zadałam sobie pytania, czy to wypada. Powinniśmy byli zostać w domu, bo taki jest koszt obowiązków, których się podjęłam – podkreśla posłanka.
Była wicepremier podkreśla również, że krytyka jej dawnych partyjnych kolegów nie była dla niej przyjemna. Zdradza również, że rozmawiała o tym co się wydarzyło z premierem Mateuszem Morawieckim. Co posłanka usłyszała od niedawnego szefa?
- Stwierdził, że zachowałam się nierozsądnie i że popełniłam błąd. Zaznaczył, że odbiór społeczny tej sytuacji jest jednoznaczny – relacjonuje Emilewicz.
Pytana o to, czy podzieli los Sławomira Nowaka, który po odejściu z rządu kojarzył się przede wszystkim z zegarkami, Jadwiga Emilewicz będzie się teraz kojarzyć z nartami, posłanka podkreśla, że o ile zegarek byłego ministra transportu „ stał się symbolem braku politycznej wiarygodności ”, to ma nadzieję, że narty „ będą się kojarzyć z matką i politykiem, która co prawda popełniła błąd, ale potrafiła się przyznać, przeprosić i odzyskać zaufanie ”.