Kaucja za opakowania po napojach sposobem na ekologię i oszczędność. Nowy system nie wymagałby paragonów
Kaucja w pakiecie z większą odpowiedzialnością
W dalszym ciągu trwają prace nad wprowadzeniem w Polsce kaucji za opakowania. W ostatnich dniach odbyło się posiedzenie senackiej komisji środowiska, na którym rozważano, jakie zasady powinny towarzyszyć systemowi kaucyjnemu.
Wśród propozycji pojawił się postulat wymuszenia finansowania zbierania i zarządzania odpadami na producentach artykułów sprzedawanych w opakowaniach na dużo wyższym poziomie niż obecnie. Miałaby to być tzw. rozszerzona odpowiedzialność producentów (ROP), obok której pojawiłby się system kaucji.
Kosztowna kaucja, ale bez paragonu
Jacek Ozdoba wyznał, że procedura pobierania kaucji w Polsce miałaby być pozbawiona paragonów. Zgodnie z nieoficjalnymi ustaleniami będzie to system dobrowolny. Na ten moment politycy wykluczają wprowadzenie systemu kaucji opartego na automatach np. na plastikowe butelki. Portal Komunalny podaje, że wśród argumentów przeciwko pojawiły się kwestie finansowe. Wiceminister klimatu zwrócił uwagę, że wdrożenie takiego rozwiązania oznaczałoby przerzucenie zdecydowanej większości kosztów na klientów.
Według wyliczeń sprzed kilku lat koszt jednego automatu to kilkadziesiąt tysięcy złotych, a takich urządzeń w sklepach musiałoby się pojawić ok. 118 tys. Oznacza to, że system kaucji oparty na automatach kosztowałby między 19 a 24 mld zł.
Nie tylko system kaucji, ale i zmiany w segregacji odpadów
Poza wprowadzeniem kaucji politycy rozważają także poważne zmiany w składowaniu odpadów. Obecnie system segregacji bazuje na pięciu frakcjach, który przejawia się w kolorach pojemników: niebieski – na papier, zielony – na szkło, żółty – na metale i tworzywa sztuczne, brązowy – na bioodpady, np. resztki jedzenia oraz czarny – na odpady zmieszane.
Według najnowszej propozycji samorządy mogłyby wprowadzić trzy frakcje zamiast pięciu. Takie rozwiązanie pozwoliłoby na wspólne składowanie np. metalu, plastiku i szkła. Zmiana na trzy frakcje miałaby być uzależniona od możliwości finansowo-technicznych poszczególnych samorządów.