Kolejne kawiarnie w Polsce wprowadzają kontrowersyjny zakaz. Ci klienci są od razu wyrzucani za drzwi

Choć na całym świecie rośnie liczba miejsc, które wprowadzają zakaz wstępu dla dzieci, w Polsce trudno spotkać lokale typu “child free”. Zamiast tego, coraz więcej kawiarni zmienia zasady korzystania z przestrzeni, wprowadzając ograniczenia i dostęp tylko dla wybranych gości. Celem jest ukrócenie sytuacji, w której niektórzy goście blokują ruch. Co stoi za tą decyzją i jak wpływa ona na klientów oraz właścicieli kawiarni?
Nowy trend w kawiarniach. Tym klientom obsługa wskazuje drzwi
Współczesne wyjścia do kawiarni to nie tylko chwila na szybkie wypicie filiżanki kawy, ale także okazja do spotkań towarzyskich czy chwili relaksu. Kawiarnie stały się miejscami, w których tętni życie, a zmieniające się potrzeby gości sprawiają, że właściciele lokali wprowadzają różne zasady i innowacje, które mają na celu dostosowanie ofert do oczekiwań klientów.
Od kilku lat właściciele kawiarni w dużych miastach, takich jak Warszawa, Kraków czy Wrocław, skarżą się na rosnącą liczbę klientów, którzy godzinami okupują stoliki, zamawiając jedynie jedną kawę. Praca zdalna oraz nauka online stały się normą, a kawiarnie stały się nieformalnymi biurami dla freelancerów, studentów i pracowników korporacji.
Kolejne incydenty w popularnych lokalach stają się punktem zapalnym do wprowadzenia zmian, które nie wszystkim gościom przypadną do gustu.


"Laptopiarzom" wstęp wzbroniony. Lista kawiarni z restrykcjami
Klienci pracujący przy komputerach oraz studenci rozkładający na stołach notatki rzadziej dokonują kolejnych zamówień, co oznacza mniejsze obroty dla lokali. Dlatego niektóre kawiarnie próbowały ograniczyć ten problem poprzez limity czasowe na korzystanie z Wi-Fi, wyznaczanie stref bez laptopów lub proszenie klientów o zwalnianie stolików w godzinach szczytu. Jednak dla wielu właścicieli to nie wystarczyło, dlatego zdecydowali się na bardziej restrykcyjne zasady dotyczące korzystania z laptopów.

Ograniczenia dotyczące korzystania z laptopów obowiązują w kilku popularnych warszawskich kawiarniach. Wśród nich znajdują się STOR, Ministerstwo Kawy na Placu Zbawiciela, Czytelnia na Bielanach, Coffee Desk, a także El Cafetero przy Emilii Plater. Lokale te utworzyły strefy zakazujące korzystania z laptopów i ipadów, aby zwiększyć rotację klientów i stworzyć bardziej przyjazną atmosferę do rozmów. Na podobne rozwiązanie postawili również właściciele poznańskich kawiarni Taczaka 20 oraz Bosco Bistrot.
Nie wszystkie kawiarnie decydują się na tak radykalny krok, jednak nie ulega wątpliwości, że trend ograniczania pracy na laptopach staje się coraz bardziej popularny. W dużych miastach pojawiają się specjalne lokale dedykowane pracy zdalnej, które oferują szybki internet, dostęp do gniazdek i wygodne miejsca do pracy – ale za opłatą.
Jak na zakaz reagują klienci i właściciele kawiarni?
Reakcje są podzielone. Niektórzy klienci są oburzeni, twierdząc, że kawa i praca w kawiarni to dla nich codzienny rytuał. Wielu freelancerów uważa, że to cios w osoby, które nie mają dostępu do biura lub preferują pracę w inspirującym otoczeniu.
Z kolei właściciele lokali twierdzą, że nowe zasady przynoszą korzyści – goście spędzają mniej czasu przy stolikach, co zwiększa rotację klientów i wpływa pozytywnie na zyski. Niektóre kawiarnie odnotowały wzrost liczby gości, którzy przychodzą na spotkania towarzyskie, zamiast spędzać godziny nad pracą przy ekranie.
Ciekawym przykładem jest jedna z warszawskich kawiarni, która po wprowadzeniu ograniczeń dla osób pracujących na laptopach zwiększyła sprzedaż o 30% i zyskała nową grupę lojalnych klientów szukających miejsca do rozmów, a nie do pracy.
Niektóre kawiarnie eksperymentują z bardziej elastycznymi zasadami, np. pozwalając na korzystanie z laptopów tylko w wybranych godzinach lub w wyznaczonych strefach. W ten sposób próbują pogodzić potrzeby klientów pracujących zdalnie i tych, którzy szukają miejsca na spotkania towarzyskie.

Czy ograniczenia dotyczące pracy na laptopach w kawiarniach staną się powszechną praktyką? To zależy od tego, jak klienci zareagują na zmiany i czy właściciele lokali rzeczywiście zauważą wzrost zysków. Jedno jest pewne – sposób, w jaki korzystamy z kawiarni, może się diametralnie zmienić w najbliższych latach.





































