Kopalnie z Polski im więcej wydobywają, tym więcej tracą. Worek bez dna
Kopalnie z roku na rok stają się coraz mniej opłacalne. Według najnowszych wyliczeń Ministerstwa Aktywów Państwowych każda tona sprzedanego węgla przynosi stratę rzędu 54 zł. W ubiegłym roku ubytki sektora górniczego zdecydowanie przekroczyły próg 2 mld zł.
Z tego artykułu dowiesz się:
Jakie straty w ubiegłym roku odnotowały kopalnie
Jak doniesienia z MAP wpływają na notowania spółek energetycznych
Przed jakimi wyzwaniami stoi polskie górnictwo
Kopalnie z miliardowymi stratami. Biznes, który przestał się opłacać
Kopalnie w Polsce czasy świetności mają już dawno za sobą. Z najnowszych danych, które MAP przedstawiło Polskiej Agencji Prasowej, wynika, że straty górnictwa na sprzedaży wyniosły w ubiegłym roku ponad 2,8 mld zł. W 2019 r. również zarejestrowano stratę, ale znacznie mniejszą, bo „zaledwie” 218 mln zł.
Dużo gorzej prezentują się wyliczenia w sprawie ubytków netto - polskie kopalnie wygenerowały stratę w wysokości ponad 4,3 mld zł. Portal money.pl podaje, że jest to wzrost o 1,5 mld zł względem 2019 r.
Dlaczego kopalnie notują tak gigantyczne straty? Po pierwszego dlatego, że każda tona sprzedanego węgla przynosi ubytek rzędu 54,18 zł. Dla porównania w 2019 r. strata wynosiła zaledwie 3,73 zł.
Nie bez znaczenia są także wzrosty kosztów produkcji węgla. Kwota, jaką kopalnie muszą zapłacić za wytworzenie zaledwie jednej tony, wzrosła z 346,91 zł do 360,70 zł. Natomiast koszt sprzedanego węgla na jedną tonę zanotował skok z 353,39 zł do 367,46 zł. Wszystko to w warunkach zdecydowanego zmniejszenia wydobycia - w 2020 r. polskie kopalnie pozyskały o 7,2 mln ton węgla kamiennego mniej niż rok wcześniej.
Kopalnie tracą, spółki zyskują. Giełda reaguje na plany MAP
Tak niekorzystne szacunki skłoniły MAP do rozważań w sprawie wyzbycia się nierentownych aktywów węglowych z państwowych spółek energetycznych. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapowiedział na antenie RMF FM, że skieruje do rządowych prac projekt restrukturyzacji energetyki.
W rezultacie kursy akcji spółek na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie zanotowały sporą podwyżkę. Lider segmentu energetycznego - PGE, zakończył poniedziałkową sesję z 13-procentowym wzrostem. Z kolei notowania Tauronu podskoczyły o 9 proc.
Ewentualne pozbycie się aktywów to kolejny element giełdowej układanki, który wpływa na wzrost kursów spółek energetycznych. Portal money.pl przypomina, że indeks WIG-Energia wzrósł w przeciągu ostatnich trzech miesięcy o kilkanaście procent.
Dla kopalni nie ma miejsca w „zielonej Europie”
Górnictwo, a w szczególności wydobycie węgla kamiennego, stanowiło główną siłę napędową Górnego Śląska na przełomie XIX i XX w. W czasach PRL surowiec był głównym materiałem przemysłowym na eksport. Te czasy odchodzą w zapomnienie, ponieważ cała Europa odwraca się od węgla. Polska, jako jej część, musi przygotowywać się do transformacji energetycznej.
Tymczasem koncern PGE w dalszym ciągu uchodzi za największego producenta trujących związków w Polsce i trzeciego największego producenta szkodliwych gazów cieplarnianych w całej UE. W grudniu ubiegłego roku Parlament Europejski przyjął rezolucję, zgodnie z którą państwa członkowskie powinny odchodzić od węgla i zamykać kopalnie do 2030 r. Na brak działań w tym zakresie zwracała ostatnio uwagę organizacja Greenpeace Polska, która zorganizowała dwa happeningi krytykujące politykę węglową rządu PiS.
Trzeci największy truciciel w Polsce - kopalnia Turów, znalazła się nawet pod ostrzałem Czechów. Nasi sąsiedzi złożyli skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z uwagi na fakt, że kopalnia ma wydobywać węgiel brunatny przez kolejnych pięć lat. Polska zaapelowała już o odrzucenie tego wniosku, argumentując, że zamknięcie zakładu może oznaczać zapaść całego polskiego systemu energetycznego.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]