Kwaśniewski i Kołodziejczak przy jednym stole. Chodzi o potężną polską inwestycję w Odessie

Czy są szanse na powrót Aleksandra Kwaśniewskiego do rodzimej polityki w wielkim stylu? Nawet jeśli nie, to potencjalne korzyści i ambicje inicjatywy, w którą właśnie zaangażował się były prezydent, już teraz powinny przyciągnąć uwagę polskiego biznesu. Jednak tylko pod warunkiem, że polscy politycy i przedsiębiorcy nie powtórzą błędów z przeszłości i tym razem zajmą pozycję podmiotu, a nie przedmiotu. W stawce jest powojenna odbudowa Ukrainy.
Aleksander Kwaśniewski powróci z emerytury? Jego wieloletnia praca w Ukrainie dziś przynosi owoce
Niewielu jest w Polsce polityków, którzy mogą cieszyć się na emeryturze tak dużą popularnością wśród rodaków, jak Aleksander Kwaśniewski. Bez dwóch zdań jest to też postać publiczna, której wybaczono wiele i dziś jest on w sondażach (SW Research, luty 2025 r.) wskazywany jako najlepszy prezydent w całej historii III RP.
Po 2005 r. jednym z najważniejszych obszarów aktywności Kwaśniewskiego stała się Ukraina i jej integracja z Zachodem. Choć od opuszczenia przez niego Pałacu Prezydenckiego za naszą wschodnią granicą zmieniło się w zasadzie wszystko, to praca byłego prezydenta wciąż rezonuje, także w postaci ambitnych projektów infrastrukturalnych.


Od Bałtyku po Morze Czarne. Nowy pomysł na polski udział w odbudowie Ukrainy
Plany inwestycyjne poznaliśmy za sprawą rozmowy, jaką z byłym prezydentem przeprowadziła Magdalena Rigamonti. Ten, nieco z resentymentu za niewykorzystanymi szansami po wojnie w Iraku, dostrzega szansę dla Polski w powojennej odbudowie Ukrainy. Są na to już konkretne plany.
Na łamach Onetu czytamy, że prezydent – zainspirowany przez sekretarza stanu w ministerstwie rolnictwa Michała Kołodziejczaka – wspiera inicjatywę budowy nad Morzem Czarnym polskiego portu. Co ważne, nie jest to kolejna idealistyczna próba wskrzeszenia doktryny Międzymorza, Polski od Bałtyku po Morze Czarne, lecz pomysł, na który z zainteresowaniem spogląda się zarówno w Kijowie, jak i w Brukseli.

Kwaśniewski o polskim porcie w Odessie: "spory odzew w Ukrainie i w Unii Europejskiej"
Według prezydenta Kwaśniewskiego Polska nadal ma szansę na udział w powojennej odbudowie Ukrainy. Choć perspektywa zawarcia choćby długotrwałego rozejmu w ostatnim czasie się oddaliła, to polityk nie ma wątpliwości, że bierność doprowadzi do powtórki z Iraku. Wówczas na odbudowie kraju zarobiły przede wszystkim firmy z USA.
Aby zapobiec powtórce w Ukrainie, prezydent już teraz sygnalizuje potrzebę wspierania inicjatyw takich, jak ta proponowana przez Kołodziejczaka. Chodzi o utworzenie nad Morzem Czarnym polskiego portu, z którego mogłyby wypływać statki z polskimi produktami rolnymi, zbożem, ale też towary tranzytowe:
Po wypowiedzi ministra Kołodziejczaka na ten temat był spory odzew w Ukrainie i w Unii Europejskiej. Mogę powiedzieć, że strona ukraińska wykazuje zainteresowanie. Jestem pewien, że to jest możliwe do zrealizowania. Oczywiście, potrzebny jest konkretny projekt.
Czytaj więcej: Port w Gdyni zmieni właściciela. Przecieki budzą niepokój. “Zmaterializowały się plany Trumpa”
Jako przykładową lokalizację prezydent wskazuje Odessę. Punktem wyjścia ma być opracowanie projektu, nawet jeśli w tej chwili nie ma szans na pokój w Ukrainie. Według prezydenta Ukrainę należy zacząć odbudowywać jeszcze zanim zakończą się walki.
Jednocześnie nauczony doświadczeniem z Iraku Kwaśniewski jest zdania, że inicjatywa rządu to za mało, by przedsięwzięcie, jak i w ogóle udział Polski w odbudowie Ukrainy, powiodły się. Co najmniej tak samo potrzebna jest partycypacja biznesu, co zawiodło przed 20 laty na Bliskim Wschodzie.
Biznes sceptyczny po kolejnych porażkach
Ostatnia uwaga prezydenta przywodzi na myśl słowa Macieja Radziwiłła, polskiego biznesmena, którymi podzielił się z Witoldem Juraszem, niegdyś dyplomatą, dziś publicystą. Jurasz zdradził, że biznesmen nisko ocenia szansę na sukces polskiej inicjatywy odbudowy Ukrainy. Świadczyć ma o tym sama historia najnowsza Polski.
Radziwiłł ma być zdania, że na odbudowie rodzimej gospodarki po PRL nie zarobiły firmy polskie, lecz zachodnie. Skoro więc nie Polacy nie umieli zarobić na odbudowie własnego kraju, to zakładanie, że zdołają zarobić na odbudowie Ukrainy, ma być nierealistyczne.



































