Nauczyciele masowo na zwolnienie lekarskie. Liczba L4 wzrosła dwukrotnie
Nauczyciele na L4
Tak trudnego początku roku szkolnego nie było od lat. Ledwo uczniowie wrócili do szkół, a po zaledwie dwóch miesiącach rządzący musieli ogłosić powrót do zdalnego nauczania. Gdy jednak jeszcze dzieci i młodzież uczęszczali do placówek, w wielu miejscach zwyczajnie nie miał kto ich uczyć. Nauczyciele masowo udawali się bowiem na L4 . Potwierdzają to teraz dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS), które publikuje Polska Agencja Prasowa.
Z danych panstwowego ubezpieczyciela wynika, że tylko w październiku pracownicy edukacji dostali 330 tys. zwolnień lekarskich. W analogicznym okresie ubiegłego roku na L4 udało się 166,5 tys. pracowników, co oznacza, że liczba zwolnień w październiku tego roku jest prawie dwukrotnie wyższa niż w październiku 2019 roku. Wyjaśnijmy, że dane dotyczą nauczycieli, ale też pracowników administracji, a także obsługi szkół i przedszkoli, czy pracowników szkół wyższych.
Liczba zwolnień lekarskich na jakie udali się w październiku pracownicy edukacji jest dwukrotnie wyższa niż w październiku zeszłego roku, ale też dwukrotnie przekracza liczbę L4, jakie pracownicy wzięli we wrześniu, czyli w pierwszym miesiącu nowego roku szkolnego. Było to wówczas, jak przypomina PAP 155 tys. zwolnień, o niemal 30 tys. więcej niż rok temu.
Przypomnijmy, że pod koniec października „Portal samorządowy” informował, że od początku tegorocznego roku szkolnego zwolnienie lekarskie wzięło 430 tys. pracowników oświaty (dane te dotyczyły osób pracujących w jednostkach publicznych i prywatnych – od przedszkoli po studia wyższe). Było to o 37 proc. więcej niż w pierwszych dwóch miesiącach roku szkolnego w zeszłym roku. Eksperci zastanawiali się wówczas czy przejście na tryb zdalny powstrzyma falę zwolnień lekarskich w oświacie.
Tryb zdalny w placówkach edukacyjnych zaczął obowiązywać w połowie marca gdy w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa rząd ogłosił stan epidemiczny w Polsce. Nauka online trwała do czerwca, czyli do zakończenia roku szkolnego. W sierpniu, mimo rosnącej liczby nowych zakażeń rząd zdecydował, iż wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego uczniowie wrócą do szkół. Ale już w połowie października ogłoszono częściowy powrót do nauczania domowego. Początkowo dotyczyło to uczniów szkół średnich i wyższych mieszkających w tzw. czerwonej strefie. Szybko jednak rozszerzono naukę zdalną również o uczniów klas IV-VIII (w miedzy czasie cały kraj znalazł się w czerwonej strefie), a na początku listopada ogłoszono, że lekcje w domu dotyczyć będą również najmłodszych uczniów z klas I-III. Stacjonarnie uczą się obecnie jedynie dzieci uczęszczające do przedszkoli.
Kiedy powrót do szkół?
Kiedy uczniowie wrócą do szkół? Na razie pewne jest, że nauka zdalna będzie obowiązywać do 29 listopada, gdyż właśnie do tego dnia obowiązują ostatnie ogłoszone przez rządzących restrykcje. Według ministra edukacji narodowej Przemysława Czarnka po tym terminie cześć uczniów może rozpocząć na nowo naukę stacjonarną.
- Liczymy, że przez te trzy tygodnie blisko będziemy mieli sytuacje opanowaną w tym sensie, że ta krzywa zachorowań zostanie wypłaszczona, że nie będzie zwiększonej liczby dziennych zarażeń, bo to wszystko jest ze sobą powiązane. Jeśli uda się to zrobić w ciągu kilkunastu dni, dzięki zaangażowaniu wszystkich Polaków, nauczycieli, uczniów, rodziców, przestrzeganiu wszystkich obostrzeń i rygorów, które są wprowadzane, nie po to by kogoś blokować, ale by ratować życie i zdrowie, to jestem przekonany, że mamy szansę po 29 listopada stopniowo wracać do szkół – powiedział w niedawnym wywiadzie dla Radia Wnet szef resortu edukacji.
Od prognoz ministra edukacji narodowej dystansuje się jednak minister zdrowia Adam Niedzielski. W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” sprzed kilku dni szef resortu zdrowia dał do zrozumienia, że na razie nie sposób przewidzieć, kiedy uczniowie wrócą do szkół.
- Jestem z wykształcenia ekonometrykiem i cale życie siedzę w wykresach. Jednak dzisiejsza rzeczywistość wygląda tak, że żaden model prognostyczny nie okazał się w pełni skuteczny. Realnie nikt dziś odpowiedzialnie nie odpowie na pytanie o rozwój wypadków w perspektywie dłuższej niż dwutygodniowa – stwierdził minister zdrowia.