Litwa, Łotwa i Estonia definitywnie kończą z rosyjskim gazem. Dostawy już nie płyną
Litwa, Łotwa i Estonia potwierdziły, że definitywnie kończą z importem rosyjskiego gazu. Uldis Baris z łotewskiego Conexus Baltic Grid nie pozostawił wątpliwości.
Od 1 kwietnia 2022 r. rosyjski gaz nie płynie już do krajów bałtyckich, przekazał w sobotę łotweski operator magazynów gazu ziemnego Conexus Baltic Grid, o czym czytamy w anglojęzycznym portalu baltics.news.
Prezes spółki Conexus Baltic Grid Uldis Baris powiedział, że sytuacja na Ukranie wyraźnie pokazała, że Rosjanom nie należy ufać w temacie ciągłości dostaw ropy.
Kraje bałtyckie przejdą na dostawy LNG i rozszerzenie współpracy z Polską
Dostawy gazu ziemnego do krajów bałtyckich będą odbywały się w większości przez dostarczanie LNG drogą morską do litewskiego portu w Kłajpedzie. Łotwa ma obecnie na tyle dużo surowca w magazynach, że może przygotować się do zmiany kierunków importu gazu.
Gaz na Litwę ma być dostarczany także przez interkonektor gazowy z Polską. Podobne połączenie Litwa ma z Łotwą, donosi PAP.
Estonia dała się we znaki Gazpromowi przez Brązowego Żołnierza
Estonia będąca najmniejszą republiką postsowiecką (1,3 mln mieszkańców) swego czasu mocno storpedowała plany Gazpromu.
Gdy Gazprom dogadywał się już z niemieckimi partnerami odnośnie budowy gazociągu Nord Stream, w Estonii wybuchła niepozorna afera związana z pomnikiem radzieckiego żołnierza zwanego Brązowym Żołnierzem.
Był rok 2006, Gerhard Schröder dogadywał się z Władimirem Putinem, a w Estonii zbliżały się wybory i temtem wiodącym nagle stał się pomnik stojący w centrum Tallina. Brązowy Żołnierz według niektórych partii powinien "pomaszerować" na cmentarz, partie uśmiechające się do rosyjskojęzycznych wyborców (Rosjanie stanowią 25 proc. mieszkańców Estonii) przekonywały, że pomnik powinen zostać na swoim miejscu. W końcu wybory wygrali zwolennicy przenosin i spełnili obietnicę, ale afera miała dopiero wybuchnąć.
Dzień przenosin pomnika wyznaczono na 26 kwietnia 2007 r., co spotkało się z protestami estońskich Rosjan, którzy siłą próbowali zmienić decyzję władz. Problem narósł jednak dopiero, gdy protesty wybuchły w Moskwie, gdzie grupy młodzieży rosyjskiej zaczęły oblegać ambsadę Estonii.
Z czasem wybuchły zamieszki w całej dzielnicy, w której ulokowana była ambsada, sytuacja wyraźnie wymykała się spod kontroli, a moskiewska policja nie interweniowała. Rosyjska opinia publiczna nie dyskutowała w tym okresie praktycznie o niczym innym, Rosjanie potraktowali sprawę niemal jak wypowiedzenie wojny.
Wrzawa wokół Brązowego Żołnierza potrwała ponad tydzień, a potem nagle ucichła. Estończycy jednak nie zapomnieli o zachowniu Rosjan i tego samego roku nie zgodzili się na przeprowadzenie gazociągu Nord Stream po swoim odcinku dna Bałtyku. Gazprom musiał więc pilnie rozpocząć rozmowy z Finlandią. Dla rosyjskiego giganta energetycznego cała sytuacja skończyła się miliardami dolarów straty i opóźnieniem w budowie o ponad rok.