Drugiego zamknięcia gospodarki nie będzie. Powód jest jeden, ale bardzo konkretny
Ile kosztowałby nas drugi lockdown?
Pytania o możliwy drugi lockdown polskiej gospodarki wróciły ze wzmożoną siłą szybciej niż się spodziewano. Wszystko przez nieoczekiwany wyraźny wzrost nowych zachorowań na koronawiursa. Dzisiejszy dzień przyniósł informacje o rekordowej liczbie zakażeń od początku pandemii, podczas gdy jeszcze niedawno spodziewano się, że zachorowania w wakacje będą jednostkowe, a ewentualne wzrosty nowych przypadków nastąpią jesienią. Niezależnie od tego co wydarzy się w najbliższym czasie eksperci nie przewidują ponownego zamknięcia gospodarki na skalę zbliżoną do tej z wiosny tego roku. Powód jest prosty - polskiej gospodarki na to nie stać.
- Deficyt do końca tego roku według resortu finansów ma wzrosnąć o 100 mld zł. Inne kraje również zadłużyły się w związku z pandemią na gigantyczne kwoty. Żadnego państwa nie stać na powtórkę z rozrywki - tłumaczy w rozmowie z Business Insider Polska Przemysł Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Portal przywołuje słowa ministra finansów Tadeusza Kościńskiego, który podkreślił, że każdy miesiąc zamknięcia gospodarki może nas kosztować spadek dynamiki wzrostu PKB o 2 pkt proc., co w praktyce oznacza stratę nawet kilkudziesięciu miliardów złotych.
Jeśli nie lockdown to co? Możliwym scenariuszem jest tzw. punktowy lockdown o czym mówił w przywołanym przez portal wywiadzie dla “Dziennika Gazety Prawnej” Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Według szefa PFR lockdown w trzecim i czwartym kwartale tego roku mógłby ograniczyć się do wybranych regionów geograficznych lub sektorów ekonomicznego. Zdaniem Borysa w trudnej sytuacji znajdą się m.in. lotnictwo, turystyka czy kultura, natomiast gospodarka jako całość powinna stopniowo wracać na ścieżkę wzrostu.