Polacy przygotowują się na drugą falę. Dwa produkty znikają w ekspresowym tempie
Znów znika makaron i papier toaletowy
Choć wszyscy spodziewali się, że prędzej czy później druga fala koronawirusa uderzy w Polskę, statystyki dotyczące nowych zakażeń szokują opinię publiczną (dziś Ministerstwo Zdrowia poinformowało o prawie 19 tys. przypadków). Rząd tak jak przy pierwszej wiosennej fali pandemii przywraca niektóre obostrzenia jak m.in. maseczki w plenerze, “Godziny dla seniorów”, zawieszenie działalności lokali gastronomicznych i tzw. branży fitness czy limity klientów w sklepach, a także pasażerów w komunikacji publicznej.
Choć liczba zachorowań na koronawirusa jest znacząco wyższa niż wiosną i rząd nie wyklucza ponownego lockdownu, w sklepach raczej nie widać paniki zbliżonej do tej z marca, która wyrażała się długimi na kilometr kolejkami i szybko pustoszejącymi półkami, co dotyczyło w szczególności kilku produktów.
Z danych przywołanych przez portal Wiadomościhandlowe.pl wynika, że w pierwszym tygodniu marcowego szturmu zakupowego sprzedaż makaronu w sklepach handlu tradycyjnego wzrosła z tygodnia na tydzień o 127 proc., kaszy o 158 proc., mydła 165 proc., mąki 175 proc., ryżu 189 proc., papieru toaletowego 263 proc., a spirytusu aż o 458 proc.
Produkty te jak zauważa portal, w normalnych warunkach charakteryzują się bardzo niską sezonowością, ich konsumpcja w ciągu roku jest bardzo stabilna, a wahnięcia sprzedaży poza okresem świątecznym są rzadkością.
1 . Od wtorku nowe przepisy. Na zwolnienie z podatku załapie się znacznie więcej Polaków v3. Seniorzy zostaną z niczym. Sejm zadecydował, że dodatkowe pieniądze na pandemię nie będą potrzebne
Okazuje się, że część ze wspomnianych produktów znów jest na topie. Z danych M/platform, które podają Wiadomoscihandlowe.pl wynika, że w ostatnim tygodniu odnotowano zauważalny tygodniowy wzrost sprzedaży papieru toaletowego i makaronu (odpowiednio o 5,4 proc. i 7,2 proc.). Wzrosła również sprzedaż mydła (o 7,3 proc.), kaszy (8,8 proc.), a także ryżu (o 9,7 proc.).
Spirytus mniej popularny
Co ciekawe istotnego wzrostu sprzedaży nie odnotował tym razem spirytus, co może wynikać z faktu, że w odróżnieniu od pierwszej fali koronawirusa na rynku dostępna jest obecnie szeroka gama środków dezynfekcyjnych i spirytus jako środek zastępczy stracił na znaczeniu.
Portal przypomina, że kiedy w marcu ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego, wystarczyły cztery dni, aby najmniejsze sklepy spożywcze zanotowały wzrost obrotów nawet o 72 proc. Z każdym kolejnym tygodniem zakupowe zwyczaje Polaków zmieniały się – kupowali rzadziej, ale więcej. Pod koniec maja sytuacja ustabilizowała się i częstotliwość zakupów powróciła do normy, chociaż część zakupów klienci na stałe przenieśli do sąsiedzkich sklepów.
Tymczasem, wraz z drugą falą pandemii, ponownie pojawia się trend rzadszych wizyt w sklepach. Na razie co prawda tylko o 3,8 proc., ale jak zauważa portal liczba ta może zmienić się wraz z nowymi ograniczeniami w handlu i rosnącymi obawami konsumentów.
Badanie obejmowało próbę n = 4634 reprezentatywnych sklepów z segmentu handlu tradycyjnego, wybranych spośród sklepów, które przystąpiły do programu M/promo+ firmy Comp.