Mandat na drodze zgarniesz teraz nawet za absurdalne wykroczenia. Wiemy, co grozi kierowcom
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Jaki mandat może dostać kierowca w trakcie pandemii
-
Kiedy obowiązuje limit osób w aucie
-
Czy na parkingu również musimy zachować dystans społeczny
Mandat dla kierowców za łamanie obostrzeń pandemicznych
Ostatnio mandat groził kierowcom w noc sylwestrową, gdy obowiązywało ograniczenie przemieszczania się. Policja zapowiedziała, że będzie kontrolować nie tylko pieszych, ale także autobusy i samochody osobowe . Ostatecznie, po noworocznym chaosie uciążliwe prawo przestało obowiązywać, ale wciąż trzeba uważać choćby na limit osób w aucie.
W przeciętnym samochodzie osobowym jedyny limit pasażerów, jaki nas obowiązuje to ten, który mamy wpisany w dowodzie rejestracyjnym. Rząd jednak przewidział dodatkowe obostrzenia dla aut służących do przewozu więcej niż siedmiu osób.
W przypadku tego typu pojazdów nie można przewozić więcej pasażerów niż połowa miejsc siedzących (łącznie z kierowcą). To też do niedużego busa, czy rodzinnego minivana, teoretycznie wejdą maksymalnie cztery osoby. W razie złamania przepisu grozi nam mandat lub nawet wniosek o ukaranie do sanepidu.
Z zakazu wyjęte są osoby spokrewnione, oraz dzielące ze sobą gospodarstwo domowe. Przepis nie miał więc na celu uderzyć wielodzietne rodziny, a w firmy specjalizujące się w przewozie osób, tak aby wymusić na nich przestrzeganie reżimu epidemicznego. Problem w tym, że rykoszetem oberwały przedsiębiorstwa budowlane i remontowe.
- Co jednak mają zrobić np. ekipy remontowe, które podróżują do miejsca pracy 9-osobowym busem? Czy zdecydowanie się na dojazd dwoma niewielkimi samochodami osobowymi, w których pracownicy będą siedzieć bardzo blisko siebie, będzie dla nich bezpieczniejsze? - mówiła cytowana przez dziennik.pl Magda Zglińska z firmy Yanosik.
Jeden przepis, o którym nikt nie pamięta. Za jego złamanie również grozi mandat
W trakcie pierwszego lockdownu doszło do wielu sytuacji, w których kierowcy otrzymywali mandat za wizytę na myjni, czy u wulkanizatora na wymianie opon. Obowiązywało wtedy ograniczenie przemieszczania się, a policjanci nie uznawali takich sytuacji za czynności niezbędne do życia. Powtórka z takich sytuacji, już nam nie grozi.
Jednak portal moto.pl przypomina zapomniany i teoretycznie martwy przepis o parkowaniu co drugie miejsce w centrach handlowych i przed marketami. Obostrzenie miało służyć przede wszystkim utrzymaniu dystansu między kierowcami i pasażerami wysiadającymi z samochodu. Choć teoretycznie tego przepisu nikt nie egzekwuje, wciąż jest on obowiązujący, więc za jego łamanie grozi nam mandat.
Obowiązek noszenia maseczki. Kierowcom łatwo się zapomnieć
Z racji, że w aucie nie nosimy maseczek, łatwo zapomnieć o zakrywaniu ust i nosa przy wysiadaniu np. na tankowanie. Tymczasem na stacjach benzynowych obowiązują takie same zasady epidemiczne jak choćby w sklepach. Nawet jeśli kupimy na stacji hot-doga lub kawę, skonsumować możemy je dopiero w aucie.
Ta sama zasada funkcjonuje również u mechaników i wulkanizatorów. Niektórzy przedsiębiorcy spodziewający się zimowego wysypu klientów, przygotowali nawet tabliczki dla zapominalskich przypominające o reżimie sanitarnym.
Maseczek nie musimy mieć w samochodach osobowych, nawet jeśli pasażerowie nie są z nami spokrewnieni. Natomiast o zasłanianiu ust i nosa powinniśmy pamiętać gdy przesiadamy się w transport zbiorowy.