Maseczki z cenami ustalanymi urzędowo. Tego chce prezes Naczelnej Rady Lekarskiej
Z tego artykułu dowiesz się:
Dlaczego zdaniem Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzeja Matyi maseczki powinny być sprzedawane w regularnych cenach
Jakie obostrzenia obowiązują teraz w związku z noszeniem maseczek
Jakie obostrzenia zostały wprowadzone w sobotę
Maseczki powinny być sprzedawane w regularnej cenie
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, prof. Andrzej Matyja był w niedzielę gościem Radia ZET. Ekspert mówił na antenie, że decyzja rządu dotycząca zawężenia obowiązujących rodzajów osłony nosa i ust w czasie pandemii do maseczek jest dobrym rozwiązaniem.
- To bardzo dobry ruch. Od dawna mówiliśmy, że przyłbice to pseudoobrona. Należy wrócić do masek profesjonalnych, które spełniają wymogi filtrujące. Przyłbica to żaden filtr, tylko rozpryskiwanie kropel, które znajdują się w wydychanym powietrzu - tłumaczył Matyja cytowany przez PAP.
Profesor zaznaczył jednak, że cena maseczek powinna być ściśle regulowana, by każdy mógł sobie pozwolić na ich zakup.
- Kiedy wprowadza się nakaz noszenia właściwych masek filtrujących, to powinno się równocześnie zabezpieczyć możliwość nabycia takich maseczek, bo części społeczeństwa nie stać na to, by kupić taką profesjonalną maseczkę - zaznaczył Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Zmiany w obostrzeniach dotyczących noszenia maseczek
Temat reglamentacji sprzedaży maseczek pojawił się w związku ze zmianą obostrzeń, która weszła w życie w sobotę 27 lutego. Od tego czasu jedynym rodzajem osłony, która obowiązuje, jest maseczka.
Ministerstwo zdrowia zaleca, by były to maseczki chirurgiczne lub filtrujące (np. FFP2 czy N95), choć nie jest to konieczność. Można używać także maseczek bawełnianych i jednorazowych. Dopuszczalne jest także noszenie przyłbic, jednak konieczna jest wtedy dodatkowa ochrona w postaci maseczki. Stosowanie szalików, bandan, chust i innego rodzaju zamienników maseczek jest już niemożliwe.
Przyjezdni z zagranicy
Prof. Andrzej Matyja został też na antenie Radia ZET zapytany o zaostrzenie warunków przekraczania granicy południowej z Polską. Zgodnie z nowymi obostrzeniami, osoby wracające z Czech i Słowacji są od soboty kierowane na kwarantannę.
Wyjątek stanowią jedynie ci, którzy poddali się szczepieniu przeciwko COVID-19 i przyjęli już dwie dawki preparatu oraz te, które okażą negatywny wynik testu na koronawirusa. Ważne jest jednak, żeby przejezdni przekroczyli granicę w 48 godzin po otrzymaniu negatywnego wyniku testu.
- Skupienie się tylko na granicy południowej nic nie da. Decyzja o zamknięciu była słuszna, ale powinna dotyczyć wszystkich granic - podkreślał cytowany przez PAP profesor i dodał, że wirus przenosi się niezależnie od środka transportu i granicy.