W Niemczech planowali setki sklepów, postawili tylko 3. Nowa sieciówka wchodzi do Polski, plany są ambitne
Sklepy Mere dzięki temu, że wykładają towary prosto z palet, oszczędzają dużo na ekspozycji, tym samym oferując bardzo niskie ceny. Pojawiają się jednak wątpliwości dotyczące działania grupy w Polsce. Obawy nie są bezpodstawne biorąc pod uwagę jak wygląda sytuacja sieci w Niemczech.
Mere próbowało podbić niemiecki rynek
Plany Mere w kraju nad Odrą były podobne jak w Polsce. Z początku ruszył jeden sklep, łącznie miało być ich 105. Sklepy skupiały się głównie na wschodniej części Niemiec, czyli terenach należących głównie do NRD. W tej części kraju zarobki są mniejsze, więc dyskonty i tanie sklepy mają z reguły większy obrót.
Pierwszy sklep otwarto w Lipsku w 2019 i niskie ceny skusiły masę klientów. Jak pisze Wirtualna Polska, za jeden euro można było kupić wino, z kolei salami kosztowało 1,7 euro. Przed sklepem zbierały się ogromne kolejki, a ze względu na wykupienie przez klientów całego towaru, sklep zamknięto na kilka dni, aby uzupełnić asortyment.
Enigmatyczna sytuacja Mere na rynku
Po tak spektakularnym sukcesie otworzono kolejną placówkę w Zwickau. Postawiono trzeci, ale z czwartym pojawiły się problemy. Miał zostać otwarty w mieście Homburg, ale sprawa ucichła. Ponadto, jak dotarły niemieckie media, siedziba firmy znajduje się w starym, pamiętającym czasy NRD bloku. Jak dowiedzieli się dziennikarze WP, sieć planuje kolejne sklepy, ale nawet nie podaje, gdzie będą umiejscowione i kiedy wystartują.
Lada chwila ma ruszyć sklep Mere w Częstochowie, o czym świadczą przygotowane już palety i wiszący już szyld. Pojawia się jednak wiele wątpliwości dotyczących strony internetowej sieci. Choć znajdują się na niej informacje o planach podboju polskiego rynku, to jednocześnie można zauważyć napis "domena na sprzedaż".