Microsoft złamał ważną obietnicę. Miało być zielono, a jest coraz bardziej szkodliwie
Microsoft zapowiadał, że do 2030 roku nie tylko zredukuje własną emisję CO2 do zera, ale osiągnie wręcz ujemny poziom emisyjności. Firma chwaliła się, że będzie usuwać z atmosfery więcej zanieczyszczeń, niż sama produkuje. Tymczasem okazuje się, że… poziom emisji Microsoftu wzrósł o jedną trzecią.
Co może pójść nie tak? Jak zwykle… wszystko
Kilka lat temu Microsoft ogłosił ambitny cel: do 2030 roku nie tylko przestanie szkodzić klimatowi, ale także będzie usuwał więcej dwutlenku węgla z atmosfery, niż sam emituje. W branży potraktowano to jako przełom, bowiem dotąd żadnej wielkiej firmie nic podobnego się nie udało. W opracowywaniu planu dla giganta z Redmond brali udział naukowcy z organizacji Climate Direct.
Koncepcja miała być wdrożona wraz z zastosowaniem najnowszych osiągnięć świata nauki oraz w zgodzie z aktualną wiedzą na temat ochrony środowiska. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że po czterech latach emisje CO2 Microsoftu są o 30 proc. większe, niż w 2020 roku.
Wyjątkowa kometa leci w stronę ziemi. Zobaczysz ją gołym okiem, ale tylko raz
Dawno, dawno temu…
Najnowszy raport Microsoftu na temat zrównoważonego rozwoju nie pozostawia wątpliwości. Poziom emisji firmy wzrósł o blisko jedną trzecią i to zaledwie w przeciągu czterech lat. Zapowiedzi o przedsiębiorstwie oczyszczającym atmosferę można więc włożyć między bajki. Pozostaje jednak pytanie co się stało, że ambitne plany tak bardzo minęły się z rzeczywistością? Dlaczego współpraca z uznanymi naukowcami nie przyniosła rezultatu w postaci redukcji zanieczyszczeń, a wręcz wzrosła ona tak bardzo? Odpowiedź jest jedna.
To nie jest czysta inteligencja
W 2020 roku nikt nie przewidział, że zaledwie kilka lat później dojdzie do rewolucji w postaci sztucznej inteligencji. By nie powiększać dystansu do czołówki wyścigu, Microsoft musiał przeprowadzić znaczącą rozbudowę swojej infrastruktury. SI jest wyjątkowo energochłonna, a zapotrzebowanie na związane z nią usługi stale rośnie i to się już prawdopodobnie nie zmieni. Firma ciągle stawia na rozbudowę centrów danych, które będą umożliwiały obsługę i rosnące możliwości nowej technologii.
Czy jednak dewastacja środowiska musi być ceną postępu? Microsoft zapewnia, że niektóre z jego planów wciąż są w mocy. Do 2025 roku całkowite zapotrzebowanie na prąd firma ma czerpać z Odnawialnych Źródeł Energii. Tylko, że… to nie będzie jej energia. Microsoft stosuje bowiem praktyki polegające na kupowaniu energii z ośrodków zajmującymi się OZE, ale i kredytów na energię odnawialną. To oznacza, że o ile bilans emisyjny może być w konsekwencji neutralny, lub nawet ujemy, sama firma w praktyce może samodzielnie emitować coraz więcej szkodliwych substancji do atmosfery. Warto jednak podkreślić, że pomimo trudności z realizacją obietnic Microsoft przynajmniej podejmuje starania, a to nadal trudno nazwać standardem.