Najpierw straszył cłami, teraz podkula ogon. Trump podjął nową decyzję

Wojna handlowa prowadzona przez Donalda Trumpa przybierała na sile na tyle, że spotkała się ze stanowczymi sprzeciwami ze strony Kanady czy Chin. Dyskusje z Justinem Trudeau musiały być owocne, widząc najnowszą decyzję prezydenta Stanów Zjednoczonych. Znaczący wpływ mógł wywrzeć jeszcze jeden istotny czynnik, eksperci nie pozostawiają złudzeń.
Donald Trump podjął decyzje w sprawie ceł
Od początku prezydentura Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych wywołuje wiele emocji. Pierwsze decyzje nowej głowy państwa już były kontrowersyjne, a wszystkie kolejne tylko dolewają oliwy do ognia. Mowa między innymi o wycofaniu wojsk z atakowanej przez Rosję Ukrainy, ale również nałożenia wysokich ceł na poszczególne państwa.
Działania prezydenta Stanów Zjednoczonych już od jakiegoś czasu określa się “wojną handlową” i to nie bez przyczyny, administracja zdecydowała się bowiem na podwyższenie ceł na import z Kanady, Meksyku oraz Chin. W przypadku dwóch pierwszych państw mówimy o stawkach sięgających 25 proc., chińskie produkty objęto opłatami wynoszącymi 10 proc. Biały Dom uzasadnia ten krok względami bezpieczeństwa narodowego, powołując się na rosnące zagrożenie związane z niekontrolowanym handlem narkotykami.
Prezydent Trump dał zarówno Kanadzie, jak i Meksykowi wiele okazji do ograniczenia niebezpiecznej działalności karteli i napływu śmiercionośnych narkotyków do naszego kraju. Nie udało im się odpowiednio zareagować na tę sytuację — poinformował Biały Dom.

Mówiąc o Kanadzie, na myśl przychodzi między innymi wzrost krajowej produkcji fentanylu, substancji psychoaktywnej będącej syntetycznym opioidem i powodującej silne uzależnienie. To ona odpowiada za liczne zgony w Stanach Zjednoczonych.
Macron wygłosił orędzie. Mówił o wysłaniu wojsk na Ukrainę Poseł PiS może trafić do aresztu. Sejm podjął decyzjęKanada i Chiny reagują na cła
Decyzja prezydenta Stanów Zjednoczonych spotkała się z niemal natychmiastową reakcją władz państw objętych nowymi stawkami ceł. Premier Kanady Justin Trudeau zdecydował się na znaczącą krytykę działań amerykańskich, uznając je za niesprawiedliwe i bezzasadne.
Nic nie uzasadnia ceł nakładanych przez USA na kanadyjskie towary. Kanada nie przymknie oczu na tę niesprawiedliwą decyzję — oświadczył Trudeau i określił amerykańskie cła jako "głupie posunięcie".
Pojawiła się również odpowiedź Ottawy na działania Stanów Zjednoczonych w postaci tak zwanych ceł odwetowych o wartości 155 mld dolarów kanadyjskich, w tym mowa o pierwszej fazie w wysokości 30 mld dolarów oraz kolejnej, która wejdzie w życie po 21 dniach. Na to zareagował Donald Trump, zdradzając w mediach społecznościowych, że odbył rozmowę z Justinem Trudeau w sprawie ceł. Podkreślił wówczas, że nic go nie przekonało, aby wstrzymać regulacje. Dodatkowo nazwał premiera Kanady “gubernatorem” i uznał, że ten chce zrobić wszystko, aby utrzymać się u władzy. To dlatego, że Trudeau nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, kiedy odbędą się wybory.
Wtedy zrozumiałem, że próbuje wykorzystać te kwestie, by pozostać przy władzy. Powodzenia, Justin! - pisał Donald Trump.
Na nowe regulacje w Stanach Zjednoczonych zareagował również Pekin, wprowadzając piętnastoprocentowe taryfy na importowane z USA produkty rolne, w tym kurczaka, pszenicę, kukurydzę i bawełnę. Stawki mają obowiązywać od 10 marca i mogą być zaostrzone, jeśli Waszyngton nie wycofa się ze swojej decyzji.
Teraz w sprawie ceł nałożonych przez Stany Zjednoczone nastąpił wyraźny zwrot akcji, który ponownie wywoła niemałe zamieszanie.
Zobacz: Awantura kandydatów na prezydenta. Hołownia żąda ukarania Mentzena
Nagły zwrot akcji w sprawie ceł, Biały Dom przekazał
Pierwsze informacje o potencjalnej zmianie decyzji Donalda Trumpa padły z ust ministra handlu Howarda Lutnicka, który zdradził w wywiadzie dla Fox News, że prezydent "skłania się" ku możliwości wykluczenia z ceł na miesiąc z rynków objętych umową USMCA. Przypomnijmy, że traktat ten dotyczy właśnie USA, Kanady i Meksyku i zastąpił poprzednie porozumienie NAFTA.
Potencjalna jeszcze wówczas decyzja miała być podyktowana tym, aby pozwolić państwom objętym cłami na udowodnienie, że nie bagatelizuje problemu rosnących w siłę imperiów narkotykowych oraz przemytu niebezpiecznych substancji psychoaktywnych na tereny Stanów Zjednoczonych. Jak zostało podkreślone wcześniej, to właśnie oficjalna przyczyna nałożenia ceł na Kanadę i Meksyk. Minister handlu zaprzeczył jednak jakoby taka decyzja podjęta przez Donalda Trumpa miałaby być “krokiem wstecz” w tej sprawie.
Teraz powiedział (do Trudeau), jeśli zamierzasz to powstrzymać, dam ci 30 dni na powstrzymanie tego. Pokaż mi, co możesz zrobić przez 30 dni. Czy to wygląda na zdjęcie stopy z gazu? To wygląda jak postawienie stopy na klatce piersiowej - mówił Lutnick dla Fox News.

Choć wcześniej były to tylko spekulacje, w końcu w przestrzeni medialnej pojawiło się oficjalne stanowisko samego Białego Domu w sprawie ceł nałożonych na Kanadę i Meksyk. Potwierdziło się tym samym, że na okres miesiąca zostaną one zamrożone.
Zamierzamy przyznać miesięczne zwolnienie dla wszystkich samochodów przechodzących przez USMCA. Na prośbę firm powiązanych z USMCA prezydent przyznaje im miesięczne zwolnienie, aby nie były w niekorzystnej sytuacji ekonomicznej — oznajmiła rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt.
Pojawia się jednak jeszcze jeden czynnik, który może wpływać na decyzje prezydenta Stanów Zjednoczonych. Mówi się bowiem, że Trump chciałby przenieść produkcję aut i ich części właśnie do USA, aby nie trzeba było ich sprowadzać z Kanady i Meksyku. Jak podaje agencja Reuters, głowa państwa spotkała się z przedstawicielami koncernów samochodowych.
Trump podczas wtorkowej rozmowy z dyrektor generalną GM Mary Barra, dyrektorem generalnym Forda Jimem Farleyem, prezesem wykonawczym Forda Billem Fordem Jr. oraz prezesem Stellantis Johnem Elkannem poruszył kwestię 30-dniowego wstrzymania produkcji pojazdów zgodnych z USMCA w zamian za zwiększenie produkcji w USA - czytamy.
Jak podkreśla Reuters, to informacje szczególnie optymistyczne dla producentów pick-upów, bowiem auta te cieszą się dużą popularnością na amerykańskich obszarach wiejskich wśród wyborców Donalda Trumpa. Global Data podaje, że nawet 1/3 wszystkich tego typu aut jeżdżących po ulicach Stanów Zjednoczonych pochodzi z Meksyku i Kanady.





































