NIK opublikował wnioski z raportu. Premier może mieć kłopoty
NIK jest w posiadaniu dowodów, które mogą postawić premiera Mateusza Morawieckiego przed Trybunałem Stanu. We wnioskach raportu kontrolerzy wskazali, że to właśnie szef rząd tak naprawdę stał za organizacją tzw. wyborów kopertowych i złamał pięć przepisów. W toku śledztwa ustalili, że wybory, które się nie odbyły, kosztowały państwo znacznie więcej niż pierwotnie zakładano.
Z tego artykułu dowiesz się:
Ile kosztowały wybory kopertowe
Które przepisy według NIK złamał Morawiecki
Jakie działania podjęło CBA
NIK kontra Morawiecki. Wybory kopertowe były znacznie droższe
NIK w swoim raporcie ws. wyborów kopertowych nie pozostawia suchej nitki na premierze Mateuszu Morawieckim. Onet ustalił, że we wnioskach pokontrolnych NIK wskazuje na kilka poważnych nadużyć, których miał dopuścić się szef polskiego rządu.
Zgodnie z ustaleniami pracowników NIK to właśnie premier nakazał Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych wystawić faktury za organizację wyborów dwóm ministerstwom. Poczta miała skierować dokumenty do Ministerstwa Aktywów Państwowych. Z kolei PWPW przedłożyła fakturę do wglądu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Na czele pierwszego z nich stoi Jacek Sasin. Drugim resortem kieruje Mariusz Kamiński. Onet wskazuje, że ministrowie odmówili przyjęcia faktur. To, co dodatkowo zaskakuje to kwota, jaka znalazła się na fakturach.
Dotychczas w przestrzeni medialnej pojawiały się szacunki, jakoby wybory kopertowe miały kosztować ok. 68,8 mln - takie były ubiegłoroczne ustalenia TVN24. Jednak NIK twierdzi, że faktury wystawione resortom opiewały na sumę 76 507 400 zł. To o prawie 8 mln więcej niż pierwotne wyliczenia.
NIK: Morawiecki złamał pięć przepisów
Ogromne koszty to jednak nie jedyny problem premiera. NIK ustalił bowiem, że po wydaniu decyzji do PP i PWPW Morawiecki złamał łącznie pięć przepisów z dwóch ustaw. Portal money.pl podaje, że jedną z nich jest Kodeks wyborczy.
Decyzje premiera w sprawie wyborów kopertowych są opatrzone datą 16 kwietnia 2020 r. Jednak w tym czasie w mocy były zapisy ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. Kodeks wyborczy. Dokument wskazuje, że za organizację wyborów na Prezydenta RP odpowiada Państwowa Komisja Wyborcza (PKW), urzędnicy wyborczy oraz komisje wyborcze.
Nowe prawo, które zmienia ten stan rzeczy, weszło w życie dopiero 9 maja 2020 r., czyli ponad trzy tygodnie po tym, jak premier wydał decyzje. Chodzi o ustawę z dnia 6 kwietnia 2020 r. o szczególnych zasadach przeprowadzenia wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r.
Co ciekawe, według doniesień Onetu Morawiecki zna zarzuty NIK już od czterech miesięcy. Mimo tego nadal nie zabrał głosu w tej kontrowersyjnej sprawie. W rezultacie główny winowajca - Jacek Sasin, który od roku jest pod ostrzałem mediów za organizację wyborów kopertowych, może być tak naprawdę kozłem ofiarnym. Onet podaje, że za wyborami kopertowymi stali bowiem Mateusz Morawiecki i szef KPRM Michał Dworczyk.
CBA w mieszkaniu syna Banasia. Przypadek?
Tymczasem zaledwie dzień po pierwszych doniesieniach w sprawie przełomowych ustaleń NIK do mieszkania Jakuba Banasia wkroczyli agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego w celu dokonania przeszukania. Jakub jest synem Mariana Banasia, który stoi na czele NIK.
Zdaniem szefa NIK działania CBA to „konsekwencja kontroli NIK w sprawie wyborów korespondencyjnych”. Banaś nie wyklucza, że akcja ma na celu również zmuszenie go do rezygnacji z pełnienia funkcji prezesa NIK. Banaś przyznał, że te wydarzenia przypominają mu czasy bolszewickie. - Dzisiaj w rzekomo wolnej Polsce władza robi to samo. To policyjne państwo rządzone przez służby - skomentował.
Na jego słowa zareagował premier Morawiecki. W rozmowie na antenie Polsatu przekonywał, że „służby wykonują swoje zadania”, a w Polsce „nie ma lepszych i od innych” i każdy może być narażony na weryfikację funkcjonariuszy. - Dajmy służbom działać według ich wiedzy i procedur - skwitował szef rządu.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]