Obraz Matejki sprzedany za niebotyczną kwotę. Dzięki dziełu polskiego mistrza padł rekord
Obraz Matejki nowym rekordzistą
Licytacja obrazu Jana Matejki rozpoczęła się od kwoty 2 mln zł. Ostatecznie „Portret prof. dr. Karola Gilewskiego” trafił do prywatnego kolekcjonera, który za to dzieło sztuki zapłacił łącznie 6,962 mln (5,9 mln i opłaty aukcyjne wynoszące 18 proc.). Kwota znacznie przekroczyła oczekiwania – wstępnie obraz był wyceniany na 5 mln zł – podaje kultura.onet.pl.
Tym samym padł rekord – dzieło Matejki został sprzedane za kwotę najwyższą w historii polskiego rynku. Wcześniej najdrożej sprzedanym w Polsce obrazem, którego autorem jest polski artysta, była instalacja „Caminando” Magdaleny Abakanowicz. Cały projekt został zakupiony za 10 mln zł – jest to jednak zestaw 20 figur, a nie pojedynczy obraz, jak w przypadku obrazu Matejki.
Wyjątkowy obraz w niebotycznej cenie
Prezeska Domu Aukcyjnego Polswiss Art Iwona Buchner Grzesiak przyznała, że jest to rekord absolutnie zasłużony z uwagi na „nieocenioną wartość kulturową tego dzieła”. Organizatorzy aukcji liczą, że tak obraz znajdzie się w depozycie muzealnym, aby społeczeństwo mogło podziwiać potęgę tego bezprecedensowego portretu – pisze polsatnews.pl.
Prezeska zwróciła uwagę na fakt, że rekord padł w czasie pandemii, co jej zdaniem świadczy o „sile rynku inwestycji alternatywnych”. W trakcie aukcji, która odbyła się 2 czerwca bez udziału publiczności, zlicytowano także inne obrazy autorstwa m.in. Jacka Malczewskiego, Henryka Stażewskiego czy Leona Tarasewicza.
Obraz-hołd z burzliwą historią
Obraz Matejki powstał w 1872 r., jednak po wystawie w Wiedniu w 1915 r. zaginął. Udało się go odnaleźć dopiero w 2015 r. To wyjątkowe dzieło przedstawia wybitnego lekarza laryngologii i ginekologii, który prywatnie był przyjacielem Matejki. Portret powstał na zamówienie wdowy po przedwcześnie zmarłym doktorze.
O wyjątkowości obrazu świadczy fakt, że portret został wykonany w rzadko spotykanej formie – w ujęciu ¾. Dzięki takiej kompozycji postać jest ukazana prawie w całości, jednak zachowuje pewien dystans względem obserwatora. Profesor, który stoi we wnętrzu biblioteki, jest ubrany w czarny frak, a na jego szyi wisi łańcuch dziekański Uniwersytetu Jagiellońskiego. W dłoniach trzyma otwartą księgę medyczną, a na stole leży stetoskop – są to dwa atrybuty jego zawodu. Portret, utrzymany w stonowanych barwach, jest zatem swoistym hołdem dla pracy Gilewskiego i wyrazem podziwu dla jego osiągnięć w dziedzinie medycyny.