Odszkodowanie za opóźniony pociąg. Tłumaczymy, kiedy możemy oczekiwać rekompensaty od przewoźnika
Najbardziej rozpowszechnionym stereotypem o polskiej kolei jest ten dotyczący opóźnień pociągów w naszym kraju. Jednakże pomimo narzekań, raczej mało kto wie, że można dochodzić odszkodowania oraz zwrotu kosztów biletu od przewoźnika.
Sytuacja przykładowa: przychodzimy na stację, mamy uprzednio kupiony bilet na pociąg, ale okazuje się, że jest opóźniony o 60 minut. Gdy już się pogodzimy z tym, że do celu dojedziemy później, z głośników płynie informacja, że pociąg zwiększył je do 125, czeka nas zatem dłuższy pobyt na stacji. Co zrobić?
Już w momencie, gdy opóźnienie pociągu przekroczyło 60 minut - nawet jeżeli nie było nas wtedy na stacji - zyskaliśmy pewne możliwości. Możemy ubiegać się o zwrot kosztów biletu, rekompensatę oraz odszkodowanie.
Całkowity zwrot kosztów - najlepiej, ale najtrudniej
Urząd Transportu Kolejowego - za unijnym rozporządzeniem 1371/2007 - podaje, że pełny zwrot kosztów biletu jest możliwy tylko jeżeli dalsza podróż jest bezcelowa. W pewnych przypadkach może wrócić bezpłatnie do stacji początkowej całej podróży po uzyskaniu od kasjera/konduktora poświadczenia o opóźnieniu/odwołaniu pociągu i rezygnacji z podróży.
W takim przypadku sporządza się reklamację do przewoźnika, który odpowiadał za dany pociąg, powołując się na rozporządzenie. Na tym etapie nie można się pomylić - PKP Intercity nie uruchamia pociągów osobowych, zaś pozostałe spółki Grupy PKP (np. PLK, Cargo, PKP SA) nie uruchamiają pociągów pasażerskich w ogóle.
Trzeba się jednak spodziewać, że bez udowodnienia bezcelowości podróży przewoźnik odrzuci reklamację. Pasażer nie jest jednak na straconej pozycji.
Rekompensata - najłatwiej, ale “trochę” mało i w bonach
W sytuacji przytoczonej na początku artykułu można również zdecydować się na rekompensatę. Rozporządzenie wspomniane wcześniej ustala wysokość tychże na minimum 25% oraz 50% cen biletów odpowiednio dla progów 60 i 120 minut. Wartość rekompensaty musi być wyższa niż próg 4 euro - w PKP Intercity jest to 16 złotych.
W tym przypadku nie jest potrzebne poświadczenie o opóźnieniu pociągu. Trzeba jedynie napisać reklamację do przewoźnika. Jednakże w Polsce ma to zastosowanie jedynie przy pociągach dalekobieżnych (wszystkie PKP Intercity, “Słoneczny”, “Sprintery” ŁKA, etc).
Jest również pewien haczyk: przewoźnik będzie chciał zrealizować rekompensatę w formie bonu. Jeżeli pasażer chce otrzymać pieniądze a nie bon, musi to wyraźnie zaznaczyć w reklamacji.
Odszkodowanie - najtrudniej, ale…
Jest również i trzecia opcja - odszkodowanie z tytułu naprawy szkody. Wynika ono z ustawy Prawo przewozowe i kodeksu cywilnego. Nie wyklucza się nawzajem z rekompensatą wspomnianą wcześniej.
Tu są jednak dwa problemy. Po pierwsze, trzeba udowodnić, że opóźnienie spowodowało poniesienie strat (np. rachunki) przez pasażera. Po drugie, przewoźnik może odrzucić roszczenie uznając, że opóźnienie i szkoda powstały z przyczyn niezależnych.
Przyczyny niezależne to takie, na które przewoźnik nie miał wpływu, nie mógł ich przewidzieć (a zachował potrzebną staranność) i nie mógł im zapobiec, np. złe warunki pogodowe czy potrącenie osoby postronnej. Awaria taboru do takowych przyczyn nie należy.
Odrzucenie reklamacji to nie koniec!
Po przesłaniu reklamacji dot. całkowitego zwrotu kosztów biletu, rekompensaty lub odszkodowania - ruch należy do przewoźnika. Ma on 30 dni na odpowiedź. W przypadku jej braku lub odrzucenia reklamacji, “piłka” wciąż jest w grze!
Pasażer może zwrócić się do Rzecznika Praw Pasażera Kolei o polubowne załatwienie sprawy. Rzecznik będzie prowadził postępowanie bezstronnie z uwzględnieniem obu stron i wypracuje rozwiązanie maksymalnie do 90 dni.
Ostatnią opcją jest skarga do Prezesa Urzędu Transportu Kolejowego. Oceni on zgodność działań przewoźnika z prawem i - jeżeli będzie się to kwalifikowało - skieruje do niego wniosek o zmianę stanowiska. Jej uwzględnienie zależy tylko od przewoźnika.