Odwiedził jarmark świąteczny w Gdańsku i pokazał ceny. Recenzja nie mogła być inna
Na niecały miesiąc przed Bożym Narodzeniem w wielu miastach i miasteczkach obserwujemy prawdziwy wysyp jarmarków świątecznych. Klimatyczne stoiska z upominkami i jedzeniem przyciągają nie tylko turystów, ale i zwykłych mieszkańców, choć z pewnością nie atrakcyjnymi cenami. To, czy zasada ta obowiązuje także w odniesieniu do zimowego miasteczka w Gdańsku postanowił ostatnio sprawdzić znany youtuber Książulo. Jaki był efekt? Przekonajcie się sami.
Jarmarki świąteczne czy jarmarki grozy?
Jarmarki bożonarodzeniowe to coś, co dla miłośników świątecznej atmosfery, nadaje zimie jeszcze więcej magii i uroku. Uwielbiamy je za wspaniały klimat, różnorodność i barwność, ale z roku na rok coraz rzadziej stać nas na to, by móc pozwolić sobie na oferowane na nich dobra.
Ostatnio głośno było o horrendalnych cenach na jarmarkach w Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu, gdzie koszt zakupu zwykłego grzańca czy też grillowanego sera zwala z nóg. Nic więc dziwnego, że zaczęliśmy powoli wątpić w to, że gdziekolwiek można udać się bez strachu o własny portfel.
Czy obawy te są uzasadnione postanowił, na szczęście, sprawdzić Książulo. Youtuber wziął na tapet popularny wśród fanów podróżowania Gdańsk. Jak to wyszło? Nie mamy dobrych wieści.
Właśnie się zaczęło. Do Rossmanna ustawią się długie kolejki, same hityYoutuber odwiedził targ w Gdańsku
Pierwszym wyborem Książula było grzane piwo, które na gdańskim jarmarku kosztuje aż 18 zł za 200 ml. Jeśli zaś chodzi o coś bardziej konkretnego, padło na pierogi z kapustą i grzybami. 10 sztuk to wydatek rzędu 32 zł. Czy się opłaca? Nie do końca, skoro youtuber ocenił je jako przegotowane.
- Za miękkie, wkładasz do buzi, to się rozpuszcza całe. Dziwny posmak jest w nich, trochę taką vegetą zajeżdża - usłyszeliśmy w recenzji.
ZOBACZ: Kupisz żywego karpia, możesz iść do więzienia. Surowe kary
Żeby jednak nie wyjść na kompletnego malkontenta, vloger pochwalił zamówiony następnie makaron ze szpinakiem i kurczakiem za 28 zł. Na plus i cena, i samo wykonanie. Smaczny sos oraz ugotowana al dente pasta przypadły Książulowi do gustu. Jedynym “ale” była tylko ilość warzyw.
Z jednej strony hity, z drugiej wielkie kity
Po jednej mniej udanej i drugiej, o wiele bardziej pozytywnej próbie, na ogień poszła kuchnia węgierska, a dokładniej tradycyjny langosz. Smażony w głębokim oleju placek zebrał zdecydowanie najwięcej pochwał.
- Naprawdę bardzo dobry Langosz, gorący, chrupiący. Serek jest wyrazisty. No pycha. Ale trzeba za niego zapłacić, ile? 25 zł. Słono zapłacić - zachwycał się youtuber.
Wisienką na torcie miały być natomiast bigos, szaszłyk wieprzowy, zapiekanka i placki ziemniaczane. Niestety, pierwsze z dań zawierało praktycznie samą kapustę, zaś drugie było “suche jak wiór”.
- Jeden sparciały ogórek, cebula jak cebula, chleb najtańszy z folii. To jest zrobione tanim kosztem. Ten szaszłyk wydaje mi się totalnym scamem. Trochę wieprzowiny na patyku z chlebem i ogórkiem - 49 zł? Nie, dziękuję bardzo - podsumował Książulo.
Recenzja była gorzka
Ostatecznie, test najpomyślniej przeszły makaron i langosz, przy czym i youtuber, i jego kamerzysta, wskazali na tego drugiego jako zwycięzcę.
ZOBACZ: W Lidlu właśnie się zaczęło. Sieć zaskoczyła klientów przed świętami, ale czas jest ograniczony
Po drugiej stronie znalazł się skompromitowany szaszłyk i “smutna” zapiekanka. - Uważam, że to jest trochę przereklamowane, po prostu ja bym tu nie jadł, drogo i średnio - skwitował vloger.
Źródło: YouTube