Rząd chce wprowadzić podatek, ale ma problem. Duda nie chce podpisać
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Czym jest opłata reprograficzna
-
Czemu rząd chce wprowadzić opłatę
-
Co o opłacie sądzi prezydent
Opłata reprograficzna
O opłacie reprograficznej usłyszeliśmy latem 2020 r. Nowy podatek od smartfona miał być niczym innym niż rozszerzeniem opłaty reprograficznej na nowe urządzenia: smatfony, laptopy, tablety, czy komputery stacjonarne.
Pozornie mogłoby się wydawać, że proponowana opłata reprograficzna nie jest wielkim wydatkiem - to bowiem 6 proc. wartości. Jednak jeśli będziemy mieć na uwadze wysokie koszty urządzeń elektrycznych, 6 proc. to może być niekiedy kilkaset złotych.
Latem, wiceprezes rady ministrów Piotr Gliński zapowiadał, że dodatkowa opłata wprowadzona m.in. na telefony komórkowe nie wpłynie na koszty urządzeń . A to dlatego, że w Polsce za elektronikę płacimy znacznie mniej niż np. Niemcy. W związku z czym firmy mogłyby wziąć podatek na siebie bez większej straty dla swoich dochodów. Jak to wygląda w praktyce, przekonaliśmy się przy okazji w prowadzenia podatku cukrowego.
Opłata reprograficzna miałaby zasilić fundusz dla artystów
Opłata reprograficzna miałaby finansować specjalny fundusz wsparcia najbiedniejszych artystów, którzy najbardziej odczuli skutki pandemii koronawirusa. Jest to pomysł dosyć ryzykowny, zwłaszcza po ostatnich doniesieniach związanych z przygotowanym przez rząd wsparciem dla artystów, czy szczepień.
Ponadto rząd może mieć spore problemy z wprowadzeniem podatku, ponieważ prezydent Andrzej Duda podczas kampanii wyborczej wyraźnie zaznaczał, że żaden podatek opłata reprograficzna nie zostanie wprowadzona . Jego zdaniem opłata reprograficzna jest "niesprawiedliwa i konstytucyjnie wadliwa". Oprócz tego prezydent podpisał się pod "Kartą wolności w sieci", której jeden z zapisów głosi: "nie dla podatku od smartfonów". W karcie zapisano też, że "nośniki, z których korzystamy do łączenia z siecią, muszą być dostępne dla każdego, nie można obciążać ich dodatkowymi opłatami ".
Kamil Pluskwa-Dąbrowski, prezes Federacji Konsumentów wystąpił w programie “Money. To się liczy”, gdzie zaznaczał, że opłatę reprograficzną trzeba dokładnie przemyśleć . Dopiero wtedy można byłoby ją ewentualnie wprowadzić.
- Dialog z prezydentem, póki co odbywał się w formie korespondencyjnej. Kancelaria prezydenta otrzymała od nas raport, myślę, że to jest dobry punkt wyjścia do dyskusji. Opłata reprograficzna wraca jak bumerang, ale jest archaiczna. Należałoby przestać przerzucać ten gorący kartofel z ręki do ręki i porządnie uregulować sprawę ustawy o statusie artysty zawodowego , po wysłuchaniu wszystkich środowisk - powiedział.
- Proste zrobienie opłaty reprograficznej na poziomie 6 proc. to straszne pójście na skróty . Ktoś, kto podsunął takie rozwiązanie premierowi Glińskiemu tę myśl, nie przemyślał, jakie mogą być skutki społeczne. Był na stole projekt podatku od gigantów cyfrowych, został schowany. Powinniśmy wypracować systemowe rozwiązanie - dodał.