Oszustwo na rządowy program "Czyste Powietrze"? Chodzi o 135 tys. zł
Kurier Lubelski opisuje historię pani Ewy, mieszkanki okolic Grodziska Mazowieckiego, która obawia się, że padła ofiarą oszustwa. Chodzi o rządowy program “Czyste Powietrze”, w ramach którego kobieta miała otrzymać dofinansowanie w maksymalnej wysokości 135 tys. zł.
Załatwienie wszystkich formalności było dopiero początkiem
W rozmowie z serwisem pani Ewa opowiada, że w maju podpisała umowę z jedną z lubelskich firm zajmujących się montażem pomp ciepła i fotowoltaiką . Wyjaśniła, że jej rodzina nie jest zamożna, dlatego po dostarczeniu wymaganych dokumentów okazało się, że przysługuje jej dofinansowanie w maksymalnej wysokości , jaką gwarantuje program - 135 tys. zł. „Na tę firmę trafiliśmy z polecenia, przez wspólnego znajomego” - dodała.
Kobieta napotykała same problemy
Pani Ewa zaznaczyła, że montaż fotowoltaiki, pompy ciepła i docieplenie miały ruszyć do końca lipca . Jednak do tego czasu nikt się nie pojawił, a zaniepokojona kobieta zaczęła kontaktować się z firmą , z którą zawarła umowę - Kiedy zaczęłam dopytywać, o co chodzi, odpowiadano mi sposób agresywny, opryskliwy. Słyszałam, żebym „ się nie interesowała ”, zapewniano mnie, że z wnioskami jest wszystko w porządku i że „ to nie moja sprawa ”.
Wtedy uznała, że najwyższy czas wziąć sprawy w swoje ręce i skontaktować się z organem nadzorującym program „ Czyste Powietrze ” - Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. „ Niestety, okazało się, że moje nazwisko nie figuruje w ogóle na żadnych listach osób zakwalifikowanych do projektu ” - powiedziała w rozmowie z serwisem. Gdy chciała wyjaśnić sprawę z lubelską firmą, usłyszała, że prace zaczną się lada dzień i niepotrzebnie dzwoniła do warszawskiego organu.
Ostatecznie złożono dokumenty, ale było już za późno
„Podczas ostatniej wizyty w biurze w Warszawie dowiedziałam się, że wniosek na moje nazwisko jednak został złożony, ale... w ostatnią sobotę, czyli z przeszło trzymiesięcznym opóźnieniem i ze sfałszowaną datą na zaświadczeniu o dochodach . Wtedy zdałam sobie sprawę, że zostałam oszukana i powinnam zgłosić sprawę na policję” - relacjonuje kobieta.
Co więcej, pani Ewa powiedziała, że podczas nagrywanej rozmowy telefonicznej z pełnomocnikiem pośredniczącym pomiędzy nią a firmą padło przyznanie się do sfałszowania dat . Dodała, że gdy 8 sierpnia spotkała się z prezesem lubelskiej firmy, ten zachowywał się wobec niej agresywnie - wmawiał mi, że to ja dostarczyłam takie zaświadczenie, że oni nic z nim nie zrobili. (…) Pomimo tego, że umowa była już zerwana - i słownie i pisemnie - wciąż powtarzał, że już jutro wchodzą z robotami. Starał się odwieść nas od kontaktu z policją i odmawiał wydania nam złożonych dokumentów (w tym tego sfałszowanego), dlatego zdecydowaliśmy się wezwać patrol. Jednak wtedy również odmówili.
Stanowisko spółki
Ostatecznie pani Ewa zdecydowała, że złoży oficjalne zawiadomienie w tej sprawie na komisariacie .
Kurier Lubelski skontaktował się z firmą, której dotyczy sprawa. „ Kierowane pod adresem spółki zarzuty nie odpowiadają prawdzie . (…) W chwili obecnej działania p. Ewy stanowią naruszenie dóbr osobistych, co zmusiło spółkę do podjęcia działań prawnych zmierzających do objęcia ich ochroną i wyegzekwowania braku dalszego ich naruszania. Spółka Green Elite ze swej strony dokłada należytej staranności w wyjaśnieniu sprawy, mając na uwadze przede wszystkim renomę firmy, dobro i szacunek klientów” - przekazała w imieniu GreenElite Sp. z o. o. pełnomocniczka, radczyni prawna Karolina Przeniosło-Majka.