Polacy ruszyli do ZUS, pracownicy nie wyrabiają. Masowo ubiegają się o to świadczenie

ZUS potwierdza: to się nigdy wcześniej nie zdarzyło. Polacy składają kolejne wnioski o wypłatę świadczenia, a tymczasem pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych mierzą się z historycznym problemem — i problemem historycznym. Kłopoty mają również sami wnioskodawcy. Nie wszyscy będą mogli dostać pieniądze, część zapomniała o kluczowym warunku. A to prowadzi do kolejnych komplikacji.
ZUS zasypały wnioski o jedno świadczenie. Zakład musiał wezwać posiłki
Wiele świadczeń wypłacanych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych pozostaje łatwo dostępnych. Często wnioskodawcy muszą spełnić tylko jeden warunek — na przykład być rodzicem, jak w przypadku 800 Plus — inne wypłacane są automatycznie, z urzędu, jak chociażby dodatek pielęgnacyjny, wypłacany z racji wieku.
W innych przypadkach sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana, a mała pomyłka może sprawić, że nie otrzymamy ani grosza. Taka sytuacja spotkała część osób, które w ostatnim czasie złożyły wniosek do ZUS. A świadczenie, o które się ubiegały, cieszy się niespotykaną popularnością. Do tej pory po pieniądze zgłosiło się prawie 700 tys. Polaków.

Nowy problem z nowym świadczeniem. Na wypłaty będzie trzeba poczekać
Z początkiem 2025 roku ruszył nabór wniosków na nowe świadczenie. O rentę wdowią mogą starać się osoby, którym przysługuje dodatek po zmarłym małżonku. Zapotrzebowanie na taką formę wsparcia finansowego było ogromne, co pokazuje fala wniosków, która zalała ZUS w pierwszych miesiącach roku, chociaż pieniądze zostaną wypłacone dopiero w lipcu.
Do 14 kwietnia złożono już 694 359 wniosków o rentę wdowią, a 90 proc. wnioskodawców to kobiety. Najwięcej osób ubiega się o świadczenie w Rzeszowie (26 tys.), Kielcach (27 tys.) i Gdańsku (ponad 30 tys.).
Liczba wniosków nie stanowi jednak problemu sama w sobie. Wiele osób zapomniało jednak o kluczowym warunku, bez którego nie mają możliwości otrzymania pieniędzy — więc składają kolejne dokumenty, by ten błąd naprawić. ZUS musiał zastosować zaskakującą metodę walki z “wnioskowym kryzysem”.

Nie wszyscy dostaną rentę wdowią. ZUS znalazł rozwiązanie
Chociaż renta wdowia powszechnie określana jest nowym świadczeniem, w rzeczywistości sprawy mają się nieco inaczej. Zakład nie wypłaca osobnego dodatku, a umożliwia połączenie dwóch świadczeń: emerytury i renty rodzinnej po zmarłym małżonku. Osoby, które spełnią wszystkie warunki, mogą otrzymać 100 proc. jednego świadczenia i 15 proc. drugiego, zależnie od tego, który wariant jest korzystniejszy. Renta wdowia nie może przekraczać trzykrotności emerytury minimalnej (obecnie 1878,91 zł), czyli 5636,73 zł. O przyznanie świadczenia mogą ubiegać się wdowy i wdowcy, którzy:
- osiągnęli wiek emerytalny,
- do dnia śmierci małżonka pozostawali we wspólności małżeńskiej,
- nie pozostają w nowym związku małżeńskim,
- mają przyznane prawo do renty rodzinnej po zmarłym małżonku, nie wcześniej niż w dniu ukończenia 55 lat (w przypadku kobiet) lub 60 lat (w przypadku mężczyzn.
To właśnie ten ostatni warunek sprawia w ostatnim czasie tyle kłopotów. Wiele osób składając wniosek o przyznanie renty rodzinnej, nie miało prawa do drugiego świadczenia i z tego powodu znów składają wnioski, tym razem o ustalenie prawa do renty rodzinnej po zmarłym małżonku.
Prezes ZUS, Zbigniew Derdziuk, w rozmowie z money.pl, przyznał, że na domiar złego “wystąpił tzw. problem historyczny”. Renty muszą bowiem zostać wyliczone dla osób pracujących przed 1999 rokiem, a wielu obecnych pracowników Zakładu nie potrafi wyliczać starych świadczeń. Wobec tego ZUS zastosował zaskakujące rozwiązanie: zatrudnił własnych emerytowanych pracowników, którzy są zaznajomieni ze starym systemem wyliczeń.
Osoby ubiegające się o rentę wdowią powinny mieć na uwadze, że z czasem świadczenie będzie wzrastać. W tym roku “dodatek” wyniesie jedynie 15 proc., ale od 2027 roku wzrośnie do 25 proc. Co więcej, kwota wypłaty będzie rosła wraz z kolejnymi podwyżkami emerytury minimalnej.





































