Państwo dopłaci do znieczulenia porodu. Konsekwencje mogą być poważne
W porodówki głodem - wynika z nowego zarządzenia prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, dokumentu, który wprowadził uprzywilejowane finansowanie placówek stosujących na swoich oddziałach podczas porodu znieczulenie. Te, które ze znieczulenia nie korzystają, lub robią to zbyt rzadko, stracą pieniądze.
NFZ: w porodówki głodem. A w każdym razie w te, które nie znieczulają
Treść nowego zarządzenia prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia czytamy w Bazie Aktów Własnych, serwisie legislacyjnym NFZ. Dokument został opublikowany 29 maja br., zyskał sygnaturę 53/2024/DSOZ i wszedł w życie dnia następnego. NFZ zmienił system rozliczania placówek świadczących usługi ginekologiczne; od kilku dni rozliczenie świadczeniodawców (placówek medycznych) różni się w zależności od poziomu udziału porodów zakończonych drogami natury w znieczuleniu zewnątrzoponowym. W skrócie: im większy udział porodów przeprowadzonych w znieczuleniu, tym większe finansowanie z NFZ. Dotąd, na polskiej mapie tzw. “porodówek” bywały miejsca, w których znieczuleń niemal nie oferowano. Teraz ma się to zmienić, ale nieoczywistą konsekwencją może być… całkowita zapaść porodowa w mniejszych ośrodkach.
Zobacz też: NFZ oferuje darmową usługę dla wszystkich. Prywatnie kosztuje fortunę
Miasta chciałyby eksmitować mieszkańców. "Ustawa o prawie lokatorskim jest bolączką"Rewolucja na porodówkach. NFZ dofinansuje te placówki, które stosują znieczulenie
W uzasadnieniu zarządzenia czytamy m.in., że zmiany wynikają z potrzeby poprawy dostępności do świadczeń związanych ze znieczuleniem zewnątrzoponowym (to znieczulenie stosowane przy porodach).
Działania Funduszu wpisują się w pakiet rozwiązań Ministerstwa Zdrowia na rzecz zdrowia
prokreacyjnego i seksualnego kobiet “Świadoma bezpieczna ja”.
Metodologia przyjęta przez NFZ zakłada, że świadczeniodawcy (szpitale), które nie stosują znieczulenia do porodu (lub u których odsetek porodów ze znieczuleniem jest niższy, niż 5 proc./kwartał), będą notowały współczynnik 0,95. Dla tych, które wykażą się stosowaniem znieczulenia na poziomie powyżej 10 proc. - współczynnik wyniesie 1,12,, powyżej 20 proc. - 1,19, powyżej 35 proc. - 1,21. Współczynnik zacznie obowiązywać od lipca 2024 r.
- udział znieczuleń mniejszy niż 5 proc. - 0,95;
- udział większy niż 10 proc. - 1,12;
- udział > 20 proc. - 1,19;
- udział > 35 proc. - 1,21.
NFZ szacuje przy tym, że przy 10 proc. wzroście udziału znieczuleń koszt nowych regulacji wyniesie ok. 60 mln zł.
Zmiany w porodach mogą zatopić część szpitali
Na regulację NFZ zareagowali przedstawiciele branży, punktując negatywny wpływ na niektóre placówki. Lek. Damian Patecki, anestezjolog, członek Naczelnej Rady Lekarskiej, cytowany przez serwis prawo.pl mówi, że część szpitali po prostu nie stać na utrzymywanie etatu anestezjologa - bo np. przyjmują niewiele porodów - w konsekwencji stracą jeszcze więcej przy niekorzystnym systemie rozliczania świadczeń kontraktowanych przez NFZ.
Znieczulenie porodu jest nisko wyceniane przez NFZ: na tysiąc złotych. Są szpitale, w których na świat przychodzi bardzo mało dzieci, na przykład jedno dziecko dziennie. Tych szpitali nigdy nie będzie stać na zatrudnienie anestezjologa, nawet jeśli stawka za znieczulenie wzrosłaby trzykrotnie. Są też szpitale, które odbierają trzy czy nawet pięć tysięcy porodów rocznie i część z nich nie znieczula pacjentek. To jest niezrozumiałe.
Wtóruje Władysław Perchaluk, prezez Związku Szpitali Powiatowych woj. śląskiego, który podnosi stygmatyzację szpitali i przewiduje kontynuowanie ich “pogrążania”. “Poruszyło to wielu dyrektorów” - opiniuje.
Pogrążenie małych szpitali na rękę NFZ? Chodzi o demografię
Serwis prawo.pl zwraca uwagę, że sytuacja, w której część szpitali kontraktowanych przez NFZ na świadczenia ginekologiczne ( w tym odbieranie porodów), a które już teraz nie są efektywne, bo np. przyjmują mało porodów), a zatem ta regulacja dotknie je w negatywnym wymiarze, może być z punktu widzenia NFZ pozytywna. Minister zdrowia Izabela Leszczyna zapowiadała bowiem, że część porodówek, na których rodzi się mało dzieci, powinny zostać przekształcone na przykład w ZOL-e. To ze względu na demografię i starzejące się społeczeństwo. Z drugiej jednak strony są wyjątkowo alarmujące dane uzasadniające ten ruch.
Poród w Polsce? Bez znieczulenia
Nowa regulacja NFZ miałaby być odpowiedzią na skrajne różnice w dostępie pacjentek do znieczulenia ogólnego podczas porodu. W województwie wielkopolskim jest to zaledwie 0,1 proc. porodów, podczas gdy w województwie mazowieckim - 37,6 proc. porodów. W sumie, w całej Polsce w 2022 r. tylko 14 proc. porodów odbyło się przy udziale znieczulenia ogólnego.