Aż 2 mln Polaków może mieć utrudniony dostęp do pieniędzy. Mogą do tego doprowadzić działania rządu
2 mln Polaków zostanie bez pieniędzy?
Jeszcze kilka miesięcy temu wydawali się być pewnymi beneficjentami pogarszającej się sytuacji gospodarczej związanej z koronawirusem, dziś przygotowują się na najgorsze.
Branża pożyczkowa, bo niej mowa boleśnie odczuła ostatnie posunięcia rządu związane z wprowadzeniem wakacji kredytowych, jednego z najważniejszych punktów tzw. tarczy antykryzysowej. Ale – jak zauważa Business Insider – nowe rozwiązania mogą być tragiczne w skutkach nie tylko dla branży pożyczkowej, ale też dla obywateli.
Przypomnijmy, że wprowadzone ponad miesiąc temu przez rząd regulacje określały maksymalną wysokość pozaodsetkowych kosztów kredytu konsumenckiego. Mogą one wynieść 21 proc. dla pożyczek udzielanych na czas dłuższy niż 30 dni oraz 5 proc. dla pożyczek na okres do 30 dni. Dodatkowo, nie mogą wynieść więcej niż 45 proc. kwoty całkowitej kredytu.
Prezes Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych Jarosław Ryba podkreśla w rozmowie z Business Insider, że regulacje negatywnie ingerują w model biznesowy instytucji pożyczkowych.
- Skutki można porównać do decyzji na mocy, której np. producent odzieży musiałby sprzedawać poniżej kosztów wytworzenia. Nie dano przy tym szans na przygotowanie nowej oferty – ustawa weszła w życie w momencie ogłoszenia – mówi Ryba.
Prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego Agnieszka Wachnicka zwraca uwagę, że obniżone limity prowadzą do likwidacji części sektora pożyczek pozabankowych, a tym samym „odcięcia milionów Polaków od legalnego i bezpiecznego źródła finansowania”.
Ilu konkretnie Polaków znajdzie się w takiej sytuacji? Według Jarosława Ryby bez dostępu do finansowania może zostać nawet 2 mln osób. Będą to m.in. osoby, które nie będą mogły skorzystać z oferty o wysokim ryzyku kredytowym, a takie są w obecnej sytuacji ograniczane przez firmy pożyczkowe.
„Większość firm nie przetrwa najbliższego roku”
Ryba podkreśla, że tylko w kwietniu instytucje pożyczkowe ograniczyły sprzedaż pożyczek o ok. 80 proc., zaś kilkanaście firm zdecydowało o całkowitym wstrzymaniu działalności. Na tym jednak nie koniec, bo część firm musiała obniżyć wynagrodzenia, zaś inne zdecydowały o zwolnieniach grupowych. Według prezesa Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych agonia branży pożyczkowej może doprowadzić do utraty pracy nawet 40 tys. osób.
- Jest bardzo prawdopodobne, że większość firm z branży nie przetrwa najbliższego roku. Choć oczywistym jest, że każdy, kto w sposób odpowiedzialny prowadzi biznes, będzie podejmował wszelkie działania, aby ten biznes przetrwał – podsumowuje Agnieszka Wachnicka.
Zdaniem prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego jest jednak zbyt wcześnie, by oceniać przyszłość branży, choć już w marcu rynek ten zaczął się kurczyć.