Nowy podatek od początku lipca. Większość z nas go odczuje i to szybko

Podatek od Netflixa

Epidemia i wszystkie jej następstwa okazały się dla właścicieli serwisów streamingowych takich jak Netflix, HBO GO, czy CDA Premium prawdziwą manną z nieba. Przez panujący na całym świecie lockdown, serwisy oferujące dostęp do filmów zyskały rzeszę nowych klientów. Ale od lipca czeka ich nowy podatek.

Zwany potocznie podatek od Netflixa funkcjonuje w dyskursie politycznym od 2019 roku. Jeszcze w listopadzie 2019 roku Adrian Zandberg apelował do polityków aby opodatkować zagranicznych gigantów, którzy nie powinni być zwolnieni z opłat, które właściciele polskich firm muszą ponosić w związku z istnieniem na rynku.

Pomysł spotkał się z ogromną falą krytyki, ponieważ bardzo łatwo jest przewidzieć, że podatki, które miały odbić się na "zagranicznych gigantach" najmocniej odbiją się na nas. Portale streamingowe, aby nie narazić się na straty, najpewniej podwyższą ceny abonamentów, które i tak nie są najtańsze w Europie (opłaty za Netflixa są w Polsce całkiem wysokie, biorąc pod uwagę to, że baza filmów jest mniejsza niż państw płacących podobne stawki). To wszystko nie zniechęciło jednak rządu i ogłoszona w maju ustawa wprowadzająca podatek od platform streamingowych z dniem 1 lipca wejdzie w życie.

Podatki na rzecz PISF-u

We wprowadzeniu podatku rząd ujrzał sposób na uratowanie budżetu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który dotkliwie odczuł skutki związane z kryzysem. Wszystko przez pozamykane kina i zastój w realizacji wielu zaczętych produkcji. Światowa izolacja stała się przyczynkiem do dalszych rozmów na temat opodatkowania serwisów oferujących bazy filmowe, co osiągnęło swój finał w zapisach Tarczy Antykryzysowej 3.0.

Wpłaty z ramienia podatku mają wynieść 1,5% przychodu firm uzyskanego za sprawą dochodów z subskrypcji bądź reklam (w zależności co przyniesie większy przychód) i mają być realizowane przez wszystkie serwisy streamingowe, co oznacza, że również polskie (CDA, IPLA).