Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Finanse > Podatek Belki. Skarbówka ściągnęła od Polaków gigantyczne pieniądze
Patryk Solarczyk
Patryk Solarczyk 25.09.2023 21:36

Podatek Belki. Skarbówka ściągnęła od Polaków gigantyczne pieniądze

podatki
Domena publiczna

W pierwszej połowie br. wpływy z tzw. podatku Belki wyniosły 5,39 mld zł. To o 28,7% więcej niż w analogicznym okresie ub.r. A w porównaniu do pierwszego półrocza 2021 roku ostatnio nastąpił wzrost aż o 68,9%. 

Dwucyfrowy wzrost

To wszystko dzieje się w warunkach wysokiej inflacji. Ponadto z danych resortu finansów wynika, że podatek od zbycia papierów wartościowych lub pochodnych instrumentów finansowych za ostatnie 6 miesięcy wyniósł ponad 2,8 mld zł. Natomiast 1,9 mld zł to dochód ze zryczałtowanego podatku od zysków z lokat bankowych i funduszy kapitałowych. Eksperci komentujący ww. dane twierdzą, że podatek ten jest szkodliwy zarówno dla społeczeństwa, jak i dla gospodarki. Jednocześnie dodają, że w kolejnych miesiącach wpływy z tego podatku raczej będą w dalszym ciągu rosły.

Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w pierwszej połowie br. wpływy z tzw. podatku Belki wyniosły 5,391 mld zł. To o 28,7% więcej niż w analogicznym okresie 2022 roku, kiedy kwota ta ukształtowała się na poziomie 4,189 mld zł. W całym 2022 roku wpływy wyniosły 5,752 mld zł. Z kolei w 2021 roku ww. podatek zasilił budżet kwotą 4,153 mld zł. Porównując tegoroczne dane z pierwszym półroczem 2021 roku, kiedy to wpływy kształtowały się na poziomie 3,192 mld zł, widać wzrost o 68,9%. 

Doradca podatkowy Ewa Flor uważa, że wyniki te mogą być analizowane w kontekście zmieniających się tendencji i sytuacji na rynku. W ocenie ekspertki, kluczowym czynnikiem tak wysokiego wzrostu wpływów z podatku od inwestujących i oszczędzających jest wyższe niż wcześniej oprocentowanie lokat bankowych i rachunków oszczędnościowych. To z kolei ma związek z wysokimi stopami procentowymi i inflacją. 

– Dynamika wzrostu wpływów z podatku Belki w większości zależna jest od koniunktury gospodarczej. Jednak, biorąc pod uwagę obecną sytuację, nie powinna ona specjalnie dziwić. Choć wpływy z tego podatku z roku na rok dynamicznie się zwiększają, to kwoty te wciąż nie są kluczową pozycją w budżecie państwa i nie wpływają znacząco na jego ogólny bilans. Mogą natomiast być istotne dla indywidualnych podmiotów inwestujących. Gdy zmagamy się z kilkunastoprocentową inflacją, trudno mówić w ogóle o osiągnięciu zysku z lokaty czy rachunku oszczędnościowego. Ich oprocentowanie przecież wynosi obecnie kilka procent – mówi Ewa Flor.
 

Banki nie od razu reagowały

Ten wzrost nastąpił w warunkach rosnącej inflacji, która z natury nie sprzyja korzystaniu z lokat bankowych. Zdaniem dr. Błażeja Podgórskiego z Katedry Finansów Akademii Leona Koźmińskiego, nie do końca tak jest, bo ta zasada sprawdza się na dojrzałych rynkach, których uczestnicy bardziej świadomie korzystają z instrumentów finansowych.

– W Polsce ta wiedza jest dużo mniej rozwinięta niż w innych krajach UE. Jeśli zapytać dziesięcioro znajomych, kto z nich ma rachunek maklerski, potwierdzi to naprawdę niewielki odsetek osób. Za to lokaty są powszechne. Polacy z nich korzystają i ufają im od wielu lat – wyjaśnia ekspert.

Dr Tomasz Pawlonka z Katedry Finansów SGGW w Warszawie zauważa, że w 2022 roku, pomimo wysokiej inflacji oraz kontynuowania przez RPP cyklu podwyżek stóp procentowych, banki początkowo nie podniosły oprocentowania depozytów, a następnie zaczęły to robić bardzo powoli, co wynikało z wysokiej nadpłynności sektora bankowego. Realna stopa procentowa dla deponentów pozostawała głęboko ujemna. Sprawiło to, że podmioty, w tym gospodarstwa domowe, nie lokowały znacznych środków w postaci nisko oprocentowanych depozytów terminowych , gdyż realnie traciły one na wartości.

Większość środków utrzymywana była w postaci depozytów bieżących. Wzrost oprocentowania zadziałał z dość dużą inercją i nie bez presji ze strony rządu, który stanowczo zachęcał banki do podniesienia oprocentowania depozytów. Tak też się stało i oprocentowanie z lokat terminowych wzrosło ze średniego poziomu 3,1% w 2022 roku do 5,4% w pierwszych siedmiu miesiącach 2023 roku. Sytuacja w zakresie wzrostu oprocentowania depozytów terminowych zaczęła się wyraźnie zmieniać dopiero w drugiej połowie 2022 roku, a zatem 9 miesięcy po rozpoczęciu cyklu podwyżek stóp procentowych – wyjaśnia dr Pawlonka.

Przychody do budżetu będą rosły

Ewa Flor zauważa, że przedstawione przez MF dane świadczą o tym, iż w okresie wysokiej inflacji ludzie zwracają się ku alternatywnym formom inwestowania. Nie można przy tym zakładać, że klienci całkowicie odwrócą się od lokat, gdyż wciąż jest to jedna z najbardziej przystępnych i bezpiecznych form oszczędzania. Ekspertka nie spodziewa się również spadku wpływów z podatku Belki, tym bardziej że trend wzrostowy jest obserwowany od kilku lat.

Jeżeli dojdzie do obniżki stóp procentowych, to być może dynamika wzrostu tych wpływów spowolni. Uwzględniając jednak utrzymującą się nadal wysoką inflację, powinny nadal rosnąć w najbliższym czasie – prognozuje ekspertka. 

„Belka” zniechęca do oszczędzania

Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC i były wiceminister finansów, uważa, że nie należy przeceniać znaczenia wpływów z podatku Belki w budżecie państwa, gdyż w ogólnym rozrachunku nie są wysokie. Za to istnienie podatku od zysków kapitałowych wyraźnie zniechęca do oszczędzania – w Polsce oszczędności gospodarstw domowych są na jednym z najniższych poziomów w Unii Europejskiej.

– Rzutuje to na ocenę sytuacji fiskalnej Polski przez rynki kapitałowe. Gdy poziom oszczędności gospodarstw domowych jest niewielki, inwestorzy domagają się wysokich stóp kapitałowych, które przekładają się na rentowność bonów skarbowych. Potrzebne są zatem działania zachęcające do większych oszczędności, bo bez tego trudno będzie zwiększyć ogólny poziom inwestycji. Podatek Belki hamuje chęć do oszczędzania, bo jego konstrukcja zakłada, że im wyższy zysk z produktów inwestycyjnych, tym wyższy podatek do zapłaty – wyjaśnia prof. Gomułka.

Bardziej dosadnie mówi dr Tomasz Pawlonka, który nazywa podatek szkodliwym rozwiązaniem zarówno dla społeczeństwa, jak i dla całej gospodarki. W jego opinii, nie spełnia on żadnej, oprócz fiskalnej, roli. 

– Z perspektywy walki z inflacją, ale również budowania długoterminowych oszczędności gospodarstw domowych, np. na cele mieszkaniowe czy też emerytalne – konieczne jest podjęcia działań na rzecz zachęcenia społeczeństwa do oszczędzania – nie zaś hamowania go zbędną daniną na rzecz budżetu państwa – podsumowuje ekspert z SGGW.

 

 

źródło: MondayNews