Podatek od smartfonów chwalony przez Kukiza. Przedsiębiorcy sprawę widzą inaczej
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Czym ma być podatek od smartfonów
-
Co o nowej opłacie uważa Paweł Kukiz
-
Jakie jest stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w tej sprawie
Podatek od smartfonów na horyzoncie
Podatek od smartfonów to kolejna należność, którą planuje wdrożyć rząd. W kampanii prezydenckiej Andrzej Duda deklarował, że nie podpisze się pod żadnym dokumentem, który wprowadza tego typu daninę, ponieważ zapłacą za nią obywatele. Wybory wygrał, ale partia PiS nie porzuciła koncepcji rozszerzenia opłaty reprograficznej o kolejne urządzenia.
Zdaniem Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu niezbędne jest objęcie daniną coraz bardziej popularnych smartfonów, tabletów czy komputerów. Obecnie opłata reprograficzna jest bowiem ukryta w cenie takich sprzętów jak pamięć USB, drukarki, dyski czy kserokopiarki i trafia do organizacji zbiorowego zarządzania, które dzielą zyski z tej należności między artystów. W ocenie resortu postępujący rozwój technologii wymaga poszerzenia opłaty, aby twórcy otrzymywali godziwą rekompensatę za utrwalanie twórczości.
MKDNiS już przygotowuje projekt ustawy w tej sprawie. Na razie nie wiadomo, ile będzie wynosił podatek od smartfonów, choć w przestrzeni medialnej pojawiła się już stawka rzędu 6 proc. Rzecznik rządu Piotr Müller przyznał, że resort otrzymał zielone światło, aby kontynuować prace nad tym dokumentem.
Podatek od smartfonów podzielił Polaków
Każda nowa, nadprogramowa opłata budzi w społeczeństwie poruszenie. Nie inaczej jest w przypadku rozszerzenia opłaty reprograficznej. Głos w tej sprawie zabrał Paweł Kukiz w programie „Newsroom”. Jego zdaniem poszerzenie należności jest potrzebne.
- Jesteśmy jedynym krajem w UE, który tych opłat od smartfonów nie wprowadził - mówi polityk i były muzyk. Przy okazji podkreślił, że nie będzie to tak naprawdę podatek od smartfonów, a zwykła opłata, ponieważ zarejestrowane wpływy nie będą trafiały do budżetu państwowego, a do organizacji zbiorowego zarządzania m.in. ZAiKS-u.
Diametralnie inne zdanie na temat nowej daniny ma Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). W oficjalnym komunikacie organizacja zwraca uwagę na niepokojącą taktykę polskiego rządu, zgodnie z którą nieustannie wprowadza się nowe należności mimo że trwa pandemia i koronakryzys. Zdaniem ZPP uchwalanie nowych podatków w tak trudnym czasie jest nie tylko nieuzasadnione, lecz także szkodliwe z punktu widzenia gospodarki. Daniny o charakterze wybiórczym mają negatywny wpływ na cały system podatkowy, a opłata od smartfonów tylko pogorszy jego kondycję.
ZPP podkreśla, że podatek od smartfonów bez wątpienia zostanie przerzucony na nabywców, którzy będą musieli zapłacić więcej za dane urządzenie. To wyjątkowo niekorzystna sytuacja, zważając na to, że smartfony, tablety i komputery stały się nieodłącznym elementem pandemicznej rzeczywistości w dobie pracy i nauki zdalnej. Nie każdy, kto musi zainwestować w nowy sprzęt może pozwolić sobie na wydatek o kilkaset złotych większy.
Organizacja podkreśla, że wzrost cen sprzętu odbije się także na konkurencyjności polskich dystrybutorów względem zagranicznych podmiotów. Sprzęty elektroniczne będą niemal najdroższe w regionie, co może skłonić Polaków do nabywania urządzeń poza granicami kraju.
Co więcej, warto zwrócić także uwagę, że nastawienie Polaków do nowej opłaty jest bardzo negatywne. Z badania przeprowadzonego przez pracownię Social Changes wynika, że aż 75 proc. obywateli nie chce, aby rząd wprowadzał podatek od smartfonów. Ponad połowa polskiego społeczeństwa twierdzi, że w dobie pandemii należności powinny być zmniejszane, a nie zwiększane.
Podatek od smartfonów bez wątpienia zmniejszy popyt na elektronikę, podobnie jak podatek cukrowy ograniczył zakup napojów słodzonych . Już teraz ponad połowa Polaków deklaruje, że w związku z nową opłatą ograniczy kupowanie sprzętu. Wysokie ceny tylko spotęgują zjawisko wykluczenia cyfrowego, które jeszcze bardziej uderzy w seniorów i osoby najmniej zamożne.