Polacy i Brytyjczycy na Ukrainę. Donald Tusk o Pokojowym Planie Trumpa: Rozmawiałem o tym w Budapeszcie
Kto zapłaci za odwrót od amerykańskiego interwencjonizmu? Formująca się administracja Donalda Trumpa ma rozpatrywać dwa scenariusze zakończenia rosyjskiej wojny. Oba zakładają zmniejszenie obecności na kontynencie. Jeden z nich zrzuca odpowiedzialność za pilnowanie rosyjsko-ukraińskiego pogranicza, w ramach zdemilitaryzowanej strefy, na Polaków, Brytyjczyków i Niemców. Premier Donald Tusk wyjawia w sobotę: właśnie o tym rozmawiałem w Budapeszcie z premierem Wielkiej Brytanii czy prezydentem Francji i przyjaciółmi ze Skandynawii.
Pokojowy Plan Trumpa na salonach Europy
Po zwycięstwie Trumpa Europa rzuciła się do stołów negocjacyjnych: pierwszy półoficjalny ustawiono w Budapeszcie podczas nieformalnego zgromadzenia Europejskiej Wspólnoty Politycznej (UE + UK). Obecny przy nim 7 i 8 listopada był premier Donald Tusk, który - jak zdradził podczas sobotniej konferencji prasowej -
w ramach rozmów bilateralnych podjął temat Pokojowego Planu Trumpa m.in. z premierem Wielkiej Brytanii.
Formująca się administracja Donalda Trumpa ma rozpatrywać dwa scenariusze zakończenia wojny. Oba ujawnił Wall Street Journal: pierwszy zakłada utworzenie na terytorium Ukrainy zdemilitaryzowanej strefy bufforowej na obecnej linii frontu (ok. 20 proc. strat terytorialnych Ukrainy). Tej strefy mieliby jednak pilnować żołnierze
z Europy przy ewentualnym wsparciu sprzętowym i szkoleniowym z USA - ale bez wsparcia osobowego. WSJ wymienia tu Polaków, Niemców, Brytyjczyków. Do tych dokumentów odniósł się już wcześniej min. obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, wówczas zaznaczając, że to - jak dotąd - wyłącznie spekulacje, a teraz, w sobotę 9 listopada, Donald Tusk.
Więcej o sprawie szczytu w Budapeszcie: Nieformalny szczyt na Węgrzech. Europa przygotowuje się na Trumpa ze słoniem w pokoju. Spięcie Zełenskiego z Orbanem
Harris czy Trump? Tak głosowałaby Europa. Szeroka przepaść i nieoczywiste miejsce PolskiDonald Tusk: Rozmawiałem z premierem Wielkiej Brytanii, prezydentem Francji, przyjaciółmi ze Skandynawii
Z Keirem Stramerem Donald Tusk rozmawiał w Budapeszcie w piątek. W sobotę premier zwołał konferencję prasową podsumowującą szczyt i przyznał, że (rzekomy) Plan Pokojowy Trumpa był jednym z tematów rozmów.
Jest dużo spekulacji, a nie ma formalnych propozycji ani ofert. Przez kilka tygodni Donald Trump jest jeszcze prezydentem elektem. Tymczasem prez. Biden ma swoją politykę ukraińską. W ciągu najbliższych dni nie spodziewajmy się, że ujawnią się plany jakiejś misji pokojowej. Ale dokładnie o tym rozmawiałem z premierem Wielkiej Brytanii, prezydentem Francji i przyjaciółmi ze Skandynawii.
Szczegółów predykcji europejskich włodarzy co do wycofania się Amerykanów z aktywnej polityki ukraińskiej nie zdradził. “Bardzo bym chciał, i to jest zadanie moje i polskiego rządu, żeby w żadnym z tych wariantów Polska nie była sama” - zaznaczył.
Jeśli będzie mniej Ameryki w konflikcie europejskim, co oznacza więcej Europy, to więcej Europy musi być zawsze oceniane przez nas, przez kryterium naszego bezpieczeństwa. Nikt nie chce eskalacji. Ja na pewno nie chcę angażować Polski w żaden sposób w wojnę ukraińsko rosyjską. Nikt nie chce też osłabić Ukrainy. Tu nie ma prostych odpowiedzi. Czeka mnie bardzo dużo spotkań, rozmów, konsultacji i negocjacji. Tak, by Polska zachowała tu maksimum bezpieczeństwa.
Dodał, że - jak dotąd - żadne z tych rozmów nie traktują o formalnych planach.
Na Polskę spadnie większa odpowiedzialność
Co do zasady Donald Tusk potwierdza oczywistą konstatację obecną we wszystkich krajach środkowej Europy, że po wyborach w USA narody Europy będą musiały wziąć większą odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo. Amerykanie - głosując na Republikanów - głosowali m.in. właśnie za polityczną wstrzemięźliwością, zatem konsekwencje spadają na nas. Premier podkreślił, że przypadek polskiej polityki zbrojeniowej okazał się słuszny. Wydajemy na obronnoość 4,7 proc. PKB - budując tym samym - o czym mówił wcześniej podczas wystąpienia min. Kosiniak-Kamysz - trzecią, pod względem liczebności, armię NATO, po USA i Turcji. To o tyle istotne, że Trump od dawna postulował zwiększenie europejskiego zaangażowania finansowego w zbrojenia tak, by odciążyć budżet Amerykanów. Jeszcze w sierpniu “nalegał”, by narody Europy wydawały na ten cel 3 proc. swojego PKB. Od tego zresztą, wydatków, miałby uzależnić potencjalną pomoc sojusznikom.