Polacy płacą kary za oszczędzanie pieniędzy. Jak ograniczyć podatek Belki i nie zaszkodzić gospodarce?
Podatek Belki to zmora Polaków posiadających oszczędności. Jego częściową likwidację (dla oszczędności i inwestycji do 100 tys. zł) Koalicja Obywatelska obiecywała w ramach słynnych 100 konkretów. Pomysł do tej pory nie został zrealizowany. Niedawno posłowie odrzucili projekt Konfederacji w tej sprawie, a teraz rząd uchylił rąbka tajemnicy na temat własnego projektu. Eksperci wyjaśniają, co zrobić, żeby zmiany były korzystne dla oszczędzających.
Podatek Belki zżera oszczędności Polaków
Podatek od zysków kapitałowych, czyli tzw. podatek Belki przez wielu jest postrzegany jako kara dla osób, które oszczędzają pieniądze. Danina wprowadzona ponad 20 lat temu przez ówczesnego ministra finansów Marka Belkę za czasów rządu Leszka Millera miała tylko przez chwilę pomóc załatać dziurę w budżecie. Mimo to została nad Wisłą na wiele lat. Polaków z niecierpliwością czeka, aż rząd zrealizuje swoje obietnice i chociaż częściowo zwolni ich z tego przykrego obowiązku zwłaszcza w obliczu rosnącej inflacji i bardzo niskiego oprocentowania lokat. Niedawno pojawił się projekt ustawy, który dawał na to szansę, ale posłowie stanowczo go odrzucili. Dlaczego?
Bez tego nie dostaniesz renty wdowiej. Lepiej się pospieszyć Banki blokują dostęp do pieniędzy na kontach. To nie awariaKwota wolna od podatku Belki do 100 tys. złotych?
Cztery dni przed Wigilią Polacy śledzili głosowanie w Sejmie dotyczące projektu Konfederacji, który zakładał zwolnienie z podatku Belki od kont oszczędnościowych, obligacji i lokat terminowych. Według posłów tego ugrupowania kwota od której nie płaciłoby się odsetek, miałyby wynosić do 100 tys. zł.
Pomysł spotkał się z krytyką m.in. dlatego, że dotyczył m.in. tylko niektórych zysków z kapitału (pomijał np. inwestycje w akcje i fundusze notowane na giełdzie) ale też dlatego, że brakowało w nim istotnych szczegółów dotyczących przeprowadzenia całej reformy. Poparło go 193 posłów, a 235 było przeciw.
- Projekt ustawy Konfederacji nie zawierał wnikliwej analizy skutków tej regulacji a szczególnie wpływu na dochody budżetu państwa. Taka ocena skutków jest bezwzględnie konieczna. Bardzo wstępne szacunki (kosztów - przyp.red.) na kwotę około 4 mld zł nie zostały w żaden sposób uprawdopodobnione. Ponadto jest kwestia techniczna wprowadzenia w życie projektu, która nie została uregulowana. Trzeba rozmawiać o zmianie przepisów o podatku Belki ale taki projekt wymaga dobrego przygotowania i wiarygodnych analiz -
mówi portalowi Biznes Info posłanka Zofia Czernow (KO) wiceprzewodnicząca komisji finansów publicznych.
Czy rząd wywiąże się z obietnicy w sprawie podatku Belki?
Po tym, jak projekt Konfederacji przepadł w głosowaniu, minister finansów Andrzej Domański uspokajał, że prace nad rządowym projektem nadal trwają.
-W tej chwili pracujemy nad nową propozycją, która będzie obejmowała długofalowe inwestycje. Mam nadzieję, że ona będzie mogła wejść w roku 2026- zapowiadał tuż przed wigilią Andrzej Domański na antenie Polsat News.
Więcej na ten temat zdradził wiceszef resortu Jarosław Neneman w odpowiedzi na interpelację poselską z 5 grudnia.
Wiceminister finansów poinformował, że tylko w 2023 roku do budżetu państwa wpłynęło 6,2 mld zł z podatku od oszczędzania lub inwestowania pieniędzy oraz 2,9 mld m.in. ze sprzedaży akcji i papierów wartościowych. Jarosław Neneman przyznał jednocześnie, że projekt zmian w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych jest po uzgodnieniach wewnętrznych i oczekuje na wpis do Wykazu Prac Legislacyjnych i Programowych Rady Ministrów.
Wiceminister finansów zdradził też jakie zmiany rozważa rząd.
“Proponowane rozwiązania polegają na wprowadzeniu do ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych zwolnienia z opodatkowania przychodów (dochodów) od długoterminowych (trwających co najmniej rok) oszczędności oraz kwoty wolnej od inwestycji kapitałowych, w wysokości określonych rocznych limitów” - poinformował w odpowiedzi na interpelację Jarosław Neneman.
Choć w słynnych stu konkretach znalazła się obietnica zniesienia podatku dla oszczędności i inwestycji do 100 tys. złotych, to jednak według ostatnich zapowiedzi wiceministra Nenemana w rzeczywista kwota wolna od podatku miałaby być pomnożeniem tej kwoty przez stopę depozytową NBP z trzeciego kwartału poprzedniego roku. Gdyby więc tę zasadę wprowadzono w 2024 roku, kwota wolna od podatku Belki wynosiłaby zaledwie 5250 zł.
- Dyskusja dotycząca zniesienia podatku Belki zaczęła się w momencie, kiedy w Polsce bardzo szybko rosła inflacja i zaczynała pochłaniać zysk z lokat, a pieniądze zaczynały być coraz mniej warte. Jeżeli rząd myśli o zniesieniu tego podatku, warto byłoby przynajmniej rozważyć to chociaż dla osób o najniższych przychodach, które mają niewielkie oszczędności - zwraca uwagę doradca podatkowy Andrzej Marczak w rozmowie z portalem BiznesINFO.
- Jeżeli będzie to zwolnienie od podatku od oszczędności powyżej roku, to warto, żeby dotyczyło ono wszystkich form zysków kapitałowych. W przeciwnym wypadku mogą pojawić się preferencje dla pewnych form oszczędzania. Jeżeli zwolnimy z podatku odsetki od lokat bankowych lub obligacji, wtedy może ucierpieć rynek kapitałowy. Może dojść do sytuacji, że ludzie zniechęcają się do inwestowania na giełdzie, bo stwierdzą, że nie ma tam preferencji podatkowych - dodaje ekspert.
Podatek Belki można obniżyć na dwa sposoby
Jak rząd powinien przeprowadzić te zmiany, żeby zyskali na tym oszczędzający i nie ucierpiała gospodarka? Zdaniem Macieja Samcika - redaktora naczelnego portalu “Subiektywnie o finansach” możliwości są dwie.
-Pierwsza to pobieranie podatku Belki wyłącznie od realnych zysków, czyli założyć, że będzie on obowiązywał od poziomu zarobku przewyższającego inflację. To rozwiązanie wymagałoby jednak dość zaawansowanych wyliczeń na poziomie instytucji, które by ten podatek pobierały. Musielibyśmy wtedy znać swoje stopy zwrotu, żeby sobie to samemu liczyć i wpisywać do PIT-u. Więc jest to opcja jednej strony bardzo sprawiedliwa, ale z drugiej strony dość skomplikowana - zwraca uwagę Maciej Samcik w rozmowie z portalem BiznesINFO.
Ekspert wskazuje też drugie, znacznie łatwiejsze do przeprowadzenia rozwiązanie, czyli obniżenie tego podatku np. o 10 procent. - W tym przypadku głównym zastrzeżeniem byłby fakt, że kapitał byłby opodatkowany znacznie niżej niż praca. I to z kolei jest problem dla ludzi, którzy zarabiają pieniądze raczej pracując, a nie będąc np. rentierami - dodaje.
Zdaniem eksperta zdaniem pomysł rządu, żeby premiować długoterminowe inwestycje to dobry kierunek. - Gdyby zagwarantować obniżenie lub zwolnienie z podatku Belki dla pieniędzy zaoszczędzonych w jednym miejscu np. przez rok lub przez kilka lat, to nastroiło by ludzi pozytywnie do oszczędzania - podkreśla Maciej Samcik i dodaje, że obecnie w tej kwestii statystyki dotyczące Polaków nie wyglądają dobrze.
-Mniej więcej jedna trzecia Polaków ma na tyle trudną sytuację finansową, że z trudem wiąże koniec z końcem, więc o oszczędzaniu na większą skalę i tak nie mają do tego możliwości. Z pozostałych 60-70 proc. połowa czasem oszczędza, a druga połowa mogłaby oszczędzać, ale tego nie robi z różnych powodów - zaznacza ekspert.
Jego zdaniem stosunek Polaków do oszczędzania zmienia się m.in. ze względu na niestabilną sytuację polityczną na świecie. Część z nas chce przygotować się na wypadek zagrożenia.
A czy zmiany w podatku Belki wpłyną na zmiany oprocentowania lokat, które do tej pory zazwyczaj są bardzo niskie? - Moim zdaniem wprowadzenie nowych przepisów w tej kwestii nie będzie miało na lokaty żadnego wpływu. Polacy trzymają 80 proc. swoich oszczędności w bankach. W krajach zachodnich jest to między 40 i 50 proc. Dopóki taki trend będzie się u nas utrzymywał i dopóki nie będzie w Polsce takiego boomu kredytowego, że bankom będzie brakować pieniędzy na kredyty, to nie będą oferować większego oprocentowania lokat - podsumowuje Maciej Samcik.