Policja z kontrolami sama sobie nie poradzi. Liczy, że doniesie na ciebie sąsiad
Policja nie upilnuje
Przypomnijmy, że rząd zaostrzył we wtorek zasady kwarantanny. Wejdą one w życie w środę i obowiązywać będą do 11 kwietnia. Nowe zasady zakładają zakaz przemieszczania się z wyjątkiem pracy i "niezbędnych spraw życia codziennego", a także ograniczenia w podróżowaniu komunikacją zbiorową.
Andrzej Mroczek, ekspert ds. bezpieczeństwa Collegium Civitas podkreślił w rozmowie z Polsat News brak precyzji we wprowadzonych zasadach, a także nad wyzwanie przed jakim stoi policja.
- Ograniczenie przemieszczania to bardzo potężne przedsięwzięcie. Policja sama by sobie z tym nie poradziła. Musiano by zaangażować również wojsko. Pytanie tylko co by było uzasadnieniem do wyjścia z domu? To rząd musi określić precyzyjnie. Ludzie mogą skłamać, a wystarczy powiedzieć, że idzie się po zakupy. To z technicznego punktu widzenia wydaje się bardzo trudne – powiedział Mroczek.
W ocenie eksperta, takie działania można zastosować na wypadek wprowadzenia stanu wyjątkowego, bądź klęski żywiołowej.
- Tego typu komunikat spowoduje przede wszystkim panikę, poczucie zagrożenia. Nie ulega wątpliwości, że skończyłoby się tym, że ludzie zaczęliby szturmować sklepy spożywcze - ocenił Mroczek.
Ekspert przywołał przykład Włoch, gdzie konieczne jest posiadanie oświadczeń, w których wyjaśnia się po co i gdzie dana osoba się wybiera.
- Jednak obywateli można zdyscyplinować tylko wprowadzając potężne kary finansowe i areszt za złamanie prawa. Wówczas na pewno większa część osób nie będzie świadomie nadużywała wychodzenia z domu, np. żeby się przewietrzyć - powiedział gość Polsat News.
Sąsiedzi doniosą?
Mroczek zwrócił również uwagę na tzw. czynnik społeczny.
- Ważny pozostaje czynnik społeczny, czyli tzw. informatorzy, którzy dyscyplinują określoną społeczność. Dzieje się to w obawie przed tym, że niektóre osoby zostaną przez sąsiadów wydane policji, gdy będą się przemieszczać bez uzasadnienia. A takich ludzi nie brakuje. Teraz dużo osób pozostaje w domach, spoglądają przez okno i jak zobaczą takiego sąsiada to mogą poinformować władze – powiedział ekspert.
- Jeżeli ktoś łamie zasady, to tego czynnika społecznego z pewnością nie zabraknie. Tu będą odgrywały rolę wszystkie aspekty, bo ani policja ani wojsko nie są w stanie wszystkich upilnować. W dużych aglomeracjach to fizycznie niemożliwe – dodał.