Poseł PiS może trafić do aresztu. Sejm podjął decyzję

Sejmowa komisja regulaminowa podjęła decyzję o uchyleniu immunitetu posłowi, który bywa złośliwie określany przez politycznych przeciwników "naczelnym hejterem" w szeregach PiS. Niemniej odpowiedzialność karna spotkać go może w związku z innymi zarzutami – prania brudnych pieniędzy, defraudacji i fikcyjnego zatrudnienia.
Sejmowa komisja regulaminowa działa. Po Mateuszu Morawieckim przyszedł czas na kolejnego polityka PiS
Ci wyborcy, którzy po objęciu władzy przez koalicję 15 października spodziewali się sprawnych rozliczeń nadużyć, których dopuszczono się w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości, na razie muszą obejść się smakiem. Nie oznacza jednak, że nic się w tej kwestii nie dzieje, o czym przed tygodniem przekonał się Mateusz Morawiecki, który usłyszał zarzuty za próbę zorganizowania wyborów kopertowych w 2020 r.
Dziś posłowie podjęli działania także w tym kierunku, aby na odpowiedzialność karną wystawić posła, który nie tylko nie stroni od kontrowersji, ale takżę uczynił z wątpliwych etycznie działań główny przedmiotem swojej politycznej aktywności.

"Naczelny hejter prawicy" bez immunitetu? Wcześniej deklarował, że sam się go zrzeknie
Dariusz Matecki, bo o nim mowa, pojawił się w polskiej przestrzeni publicznej w kontekście tzw. afery hejterskiej. Oskarżany był o koordynowanie działań mających na celu zaszkodzenie wizerunkowi sędziów, tak aby przygotować grunt do późniejszych działań Zbigniewa Ziobry.
Trudno powiedzieć, aby poza podobnymi operacjami Matecki odznaczył się w dotychczasowej działalności publicznej czymkolwiek innym. Jego wypowiedzi dot. mniejszości, Magdaleny Filiks czy Agnieszki Holland sprawiły, że polityczni przeciwnicy nazwali go “głównym hejterem prawicy”, jednak nie za to przyjdzie mu najprawdopodobniej stanąć przed sądem.
Matecki walczy "za chrześcijaństwo i wolność": "ostrzeżenie dla wolnego świata", "próba zmiażdżenia opozycji"
Prokuratura chce postawić Dariuszowi Mateckiemu zarzuty związane z funkcjonowaniem Funduszu Sprawiedliwości oraz rzekomym fikcyjnym zatrudnieniem w Lasach Państwowych. Matecki miał partycypować w aferze związanej z Funduszem Sprawiedliwości – m.in. poprzez pozytywne opiniowanie wniosków – w przekazaniu blisko 15 mln zł w ramach dotacji na rzecz stowarzyszeń niezgodnie z prawem.
Lista zarzutów na tym się nie kończy – Matecki podejrzany jest o wydanie na prywatne cele 447,5 tys. zł z nielegalnie pozyskanych funduszu (pranie brudnych pieniędzy) oraz naruszenie procedur przyznawania dotacji poprzez wskazanie Stowarzyszenia Fidei Defensor jako beneficjenta. Podmiot otrzymał z Funduszu Sprawiedliwości 5 mln zł.
Ponadto Matecki miał być fikcyjnie zatrudniony w Lasach Państwowych. Działać miał w porozumieniu z byłym kierownictwem Lasów, które zostało już zatrzymane przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Przez pobieranie wynagrodzenia w latach 2020–2023 miał narazić Lasy Państwowe na stratę w wys. ok. 500 tys. zł.
Jak informuje RMF FM, sejmowa komisja regulaminowa zarekomendowała dziś uchylenie immunitetu posłowi. Wyraziła także zgodę na tymczasowe aresztowanie Mateckiego.
Na reakcję polityka nie trzeba było czekać długo. Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami zrzekł się immunitetu:
W czasie wyborów deklarowałem, że jestem za likwidacją immunitetów parlamentarnych i sędziowskich, więc jest to moje honorowe zobowiązanie wobec obywateli, pomimo tego że całkowicie nie zgadzam się z zarzutami prokuratury. Jestem człowiekiem niewinnym.
Przypomnijmy, że poseł deklarował także, że mimo fundamentalnego sprzeciwu wobec działań prokuratury ma zamiar współpracować. Deklarował, że gdyby chciał, już wcześniej wyjechałbym na Węgry, gdzie azyl polityczny otrzymał inny podejrzany w związku z nadużyciami w Fundusz Sprawiedliwości, Marcin Romanowski.
Matecki w serwisie X opublikował apel do zagranicznych polityków, komentatorów i think tanków, w którym przekonuje, że działania polskich władz to "ostrzeżenie dla wolnego świata", "próba zmiażdżenia opozycji" w Polsce, a jego postawa to front "globalnej bitwy za chrześcijaństwo i wolność".
Poseł w swoim wpisie podkreślił ukraińskie pochodzenie rodziców obecnego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara i występuje z powieścią "Elegia dla bidoków" autorstwa aktualnego wiceprezydenta USA J.D. Vance'a, co może wpisywać się w antyukraińską postawę Białego Domu w ostatnich tygodniach.





































