Wspaniała nowina dla kierowców używających autostrad. Przepisy będą mniej brutalne
Mateusz Morawiecki chciał ograniczyć prędkość na autostradzie. Zbigniew Ziobro stanowczo zaprotestował
Prędkość na autostradzie to kontrowersyjny temat, od lat trwają dyskusje, jaka powinna być właściwa. Wiele osób wskazuje jako przykład Niemcy, w których na autostradach nie ma ograniczeń. Przeciwnicy zwracają natomiast uwagę, że Polacy nie mają autostrad od tylu lat i nie potrafią się po nich tak sprawnie poruszać. Mateusz Morawiecki uciął dyskusję, zapowiadając poważne zmiany.
Wśród propozycji premiera było danie pieszym pierwszeństwa jeszcze przed wejściem na przejście dla pieszych. Oprócz tego planowano wprowadzić zasadę, która do tej pory panowała w terenie zabudowanym. Za przekroczenie prędkości o 50 km/h miało być zabierane prawo jazdy. Mateusz Morawiecki chciał, aby ta zasada funkcjonowała także poza terenem zabudowanym, w tym na autostradach.
Prawo jazdy zabiorę nielicznym. Tylko osoby z poszczególnymi samochodami mogą je stracić
Rzeczpospolita dotarła jednak do nowych informacji, przeciwko zaostrzeniu przepisów miała opowiedzieć się Solidarna Polska ze Zbigniewem Ziobrą. Obawiają się, że wprowadzenie takiej zasady nie spodoba się elektoratowi wiejskiemu i zamiast tego proponują, aby na autostradach prawo jazdy było odbierane dopiero za podwójne przekroczenie prędkości.
Gdyby przepis wszedł w życie, prędkość, po której przekroczeniu będzie zabierane prawo jazdy, wyniesie 280 km/h. Jak zauważa WP Moto, niewiele seryjnych samochodów jeżdżących po polskich drogach jest w stanie osiągnąć taką prędkość. Taką możliwość mają jedynie najmocniejsze auta sportowe i motocykle.
