Premier Czech: Im więcej pieniędzy rząd daje ludziom, tym bardziej są niezadowoleni
Im więcej pieniędzy rząd przeznacza na płace, inwestycje i badania naukowe, tym bardziej ludzie są niezadowoleni - takimi słowami premier Czech Andrej Babisz skomentował antyrządową demonstrację, jaka odbyła się w niedzielę w Pradze. Według szacunków zebrało się tam od 200 do 250 tys. osób.
Andrej Babisz - “czeski Trump”
Nazwany „czeską wersją Trumpa” Forbesa, Babisz to potentat w branży mediów i chemikaliów. Jest drugim najbogatszym człowiekiem w Czechach, a jego majątek szacowany na 3,5 mln euro jest większy niż obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa. W 2011 roku założył populistyczną partię ANO (Tak). Jako polityczny outsider wabił wyborców obietnicami zwalczenia korupcji w kraju.
Największa od 30 lat antyrządowa demonstracja
Setki tysięcy osób zebrały się w niedzielę w Pradze, aby zażądać dymisji Babisa. Jest to największa publiczna konfrontacja z rządem od czasu aksamitnej rewolucji z 1989 roku. Niektórzy z protestujących mieli transparenty z napisem „Zrezygnuj”, „Mamy już dość”, a inni machali flagami czeskimi lub unijnymi. Wiele rodzin przyszło na demonstrację ze swoimi dziećmi, co tylko podkreśla pokojowy charakter demonstracji.
Protest jest następstwem fali masowych demonstracji ulicznych w całym kraju. Wywołane były oburzeniem obywateli po niedawnym mianowaniu nowego ministra sprawiedliwości w czasie, gdy prokuratorzy muszą zdecydować, czy oskarżać Babisza o rzekome oszustwo dotyczące funduszy Unii Europejskiej. Protestujący obawiają się, że działalność premiera może podważyć niezależność systemu prawnego kraju.
Babisz odrzucił protesty jako „absolutnie głupie”
Człowiek ma z tego wrażenie, że im więcej pieniędzy pompujemy, tym bardziej ludzie są niezadowoleni. Jest to szczególna sytuacja, ale ja uważam, że jesteście wszyscy inteligentni, czytacie gazety, a jeśli macie jakieś wątpliwości lub chcecie się o coś zapytać, spokojnie do mnie napiszcie lub wyślijcie SMS-a, ja wam doradzę, jak komunikować - skomentował premier Czech , odnosząc się do wydatków socjalnych swojego rządu.
