Promieniotwórcze izotopy nad Skandynawią. Najbardziej zastanawia ich pochodzenie
Promieniowanie w Skandynawii nadal zagadką
Serwis energetyka24 zainteresował się sytuacją tajemniczych promieniotwórczych izotopów w krajach skandynawskich. Jak podaje portal, temat zyskał na rozgłosie za sprawą komunikatu szefa Organizacji Traktatu o Całkowitym Zakazie Prób Jądrowych, w którym przedstawił dane, z których wynika, że w powietrzu znajdują się promieniotwórcze: cez-134, cez-137 i ruten-103.
Doniesienia o skażeniu powietrza dotarły również z Finlandii, Dani i Norwegii. „Dostępne publicznie doniesienia mówią o zarejestrowaniu na terenie krajów nordyckich niewielkich ilości izotopów jodu, rutenu, kobaltu i cezu. Ich obecność sugeruje, że doszło do niewielkiego niekontrolowanego uwolnienia produktów rozszczepienia, gdzieś na przełomie maja i czerwca (obecność krótkożyciowego jodu zarejestrowano bowiem w tygodniu 2-8 czerwca)” – skomentował całe zdarzenie Adam Rajewski, asystent w Instytucie Techniki Cieplnej na Politechnice Warszawskiej. Ekspert stwierdza jednocześnie, że to, skąd w powietrzu znalazły się szkodliwe pierwiastki, pozostaje zagadką.
Wesele, które odbyło się w Nawojowej, to nie pierwsza uroczystość, na której pojawił się koronawirus. Podobna sytuacja miała miejsce również w Gibach (woj. podlaskie). Po weselu 6 czerwca potwierdzono obecność koronawirusa u czterech mieszkańców powiatu sejneńskiego. Wśród nich znaleźli się radna gminy oraz urzędnik państwowy - podaje tvn24.pl.
Źródło skażenia
Ekspert jest zdania, że ustalenie pochodzenia niebezpiecznych związków może być niemożliwe, zważywszy na fakt, że w rejonie Morza Bałtyckiego wiele jest potencjalnych źródeł szkodliwych substancji. Wskazuje na instalacje badawcze, elektrownie atomowe, a także okręty z napędem jądrowym. Możliwości jest wiele, jednak skala problemu nie jest tak wielka, że powinniśmy się go obawiać.
Serwis Energetyka24 zasięgnął także opinii Państwowej Agencji Atomistyki, która stwierdziła, że „należy przede wszystkim zauważyć, że w żadnym z krajów nie mówimy o przekroczeniu norm stężeń substancji promieniotwórczych w powietrzu. Możemy natomiast mówić o podwyższeniu stężeń niektórych izotopów promieniotwórczych w stosunku do wartości zazwyczaj obserwowanych. Nie są to jednak wartości, które mogłyby stanowić zagrożenie dla ludzi i środowiska”. Podobnie jak Rajewski, PAA tłumaczy, że nie da się ustalić źródła pochodzenia izotopów w powietrzu atmosferycznym.
Takie skażenia zdarzały się już wcześniej
Rzecznik PAA przypomniał, że sytuacja w Skandynawii nie jest pierwsza w historii - „w listopadzie 2011 roku w wielu krajach Europy środkowej wykryto podwyższoną zawartość jodu-131 w powietrzu. Po przesłaniu zapytania z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej do krajów, które mogły być źródłem uwolnienia, ustalono, że znajdowało sią ono w podmiocie produkującym izotopy promieniotwórcze w Budapeszcie na Węgrzech. W październiku 2017 roku w powietrzu nad Europą zmierzono nieznacznie podwyższoną zawartość izotopu rutenu-106. W przypadku tego zdarzenia żaden z krajów nie zgłosił poprzez systemy wymiany informacji zdarzenia, które mogło skutkować obecnością tego izotopu w powietrzu. Choć źródło uwolnień nie zostało oficjalnie potwierdzone, Europejska Grupa Regulatorów Jądrowych (ENSREG) wydała oświadczenie, w którym na podstawie dostępnych danych za najbardziej prawdopodobną lokalizację źródła uwolnienia izotopu wskazała obszar między Wołgą a Uralem”.
Pierwszym podejrzanym w tego typu sytuacjach jest Rosja, która ma na swoim koncie kilka skandali z tuszowaniem incydentów jądrowych. Moskwa utrzymuje jednak, że do żadnego wypadku jądrowego na terenie ich kraju nie doszło, podobnie zresztą jak państwa skandynawskie.