Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Technologie > Przełomowy wyrok sądu. Bank daruje jej długi - to może być początek ogromnych zmian
Maciej Olanicki
Maciej Olanicki 16.10.2024 14:08

Przełomowy wyrok sądu. Bank daruje jej długi - to może być początek ogromnych zmian

akta sądowe
Fot. East News/AGENCJA SE/PAWEL JASKOLKA

Stałą praktyką cyberprzestępców jest włamywanie się na konta bankowe ofiar, kradzież zgromadzonych tam środków, ale też zaciąganie pożyczek. Banki zazwyczaj rozpatrują reklamacje na własną korzyść, jednak sąd prawomocnie orzekł inaczej. Czy ofiary cyberprzestępstw nie będą musiały już spłacać długów zaciągniętych przez oszustów?

Sprawa włamania sprzed 4 lat. Sprawcy zaciągnęli długi z użyciem zdalnego dostępu

Bankier.pl informuje o wyroku, jaki wydał Sąd Okręgowy w Rybniku ws. cyberprzestępstwa, do jakiego doszło pod koniec lutego 2020 r. Poszkodowana padła ofiarą fałszywego brokera LV Grow Markets, który znajdował się na czarnej liście Komisji Nadzoru Finansowego. Firma przekonywała, że oferuje atrakcyjne inwestycje, jednak w rzeczywistości dokonywała oszustw. Za pomocą aplikacji służących do uzyskiwania zdalnego dostępu włamywała się do bankowości elektronicznej ofiar, kradła im pieniądze, a nawet zaciągała zobowiązania finansowe.

W sprawie, którą zbadał sąd dokonano wieloetapowego, rozłożonego w czasie oszustwa. Najpierw kobieta została nakłoniona do przekazania oszustom 250 dol. Następnie kontakt się urwał, a ofiara była przekonana, że bezpowrotnie straciła pieniądze. Po kilku miesiącach rzekomi brokerzy ponownie nawiązali kontakt, by przekonać ofiarę, że zainwestowane 250 dol. dało zwrot w wys. 5 tys. dol. Aby jednak móc wypłacić środki, musiała zainstalować na swoim komputerze program AnyDesk.

Nowe funkcje aplikacji mObywatel. Kierowcy właśnie na to czekali

Bank odmawiał reklamacji, sprawa trafiła do sądu

Cyberprzestępcy wykorzystują m.in. AnyDesk, ale też m.in. TeamViewer, do przejęcia kontroli nad komputerem ofiary. Za pośrednictwem programów umożliwiających zdalny dostęp do pulpitu uzyskują dostęp do internetowego konta bankowego. W danym przypadku nie tylko przelali zgromadzone środki (2,5 tys. dol.) na zagraniczne rachunki, ale też obciążyli kartę kredytową ofiary kwotą wynoszącą łącznie 80 tys. zł. Na końcu ukradli także kolejne 2,5 tys. zł, które ofiara otrzymała w ramach wypłaty świadczenia rentowego.

Sprawę zgłoszono policji, jednak dochodzenie szybko umorzono ze względu na niewykrycie sprawców. Ponadto bank odmówił wstrzymania spłaty pożyczek, także po odwołaniu. Według banku reklamacja nie była zasadna, a ofiara ma obowiązek spłacać długi zaciągnięte przez cyberprzestępców. 

Prawnik reprezentujący ofiarą zaskarżył bank - według powództwa bank powinien zablokować podejrzane transakcje lub przynajmniej podjąć próbę kontaktu z właścicielem konta i zarazem ofiarą. Tak się jednak nie stało i konto zablokowano dopiero po fakcie, na wniosek pokrzywdzonej. Teraz w sprawie zapadł prawomocny wyrok.

Na niecodzienny wyrok mogą powoływać się sędziowie w podobnych sprawach w przyszłości

Sąd Okręgowy w Rybniku wydał wyrok na korzyść ofiary. Ta po trzech latach batalii dowiedziała się, że nie będzie musiała spłacać długów zaciągniętych przez cyberprzestępców. Jak zwraca uwagę mec. Wojciech Kaczmarczyk, adwokat reprezentujący pokrzywdzoną, w chwili wytoczenia sprawy nie było jeszcze żadnych wyroków na korzyść klienta w skali kraju. Kluczowa dla wyroku była bierność banku, gdy dochodziło działalności cyberprzestępczych:

Nasz przypadek był klasyczny. Mamy konsumenta, który operuje środkami rzędu kilku tysięcy złotych miesięcznie i nagle w ciągu 15 minut maksymalnie się zadłuża i przesyła kilkadziesiąt tysięcy złotych za granicę. Przed tym pojawiają się jeszcze nieudane próby dalszego zadłużenia, które z racji braku zdolności kredytowej zostają już odrzucone przez bank.

Bank zgodził się z argumentami, według których już w momencie przeprowadzania budzących zastrzeżenia operacji, które zupełnie nie wpasowują się we wzorce operacji dokonywanych zwykle przez klientkę, bank powinien reagować. Nie obroniły się w ten sposób argumenty banku, który próbował wykazać, że to zachowanie poszkodowanej było decydujące.

Mec. Kaczmarczyk wątpi w powodzenie ofiary, gdyby to ona własnoręcznie dokonywała transakcji (np. za namową telefoniczną). W danej sprawie jednak wszystkie procedury zdalnie przeprowadzili napastnicy. Wyrok jest prawomocny i sędziowie mogą (lecz nie muszą) powoływać się na niego w przyszłości.