Twój rachunek za prąd wzrośnie. Tak rząd szuka sposobów na ratowanie górnictwa
Ceną za ratowanie górnictwa może być wyższy rachunek za prąd
Jak podaje gazeta.pl, w piątek (28.08) odbyło się spotkanie przedstawicieli rządu z górniczymi związkami zawodowymi, w wyniku którego doszło do porozumienia w sprawie dalszego wydobycia węgla - którego rentowność obniżyła się w wyniku pandemii - chociaż kwestie kluczowe jak zamknięcie nierentownych kopalni Radek i Wujek stanowiących obciążenie finansowe dla Polskiej Grupy Górniczej pozostały nie rozwiązane. Z opublikowanego po spotkaniu komunikatu Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP) możemy dowiedzieć się, że podczas spotkania dyskutowano na temat relacji między firmami górniczymi i energetycznymi.
W związku z tym potwierdzono wcześniejsze ustalenia o odejściu od obliga giełdowego. Jak tłumaczy Business Insider, obowiązujące od 2018 roku obligo giełdowe nakazuje sprzedaż 100 proc. energii za pośrednictwem giełdy, co ma zabezpieczać ceny energii na rynkach hurtowych przed wzrostem niewynikającym ze wzrostu kosztów jej wytworzenia lub pozyskania z systemów sąsiadujących. Według MAP odejście od obliga giełdowego ma ograniczyć import energii i doprowadzić do zwiększenia jej produkcji w elektrowniach krajowych. MAP zadeklarowało także, że do końca września zespół ds. transformacji górnictwa ma opracować propozycje zmian w sektorze wydobywczym węgla kamiennego.
Jak podaje gazeta.pl, wypracowane podczas spotkania rządu z górnikami rozwiązanie stanowi rewizję wcześniejszego stanowiska Ministerstwa Aktywów Państwowych. Jeszcze w kwietniu szef resortu Jacek Sasin deklarował, że import energii nie będzie ograniczany z uwagi na to, że energia z importu jest tańsza od krajowej i byłoby to nieopłacalna, a ponadto mogłoby zaszkodzić finansowo spółkom energetycznym. Eksperci twierdzą jednak, że zniesienie obliga giełdowego nie tylko nie zmniejszy importu energii, ale do tego przełoży na wyższy rachunek za prąd.
Wyższy rachunek za prąd uderzy w konsumentów i w przemysł
Według prezesa zarządu Enteneo Energy Trading Janusza Kurzaka zniesienia obliga giełdowego nie doprowadzi do deklarowanego przez rząd skutku. - Trudno znaleźć związek pomiędzy obligiem giełdowym, a wielkością importu. Import zależy od relacji hurtowych cen energii w Polsce i na rynkach sąsiednich. Tak długo jak Polska będzie najdroższym rynkiem w regionie, tak długo prąd będzie płynął do Polski - przywołuje słowa Kurzaka portal WysokieNapiecie.pl. Tanie oferty importu energii po zniesieniu obliga giełdowego wciąż będą obecne na rynku. Zdaniem Grzegorza Onichimowskiego, współtwórcy Towarowej Giełdy Energii, zniesienie obliga ma na celu umożliwienie grupom energetycznym zakupu węgla potrzebnego do wytworzenia prądu po zawyżonych cenach od krajowych wydobywców, co nie byłoby możliwe w przypadku długoterminowych kontraktów giełdowych. W ten sposób grupy energetyczne wspomogą osłabione pandemią górnictwo, równocześnie przerzucając wyższe koszta zakupu surowca na konsumentów.
Eksperci wskazują, że zniesienie obliga giełdowego może wprawdzie na krótką metę uratować polskie kopalnie węgla, jednak negatywnie odbije się na przemyśle. - Likwidacja obliga giełdowego to wybór między sztucznym podtrzymywaniem przy życiu górnictwa, a utrzymywaniem konkurencyjności reszty przemysłu. Jak widać ktoś już wybrał co jest dla polskiej gospodarki ważniejsze. Tylko kto będzie ponownie ratować górnictwo jeśli polski przemysł upadnie lub wyniesie się z kraju? - mówi dla portalu WysokieNapiecie.pl Henryk Kaliś, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii. Ponadto - gdyby celem zniesienia obliga rzeczywiście było ograniczenie importu energii - musielibyśmy przygotować się na drastyczny wzrost kosztów energii. W przypadku całkowitego zakazu energii płacilibyśmy za nią 3 mld zł rocznie więcej. Tymczasem górnicy mogliby wtedy sprzedać ok. 5 mln ton węgla więcej w ciągu roku, co przyniosłoby im wzrost przychodu o 1 mld zł. Jednak koszty wydobycia i tak pochłonęłyby te dodatkowe zyski.
<