Jeszcze się nie podnieśli po ostatniej, a już mają kolejną. Katastrofa ekologiczna w Rosji
Rosja: radioaktywne substancje w glebie
W Rosji, w fabryce zajmującej się produkcją niklu, palladu i platyny doszło do nielegalnego zrzutu poprodukcyjnego, toksycznego ścieku. Mieszanina metali ciężkich i kwasu siarkowego rozlała się na terenach tundry wokół zakładu. Jak podaje "Rzeczpospolita" to nie był "wypadek przy pracy", a świadome działanie pracowników.
Produkt uboczny w postaci trującego szlamu jest niezwykle szkodliwy dla środowiska i mogą mieć potencjalnie działanie promieniotwórcze, choć sytuacja w Rosji już jest dramatyczna, jeśli zanieczyszczenia dostaną się do pobliskiej rzeki będziemy mieć do czynienia z katastrofą.
Katastrofa ekologiczna w Rosji
Możliwe, że o całym zdarzeniu w Rosji nikt by się nie dowiedział, gdyby nie to, że znaleźli się świadkowie, którzy zgłosili incydent zrzutu trującego szlamu lokalnym służbom ratowniczym. Istnieje też szansa, że koncern już wcześniej dopuszczał się podobnych działań, jednak nie ma informacji na ten temat.
Główny udziałowiec koncernu Norylski Nikiel, Władimir Potanin, zobowiązał się do pokrycia kosztu likwidacji skutków samowolki zakładu w Rosji. Straty wycenił na 10 miliardów rubli (ponad 560 milionów złotych).
Poprzednia katastrofa w Rosji doprowadziła do przekroczenia norm trucizn w wodzie i glebie aż 200 razy. Przy oczyszczaniu zatrutych terenów o wielkości 180 metrów kwadratowych brało udział pół tysiąca osób. Mimo znormalizowania poziomu substancji trujących, na powierzchni wody wciąż dryfuje plama oleju, która powinna być przestrogą na przyszłość dla koncernów jak Norylski Nikiel.