Rosja odpowiedzialna za pożar polskiej hali targowej. Wyszło na jaw, czym skusili podpalaczy

Prawie rok temu doszło do wielkiego pożaru warszawskiej hali targowej. Teraz udało się ustalić, że mieliśmy do czynienia z podpalaniem, za którym stał rosyjski wywiad wojskowy. Wskazanie sprawców jednak nie jest zasługą polskich śledczych, ale litewskiej prokuratury, która podzieliła się tą informacją w poniedziałek, 17 marca. Do sprawy odniósł się już premier Donald Tusk.
Pożar na Marywilskiej
W maju 2024 roku doszło do wielkiego pożaru hali targowej w Warszawie przy ulicy Marywilskiej 44. Znajdowało się tam ponad 1400 sklepów i punktów usługowych. Dzisiaj pod tym adresem działa tymczasowe targowisko, podejmowane są również inicjatywy mające na celu odbudowę hali.
Tymczasem z Wilna nadeszły informacje o osobach, które dopuściły się podpalenia. Tamtejsza prokuratura zainteresowała się sprawą, ponieważ na terenie ich kraju doszło do podobnego zdarzenia, tyle że zniszczeniu uległ sklep IKEA. Śledczy wskazują, że podpalacze zostali wynajęci przez rosyjski wywiad wojskowy. Sprawę skomentował już premier Donald Tusk i przyznał, że najnowsze ustalenia podane przez Litwę są zgodne z podejrzeniami polskich śledczych.

ZOBACZ TEŻ: Tak Rosjanie werbują szpiegów. 17-latek wszystko wyśpiewał polskiej policji
Słowo się rzekło. Trump ma rozmawiać z Putinem. Padła nawet konkretna data Kontrowersje ws. przesłuchania Barbary Skrzypek. Padły poważne oskarżeniaPodpalaczy wynajęli Rosjanie. Jeden z nich był nieletni
Litewska prokuratura poinformowała w poniedziałek 17 stycznia, że za podpaleniem sklepu IKEA w Wilnie stoją dwie osoby wynajęte przez rosyjski wywiad wojskowy. Śledczy wskazali też, że ta sama grupa odpowiedzialna jest za pożar na Marywilskiej. Premier Donald Tusk , odnosząc się do ustaleń prokuratury z Litwy, dodał, że służby specjalne kierowane przez Rosję odpowiadają także za podpalenie fabryki farb we Wrocławiu.

Litewska prokuratura wystosowała już akt oskarżenia. Sprawcom zarzuca się trzy czyny: dokonanie aktu terrorystycznego, uczenie się w celach terrorystycznych oraz nielegalne pozbycie się materiałów wybuchowych. Jeden z podejrzanych przebywa obecnie na terenie Polski — znajduje się w areszcie. Artūras Urbelis, główny prokurator Wydziału Śledczego ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Generalnej poinformował o współpracy Polski i Litwy w celu wyjaśnienia sprawy.
W toku śledztwa śledczego ustalono, że bezpośrednimi sprawcami były dwie osoby w młodym wieku, do 20 lat. Jedna z nich, którą przekazujemy do sądu, była nieletnia […] Jeden z oskarżonych przebywa obecnie w areszcie w Polsce, a organy ścigania w obu krajach współpracują ze sobą i działania są koordynowane — przekazuje prokuratura.
Obaj oskarżeni to obywatele Ukrainy. Zdaniem litewskiej prokuratury podpalenia były dokonane, aby zastraszyć i zmusić Polskę, Litwę oraz resztę Europy do wycofania się z pomocy udzielanej narodowi ukraińskiemu. Ataki przeprowadzono za pośrednictwem długiego łańcucha pośredników, na celowniku śledczych jest około 20 osób. Szokujące może być to, jak Rosjanie przekonali Ukraińców do współudziału w przestępstwie.
Rosjanie wynajęli Ukraińców. Obiecywali wielkie korzyści
Tropy litewskich śledczych prowadziły aż do GRU, czyli Głównego Zarządu Wywiadowczego — instytucji wywiadu wojskowego działającego w strukturze Federacji Rosyjskiej. Jak przekazała litewska prokuratura, Rosjanie wybierają swoich rekrutów, kierując się specyficznymi kryteriami. Są to najczęściej młodzi ludzie, znajdujący się w trudnej sytuacji materialnej. Służby specjalne często rekrutują do tego typu zadań, a wybrańcy najczęściej nie rozumieją, w co zostają uwikłani, ponieważ ostateczne cele operacji nie są in wyjawiane. Tym razem podpalacze za wykonane zadanie mili otrzymać 10 tysięcy euro oraz samochód BMW.
W toku śledztwa służby ustaliły, że oskarżeni o podpalenie IKEI i hali targowej w Warszawie często odwiedzali Litwę i Polskę, fotografowali wyznaczone do podpalenia budynki, planowali trasy odosobnienia oraz kupowali niezbędne narzędzia i materiały. Potencjalnie następnym miejscem ataku miała być również Łotwa.
Do tych informacji odniósł się Donald Tusk, swój komentarz zamieścił na platformie X.
Litewska prokuratura oświadczyła, że za podpaleniami w Wilnie i w Warszawie (Marywilska) stoją rosyjskie służby specjalne. Zgodnie z naszymi podejrzeniami. Podobnie jak przy próbie podpalenia fabryki farb we Wrocławiu, Rosjanie wynajęli obywateli Ukrainy. Wyjątkowa perfidia — napisał premier.
Pożar na Marywilskiej był od dawna rozpatrywany w kategorii podpalenia. Nawet jeśli polscy śledczy podejrzewali, że to rosyjski wywiad stoi za tym atakiem, to raczej nie informowali o tym opinii publicznej, zrobiła to dopiero litewska prokuratura. Nie można się jednak nie zgodzić, z premierem, że wynajmowanie do takich zadań młodych, znajdujących się w trudnej sytuacji ze względu na wojnę Ukraińców, jest działaniem wyjątkowo perfidnym.





































